Mieczysław Tracz, olimpijczyk z Seulu, walczy z nowotworem - potrzebuje naszej pomocy

red., TKlauz
Mieczysław Tracz to starszy brat Józefa - trzykrotnego medalisty igrzysk olimpijskich w zapasach (brąz Seul 1988 i Atlanta 1996, srebro Barcelona 1992). Nowotwór jelita grubego zaatakował go przed ośmioma laty. Walczy i potrzebuje naszej pomocy.

Chorobę u Mieczysława Tracza - olimpijczyka z Seulu (1988) - wykryto podczas badań profilaktycznych. Wycięto mu wówczas kawałek jelita, a po szybkiej rehabilitacji starszy z zapaśniczego rodzeństwa wrócił do sportowej aktywności. Krótko potem zdobył nawet medal MŚ weteranów podczas imprezy, która odbywała się na Węgrzech. Choroba jednak wróciła. Potrzebne były kolejne operacje, chemioterapia i rehabilitacja.

Walka trwa. Aby była skuteczna potrzebne są pieniądze. Kilka dni temu w hali przy ul. Saperów zorganizowano charytatywny mecz "Gramy dla Miecia", podczas którego zebrano 4 tys. zł. Na boisku mogliśmy zobaczyć m.in. Mariusza Jędrę, Romualda Szukiełowicza czy Zbigniewa Mandziejewicza.

W internecie natomiast trwa aukcja przedmiotów, z której dochód będzie przeznaczony na pomoc Mieczysławowi Traczowi. Do wylicytowania są m.in. koszulka Roberta Lewandowskiego z podpisami reprezentantów Polski, koszulka z podpisami piłkarzy Śląska Wrocław, czy replika dysku Piotra Małachowskiego z podpisem mistrza.

Pełną listę licytowanych gadżetów można znaleźć TUTAJ https://allegro.pl/uzytkownik/traczuu007?order=m&bmatch=baseline-cl-n-uni-1-1-1123

Jeśli ktoś chciałby wesprzeć Mieczysława Tracza bezpośrednią wpłatą - oto numer konta:

47 1440 1390 0000 0000 1460 3433

Zapaśniczy klan Traczów - Józef, Mieczysław i Michał*

Mieczysław i Józef Traczowie przygodę z zapasami rozpoczęli niemalże równocześnie. Nie przeszkodził nawet fakt, że Mieczysław jest od brata o dwa lata starszy. Jak większość sportowców, pierwsze kroki w sporcie stawiali w czasach szkoły podstawowej. W tym wieku rodzeństwo raczej trzyma się razem. Początkowo, jak chyba większość chłopców, próbowali swoich sił w piłce nożnej. W trampkarzach reprezentowali drużynę Promienia Żary. Ostatecznie jednak postawili na zapasy. - Chodziliśmy obaj do podstawówki w Żarach i pewnego dnia przyjechał do nas pan Cieślak, który chciał stworzyć sekcję zapaśniczą w naszej szkole - wspomina początki Mieczysław Tracz. Miłe wspomnienia z debiutu na zapaśniczej macie ma Józef Tracz. - Trener zorganizował takie zawody, pierwszy krok zapaśniczy, i razem z bratem się zgłosiliśmy. Wygraliśmy wtedy wszystkie walki z rówieśnikami - przekonuje trener zapaśników w Śląsku Wrocław.

Na treningach i zgrupowaniach bracia często mieli okazję mierzyć się ze sobą. - Trenowaliśmy razem. Pod względem wagi i wzrostu byliśmy niemal równi. Treningi były twarde i zacięte. Pamiętam, że czasami mieliśmy też okazję rywalizować ze sobą na turniejach młodzików - wspomina. Najczęściej to Mieczysław był górą, ale jego brat Józef szybko odkrył tego przyczynę. - Mietek wygrywał chyba z tego tytułu, że był starszy i silniejszy - śmieje się Józef Tracz.

W kategoriach juniorskich więcej sukcesów osiągał starszy z braci - Mieczysław. - Zaczynał z wysokiego pułapu. Wszędzie, gdzie jechał na zawody, i niezależnie, jaka to kategoria wiekowa była, wygrywał. Szybko też został reprezentantem Polski - wyjaśnia Józef. - Moja kariera miała zupełnie inny przebieg. Ja powoli wspinałem się na szczyt. Zaczynałem od najniższego stopnia podium, później było 2. miejsce, aż w końcu byłem najlepszy na danych zawodach. A jak już wskoczyłem na ten najwyższy stopień podium, to już nie oddałem pola - dodaje.

