Mistrz olimpijski w chodzie, Dawid Tomala specjalnie dla nas: Czuję niesmak. Robert Korzeniowski jest nagle teraz, gdy jest sukces

Zbigniew Czyż
Mistrz olimpijski z Tokio, Dawid Tomala był zaskoczony zmianą trenera chodziarskiej kadry na Roberta Korzeniowskiego
Mistrz olimpijski z Tokio, Dawid Tomala był zaskoczony zmianą trenera chodziarskiej kadry na Roberta Korzeniowskiego Paweł Relikowski
Mijający rok nie był udany dla złotego medalisty olimpijskiego z Tokio w chodzie na 50 km, Dawida Tomali. Kontuzja, brak medalu na mistrzostwach świata w Eugene, rezygnacja ze startu w mistrzostwach Europy w Monachium... Mistrz olimpijski opowiedział nam o pechowym sezonie, nowym trenerze chodziarskiej kadry, zaskakującej decyzji Katarzyny Żdziebło i swoich planach na 2023 i 2024 rok.

Rozpocząłeś już przygotowania do nowego sezonu?
Dawid Tomala: Tak, przyjemności się skończyły, wracam do ciężkiej pracy. Trenuję obecnie pod okiem fizjoterapeuty, profesora Krzysztofa Ficka. Zaczynam się ruszać, przez ostatnie dwa miesiące byłem skupiony na wszystkim, ale nie na sporcie. Przede wszystkim dbałem o swoje zdrowie.

Udało się wyjechać na wakacje do ciepłych krajów?
Niestety, nie miałem takiej możliwości.

Jak wygląda twój plan przygotowań do startów w 2023 roku?
Przede wszystkim muszę zadbać o nogę, to jest dla mnie priorytet. Uraz jest na tyle uciążliwy, że nie da się wszystkiego zrobić z dnia na dzień. To jest proces, który trwa i który będzie trwał przez cały następny sezon. Być może nawet do końca życia będę musiał monitorować kontuzjowaną nogę. Robię wszystko, aby problemy, które pojawiły się w tym sezonie, nie pojawiły się także w następnym. Jeśli chodzi o zgrupowania, to w listopadzie wyjeżdżam do Turcji, w grudniu do Portugalii.

Z jakim dokładnie zmagasz się problemem?
Mój mięsień podkolanowy jest bardzo obciążony ze względu na to, że mam zbyt słaby mięsień dwugłowy i pośladkowy. Jedno kolano przejmuje pracę wspomnianych mięśni i dlatego, mówiąc w cudzysłowie cały czas dostaję po d… Gdy idę na treningu lub zawodach, stawiam wyprostowaną nogę, a wtedy mięsień podkolanowy jest przeciążony, pojawia się obrzęk i to powoduje ból. Przede mną sporo pracy, żeby czuć pełen komfort w momencie poruszania się na długich dystansach i na dużych szybkościach.

Na początku października czterokrotny mistrz olimpijski Robert Korzeniowski został trenerem reprezentacji Polski chodziarzy i chodziarek. Czy ktoś z władz Polskiego Związku Lekkiej Atletyki lub sam Robert Korzeniowski zaproponował, aby Dawid Tomala znalazł się w prowadzonej przez niego grupie?
Szczerze mówiąc nie przypominam tego sobie. Wyglądało to tak, że doszło do spotkania w siedzibie PZLA, w którym uczestniczyli między innymi zawodnicy, w tym ja, Robert Korzeniowski i mój tata (trener Grzegorz Tomala - przyp. red). Robert Korzeniowski porozmawiał z zarządem związku, zawodnikami, moim tatą i przekazał, że przejmuje pewną grupę zawodników. Ja powiedziałem, że nie chcę trenować z Robertem Korzeniowskim, że w dalszym ciągu będę trenował z tatą. Nie było to jednak na takiej zasadzie, że miałem obiekcje do nowego trenera kadry, ale dlatego, że z tatą dobrze się mi współpracuje.

Jako członek kadry narodowej, z Robertem Korzeniowskim będziesz jednak w jakiś sposób współpracował?
Będziemy się spotykać na obozach i pewnie będzie mi doradzał. Mam taką nadzieję. Robert Korzeniowski powiedział, że będziemy tworzyć rodzinę chodziarską, że wspólnie będziemy jeździć na zgrupowania. Różnica będzie taka, że ja będę na rozpiskach treningowych u taty.

Jak przyjąłeś to, że Robert Korzeniowski został trenerem kadry?
Tak naprawdę z dużą obawą. Z jednej strony od zawsze chcieliśmy, żeby Robert Korzeniowski uczestniczył w naszym życiu, jeśli chodzi o chód sportowy, ale z drugiej, nigdy wcześniej tego nie robił. Do tej pory miał swoje biznesy i swoje sprawy, co w pełni rozumiem. Teraz dogadał się z Kasią Zdziebło, będą wspólnie trenowali i liczę, że ta współpraca będzie owocna. Trzymam zresztą kciuki za wszystkich, którzy będą trenowali z Robertem Korzeniowskim. Mam nadzieję, że przyniesie to dobre efekty.

