Mikkel Michelsen (Speed Car Motor Lublin): Władze polskiej ligi nie traktują nas jak poważnych partnerów

KK
fot. Arkadiusz Gola / Polska Press
Brytyjska, szwedzka i duńska federacja żużlowa nie zgadzają się na to, żeby zawodnicy, którzy mają podpisane kontrakty z klubami w ich krajach, startowali w tym sezonie w PGE Ekstralidze. Sprawa dotyczy m.in. żużlowca lubelskiego Motoru, Mikkela Michelsena. Aktualny indywidualny mistrz Europy zabrał głos w sprawie.

– Oficjalnie nie otrzymałem jeszcze żadnej decyzji, jednak dochodzą do mnie informacje, że duński związek nie wyda zgody na starty Duńczyków w PGE Ekstralidze - powiedział Michelsen na antenie stacji nSport+ w magazynie “R1. Rezerwowy Program Żużlowy”. - Jestem rozczarowany postawą duńskiej federacji. Nikt z nami nie rozmawiał. Decyzja o zablokowaniu możliwości startów Polsce jest autorytarna. Z powodu pandemii nie mamy obecnie żadnej oficjalnej platformy wymiany poglądów, ale kontaktuje się ze swoimi rodakami. Teraz musimy być zgodni i zjednoczeni. Może wypracowanie wspólnego stanowiska byłoby dobrym pomysłem, ale mamy na to mało czasu, więc ciężko będzie osiągnąć kompromis - dodał.

Z uwagi na cięcia kosztów i nowe warunki finansowe, żużlowcy mają czas na podpisywanie aneksów kontraktowych ze swoimi klubami w Polsce Od 1 do 7 maja. Zgodnie z regulaminem rozgrywek, dzień później ma się rozpocząć 14-dniowy okres kwarantanny dla wszystkich zawodników i ich mechaników. - To kolejna sprawa, która mnie dziwi, bo deadline powinien być przesunięty. Pierwszy mecz jest zaplanowany na 12 czerwca. Nie rozumiem, dlaczego tak szybko musimy podpisywać dokumenty - wyznał Duńczyk.

Indywidualny mistrz Europy nie szczędził także słów krytyki wobec przedstawicieli PGE Ekstraligi. W myśl nowych zasad zawodnicy mieliby skoszarować się w Polsce na czas trwania całych rozgrywek, a wcześniej także na kwarantannę i okres treningowy. Łącznie chodzi o wyłączny pobyt na trenie naszego kraju od początku maja do połowy października. – Władze polskiej ligi nie traktują nas jak poważnych partnerów. Nikt nas nie pytał o zdanie, a podjęte decyzje są korzystne głównie dla związku i organizatorów rozgrywek. Nie miałbym problemu z rozpoczęciem sezonu w Polsce i z podpisaniem aneksu, gdyby był sformułowany inaczej. W obecnym kształcie wygląda on niestety tak, jakby był pisany przez kogoś z zamkniętymi oczami i w ekspresowym tempie. Nie chodzi tu o kwestie finansowe. Pojawiły się duże cięcia, ale w obecnej sytuacji musimy je zaakceptować, by pomóc przetrwać klubom. W dokumentach, które otrzymaliśmy, nie ma wyjaśnienia, co stanie się, gdy granice zostaną otwarte i nie będzie potrzebna kwarantanna - tłumaczył 25-latek.

Wciąż nie wiadomo jakie decyzje ostatecznie podejmie Michelsen. - Wygląda na to, że jedyne, co mi pozostaje, to zerwanie kontraktu w lidze duńskiej i szwedzkiej, co przysporzyłoby mi kary finansowe ze strony klubów. Jestem pewien, że PGE Ekstraliga nie pomoże mi rozwiązać tych problemów i nie zapłaci moich kar w Szwecji i Danii. Mam wrażenie, że polscy zarządzający nie rozumieją, czym jest dla mnie klub w Danii. Tam zacząłem karierę i to jest bardzo ważna część mojego sportowego życia. W ojczyźnie uczyłem się jeździć i rozwijałem się przez lata. To tam stałem się tym, kim jestem. Nie potrafiłbym się zachować nie fair. Nie jestem typem, który powie "sorry, wybrałem Polskę", odwróci się plecami do ludzi, którym tyle zawdzięcza. Najbliższych sześć dni zapowiada się pracowicie. Podkreślam, że wiem, jak ważna jest liga w Polsce. To najsilniejsze rozgrywki na świecie, w których zarabiamy na życie. Polska ma najlepszy produkt, który zdystansował speedway w innych krajach. Jednak nie podjąłem jeszcze decyzji, gdzie wystartuję - przyznał jeden z liderów Motoru.

Do kwestii poruszanych przez Duńczyka odniósł się prezes PGE Ekstraligi, Wojciech Stępniewski. - Mamy sytuację nadzwyczajną i zamknięte granice. Każdy, kto przyjeżdża do Polski, musi odbyć 14-dniową kwarantannę. Gdybyśmy uwzględniali możliwość wyjazdu z kraju zawodników, którzy mogliby zarażać się za granicą, to PGE Ekstraligę moglibyśmy rozgrywać co 3 tygodnie. To jest nieodzowna rzecz, która musiała nastąpić, kiedy kwarantanna jest obowiązkowa. Gdy przestanie ona obowiązywać, to wszystko wróci do sytuacji sprzed epidemii – wyjaśnił.

Stępniewski przyznał ponadto, że przedstawiciele brytyjskiej, duńskiej i szwedzkiej ligi, póki co nie mają - wzorem Polski - żadnych pomysłów na rozpoczęcie rozgrywek w ich krajach w tym roku. W dodatku zgodnie twierdzą, że rozgrywanie spotkań bez publiczności nie jest dla nich opłacalne finansowo.

ZOBACZ TAKŻE:

Tak wyglądali żużlowcy w 2005 roku. Zobacz archiwalne zdjęcia

Żużlowcy Speed Car Motoru Lublin i ich partnerki. Zobacz zdjęcia

Busy żużlowców PGE Ekstraligi. Zobaczcie, czym jeżdżą na zawody

Zobacz, jak zmienił się stadion żużlowy w Lublinie! Najnowsze zdjęcia

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mikkel Michelsen (Speed Car Motor Lublin): Władze polskiej ligi nie traktują nas jak poważnych partnerów - Kurier Lubelski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24