Po przejściu do kategorii seniorów to młodszy Józef zostawił brata w cieniu swoich sukcesów. Zaczęło się od wicemistrzostwa świata we francuskim Clermont (1987), później była jeszcze powtórka tego sukcesu w Sztokholmie (1993) i Tampere (1994). W 1992 na szyi zapaśnika z Żar zawisł srebrny medal Igrzysk Olimpijskich z Barcelony, a w roku 1988 (Seul) i 1996 (Atlanta) Józef Tracz zdobywał krążki brązowe. Do pełni szczęścia zabrakło tylko złotego medalu na arenie międzynarodowej. - Jest pewien niedosyt z tego powodu, bo jednak złoto jest najważniejsze. Zwłaszcza na IO - wzdycha Józef Tracz. Czasami o porażce decydował brak szczęścia. Jak w Tampere w 1994. - Prowadziłem tam 1:0 po pierwszej rundzie, ale doznałem złamania dwóch żeber i było po walce - wspomina.

Największym osiągnięciem Mieczysława Tracza na arenie międzynarodowej było 4. miejsce na ME w 1985 i 7. miejsce na MŚ w 1987. Rok później Mieczysław walczył na IO w Seulu, ale odpadł przegrywając (0:2) z późniejszym mistrzem olimpijskim Kamadirowem Madżidowowem. - Dobrą walkę stoczyłem, ale on był lepszy. W ogóle Madżidowow był świetnym zawodnikiem, wręcz nie do przejścia - tłumaczy Mieczysław Tracz, który w Seulu wystąpił w jeszcze jednej roli. - Miałem okazję komentować walkę brata o brązowy medal na antenie TVP. Emocje były niesamowite - przyznaje.

Kiedy w 1992 roku Józef Tracz świętował wicemistrzostwo olimpijskie z Barcelony, na świat przyszedł drugi syn (pierworodny Łukasz urodził się w 1987) Mieczysława - Michał. Właściwie od początku był skazany na zapasy. Nie mogło być inaczej, skoro od małego był zabierany przez tatę na zgrupowania, gdzie bardziej lub mniej świadomie oswajał się z tym sportem. - To było tak, że jak my skończyliśmy zapasy, to on zaczynał dopiero trenować. Jeździł z nami na obozy, zabieraliśmy też żony. Moi chłopcy i córki brata (Judyta i Joanna) od małego byli przy tym, żyli tym wszystkim - wspomina Mieczysław Tracz.

Michał, podobnie jak wcześniej tato i wujek, przygodę ze sportem zaczął od piłki nożnej. - Faktycznie zacząłem od tego, ale w 4 czy 5 klasie podstawówki tato zapisał mnie na zapasy i tak zostało - tłumaczy.

*Fragment tekstu z 2011 roku

Gdy chodzi o pieniądze w świecie sportu, to tu zmienia się niewiele - wciąż najwięcej pisze się o dolnośląskich tenisistach i żużlowcach. Tak przynajmniej wynika z rankingu najbardziej medialnych sportowców w regionie, który już po raz drugi firma Pentagon Research przygotowała dla „Gazety Wrocławskiej”.To zestawienie swój debiut miało przy okazji wyboru najlepszego sportowca 2017 roku na Dolnym Śląsku. Przedstawiliśmy Pentagon Research listę nominowanych do tej nagrody, a tam fachowcy policzyli, ile razy pisano w minionym roku o danym sportowcu i jakie artykuły na jego temat wypracowały ekwiwalent reklamowy. Innymi słowy - ile były warte teksty na ich temat. Tak powstała lista najbardziej medialnych sportowców na Dolnym Śląsku.Prezentujemy ten sam ranking, ale za rok 2018. Kilka nazwisk się powtarza, kilka w nim debiutuje. W sumie pierwsza dwudziestka wypracowała ekwiwalent wyższy o ok. 8,5 mln zł.Wygrał - tak jak przed rokiem - Maciej Janowski, żużlowiec Betardu Sparty Wrocław, co pewnie jest ewenementem na skalę światową. Wszak „najlepsza żużlowa liga świata” - jak lubimy mówić o naszej PGE Ekstralidze - jest de facto... jedyną poważną na świecie. Tylko u nas, jeżdżąc po owalu, można zarobić takie pieniądze. Wysoko są tenisiści - Hubert Hurkacz i  Łukasz Kubot, co raz jeszcze podkreśla prestiż tego sportu na świecie. Wciąż problemy ze zmonetyzowaniem sukcesów mają lekkoatleci, ale też - co dziwne - Aleksander Śliwka, siatkarski mistrz świata, który wygrał nasz plebiscyt na sportowca roku na Dolnym Śląsku. Ten problem dotyczy właściwie wszystkich przedstawicieli gier zespołowych, w tym także piłkarzy.Prezentujemy pierwszą dwudziestkę naszego rankingu. Po kwocie ekwiwalentu w nawiasie pozycja z ubiegłego roku, jeśli sportowiec znalazł się w zestawieniu za rok 2017.DO KOLEJNYCH POZYCJI MOŻESZ PRZEJŚĆ ZA POMOCĄ STRZAŁEK

Najbardziej medialni sportowcy na Dolnym Śląsku 2018 [TOP 20]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mieczysław Tracz, olimpijczyk z Seulu, walczy z nowotworem - potrzebuje naszej pomocy - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24