Odnoszę wrażenie, że nie do końca jesteś chyba zadowolony z takiego obrotu sprawy?
W momencie, gdy ktoś przychodzi i bierze pod opiekę jednego z najlepszych zawodników na świecie, (Katarzyna Zdziebło w 2022 roku została wicemistrzynią świata na 20 i 35 km oraz srebrną medalistką mistrzostw Europy na 20 km - przyp. red.), to ja czuję pewien niesmak. Wcześniej Roberta Korzeniowskiego nie było. Jest nagle teraz, gdy jest sukces. Ludzi, prawdziwych przyjaciół poznaje się wtedy, gdy masz ciężkie chwile, gdy chcesz, żeby ktoś ci pomógł wejść na szczyt. Kasia chce współpracować z Robertem Korzeniowskim i ja to szanuję, życzę jej jak najlepiej. Mam nadzieję, że wszystko będzie szło w dobrą stronę, że będziemy mogli razem walczyć o medale na kolejnych zawodach. W ogóle zależy mi na tym, żeby wszyscy polscy zawodnicy robili progres. Mam takie samo podejście do tego tematu, jak mój tata. On także chce, żebyśmy wszyscy, jako grupa szli do przodu. Liczę, że Robert wniesie coś w nasze treningi i przygotowania, że będziemy wspólnie działać.

To właśnie twój tata Grzegorz Tomala doprowadził do wielkich sukcesów Katarzynę Zdziebło. Jak czuje po tym, gdy dosyć niespodziewanie zrezygnowała z nim z dalszej współpracy, jest rozgoryczony?
Tak. Było mu ciężko, zwłaszcza zaraz po podjęciu tej decyzji. To jest chyba zrozumiałe, że nie czuł się z tym za dobrze. Z drugiej strony, w jakiś sposób przetrawił już to w sobie. Cieszę się, że przeprowadzili rozmowę, że rozstali się w dobrej atmosferze. Cóż, takie jest życie, każdy poszedł w swoją stronę. Tak naprawdę dalej będziemy walczyć o to samo, żeby wchodzić na kolejny szczyt.

Po likwidacji konkurencji na 50 kilometrów miałeś dylemat, czy startować w następnych latach na dystansie 20, czy 35 kilometrów. Podjąłeś już ostateczną decyzję?
Będę trenował na dystansie 20 kilometrów, ale planuję starty na 35. Tak naprawdę trening na 20 kilometrów jest podobny do tego na 35. Być może będę dorzucał do tych treningów jakieś akcenty typowo pod trzydziestkę. Moim pierwszym wystepem w nowym sezonie będzie rywalizacja w mistrzostwach Polski na 35 kilometrów, zawody odbędą się w marcu w Dudyńcach.

Czyli na igrzyskach w Paryżu w 2024 roku Dawida Tomalę zobaczymy tylko w rywalizacji na 35?
Tak, planuję jeden start, to będzie występ w parze na 35 kilometrów. W Paryżu zadebiutuje bowiem nowa konkurencja rywalizacji wśród duetów. To będzie zupełnie coś nowego. Zawodnik i zawodniczka z jednego kraju będą mieli do przejścia razem 70 kilometrów. Nie jest jednak jeszcze ustalone w jaki sposób będziemy punktowani, czy za zajęte miejsce, czy nasze czasy będą łączone, na razie nikt tego nie wie.

Wiem, że masz dużą ochotę, aby wybrać się wkrótce na mecz Barcelony zobaczyć w akcji Roberta Lewandowskiego. Z kapitanem piłkarskiej reprezentacji Polski masz dobry kontakt po tym, jak w lutym tego roku wylicytował za kwotę 280 tysięcy złotych twój złoty medal olimpijski z Tokio. Jest już konkretny termin wyprawy do stolicy Katalonii?
Niestety, ale moje problemy zdrowotne sprawiły, że nie miałem jeszcze okazji zobaczyć Roberta w barwach Barcelony. Nie mam póki co zaplanowanego terminu wyjazdu do Hiszpanii. Mam nadzieję, że to jest coś, co nastąpi w niedalekiej przyszłości. Musimy z Robertem znaleźć wspólny czas na krótką rozmowę, nie jest to łatwe, bo każdy z nas jest zapracowany.

Pieniądze z licytacji medalu trafiły na konto prowadzonej przez ciebie Fundacji „ToMali Zwycięzcy”. Jak wygląda obecnie działalność organizacji?
Jestem po kilku rozmowach z przedstawicielami ministerstwa sportu. Wspólnie z moją ekipą ustalamy plan działania na najbliższy rok. W 2022 roku temat Fundacji nie był mi tak bliski, jak bym chciał. Tworzymy właśnie projekt, będziemy występować do ministerstwa sportu o pozyskanie środków, żeby organizować zawody dla dzieci. Ze względów na moją sytuację zdrowotną oraz ze względów logistycznych prowadzenie Fundacji było w tym roku trudniejsze niż się mi wydawało, że będzie. Zależy mi, żeby młodzież się rozwijała, tym bardziej po pandemii i trudnych czasach, gdy prawie wszyscy na swój sposób zasiedzieliśmy się w domach. Podczas spotkań z młodzieżą widzę, że jest ociężała, ale cieszy, że garnie się do sportu. Trzeba dać jej jednak odpowiednie możliwości i to właśnie chcę robić.

W kwietniu rozpocząłeś współpracę z psychologiem, w dalszym ciągu korzystasz z porad fachowca od przygotowania mentalnego?
Tak, ale w ostatnich miesiącach nie mieliśmy ze sobą kontaktu. Umówiliśmy się, że wracamy do współpracy w momencie, gdy będę takiej pomocy potrzebował, gdy rozpocznę przygotowania do nowego sezonu. Za chwilę ruszamy ponownie z tematem i z regularnymi spotkaniami.

Rozmawiał Zbigniew Czyż

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polska - Chorwacja: Kto faworytem meczu?

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24