Problemy finansowe Arki zaczęły się dużo wcześniej niż pozostałych klubów. W połowie stycznia tego roku Miasto Gdynia wstrzymało finansowanie klubu. Prezydent Wojciech Szczurek argumentował wtedy, że większościowy udziałowiec (rodzina Midaków - przyp. red.) nie dotrzymał obietnic, to znaczy nie zbilansował budżetu spółki. Miesiąc przed tym komunikate, z pracy w żółto-niebieskich zrezygnował prezes Grzegorz Stańczuk, a na początku marca dobrowolnie odszedł także trener Aleksandar Rogić.
W lutym rodzina Midaków zdecydowała się, że sprzeda swoje udziały w Arce. Do negocjacji przystąpił Roman Walder - w przeszlości prezes klubu, członek rady nadzorczej, jak i sponsor (to autoryzowany dealer Toyoty i Lexusa na Pomorzu). I być może Walder przejąłby pakiet większościowy, gdyby nie wybuchł kryzys gospodarczy: - W obliczu ostatnich wydarzeń w kraju związanych z sytuacją epidemiologiczną i trudnymi do przewidzenia konsekwencjami gospodarczymi zmuszony jestem skupić się na działaniach zmierzających do ochrony swoich przedsiębiorstw i odpowiednim zabezpieczeniu pracowników w tej nowej dla wszystkich sytuacji - napisał Walder, jednocześnie informując, że wycofuje się z dalszych rozmów.
Na piłkarzy Arki padł blady strach. Z ich inicjatywy doszło do spotkania z prezesem Radomirem Sobczakiem. - Kilka dni przed wstrzymaniem rozgrywek ekstraklasy mieliśmy spotkanie z prezesem i dyrektorami. Czytaliśmy w internecie czarne scenariusze dotyczące przyszłości Arki, dlatego chcieliśmy dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja. Prezes powiedział otwarcie, i za to duży szacunek dla niego, że jeśli nie znajdzie się nowy właściciel, grozi nam bankructwo - relacjonuje Nalepa w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". - Są opóźnienia i ostatnie wynagrodzenia, jakie dostaliśmy, to nieznaczna część naszych kontraktów. Wszyscy dostaliśmy taką samą kwotę. Powiedziano nam, że teraz nie ma pieniędzy - dodaje.
Nalepa przyznał, że zanim drużyna zgodzi się na obniżek najbliższych pensji (rekomendacja Ekstraklasa S.A.), to będzie dążyć do tego, by uregulowano wobec niej zaległości. - W ciągu trzech lat w stabilnym klubie, który finansowo był na małym plusie, zrobiły się duże długi. I to nie jest wina piłkarzy. My graliśmy najlepiej, jak potrafiliśmy. Nie mając wielkiego budżetu, wywalczyliśmy Puchar Polski, odnieśliśmy też inne małe sukcesy. A później, mimo że teoretycznie pojawiły się większe pieniądze, wpadliśmy w finansowe tarapaty. Dlatego nie może być tak, że teraz zgodzimy się na wszystko i podpiszemy, co zostanie nam podsunięte pod nos - zapewnił Nalepa.
Źródło: własne/Przegląd Sportowy.
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?