MKS Perła Lublin. Jak piłkarki wspominają pracę z dotychczasowymi zagranicznymi trenerami klubu?

Krzysztof Szuptarski
Zdjęcie z października 2016 roku. Na pierwszym planie trener Neven Hrupec, w tle ławka rezerwowych MKS
Zdjęcie z października 2016 roku. Na pierwszym planie trener Neven Hrupec, w tle ławka rezerwowych MKS Fot. Lukasz Kaczanowski/Kurier Lubelski/Polska Press
Duńczyk Kim Rasmussen, który zastąpił na stanowisku trenerskim Roberta Lisa, jest czwartym w historii zagranicznym szkoleniowcem szczypiornistek MKS Perła Lublin, które w tym roku sięgnęły po 22. tytuł mistrzyń kraju. Dwóch poprzednich trenerów klubu będących obcokrajowcami, Tomas Kutka i Jan Packa pochodziło ze Słowacji, natomiast jeden - Neven Hrupec z Chorwacji. Jakie pozostawili po sobie wrażenie tamci szkoleniowcy?

– W trakcie mojej kariery sportowej w lubelskim klubie pracowałam ze wszystkimi trzema trenerami zagranicznymi. Pierwszego z nich, Tomasa Kutkę, pamiętam bardzo słabo, gdyż był dość krótko. Utkwił mi jednak z tamtego okresu fakt, że zawinął się on szybko z Lublina, gdy klub zaczął mieć problemy finansowe. Właściwe bez żadnych skrupułów i specjalnych pożegnań. Spakował się i po prostu wyjechał – wspomina Małgorzata Rola, która zakończyła karierę w 2018 roku.

Kutka był pierwszym obcokrajowcem, któremu zarząd lubelskiego klubu powierzył funkcję głównego trenera. Słowak zasiadł na ławce rezerwowych podczas wyjazdowego meczu Bystrzycy Lublin (pod taką nazwą grał wówczas lubelski klub) z Łącznościowcem Szczecin, 22 listopada 2013 roku. Pierwszym trenerem był jeszcze wtedy Edward Jankowski i dla niektórych planowana zmiana na tym stanowisku była sporym zaskoczeniem, zwłaszcza, że Jankowski w tym samym sezonie wprowadził drużynę do fazy grupowej Ligi Mistrzyń. W lidze Bystrzycy nie szło już tak dobrze, jak oczekiwali kibice i prezesi, gdyż do wspomnianego meczu w Szczecinie, podopieczne trenera Jankowskiego miały bilans sześciu zwycięstw, remisu i porażki. Bystrzyca wygrała z Łącznościowcem 30:20, a Tomas Kutka kilka dni później oficjalnie został pierwszym trenerem.

Słowak nie okazał się zbawcą, bowiem w fazie grupowej Champions League lublinianki wygrały tylko jedno spotkanie, pokonując u siebie hiszpańską Alsę Eldę Prestigo 33:30. Pięć pozostałych meczów Bystrzyca przegrała, dwukrotnie z norweskim Larvikiem HK i węgierskim FTC Budapeszt oraz wyjazdowe starcie z Hiszpankami. W lutym 2004 roku Kutka pożegnał się z Lublinem, a duży wpływ na to miały kłopoty finansowe klubu. W tej samej kampanii zespół stracił także tytuł mistrza Polski, zajmując drugą lokatę w krajowym czempionacie, za ekipą Nata AZS AWFiS Gdańsk. W sezonie 2003/2004 kluczową zawodniczką Bystrzycy była Beata Kostka-Aleksandrowicz, grająca wówczas jeden ze swoich najlepszych sezonów w karierze. Popularna "Becia" niezwykle miło wspomina pierwszego ze słowackich szkoleniowców.

– Był to szkoleniowiec, który postawił na mnie, darzył do tego ogromnym zaufaniem i myślę, że oddawałam to, w tym czasie, na boisku - mówi Beata Kostka-Aleksandrowicz, jedna z legend klubu, która prowadzi obecnie grupy młodzieżowe w MKS Lublin.

- Czułam się wtedy bardzo pewnie, gdyż jest to niezwykle ważne dla zawodniczki, kiedy szkoleniowiec w nią wierzy. Dlatego granie w tamtym sezonie wychodziło mi naprawdę fajnie. Pamiętam też, że potrafił być on bardzo ostry oraz impulsywny po jednym z przegranych, wyjazdowych meczów ze Zgodą Ruda Śląska, bowiem ta porażka kosztowała nas wtedy utratę pozycji liderek tabeli. Do mnie akurat po tym starciu nie miał pretensji, gdyż ja dość dobrze wówczas zagrałam, będąc najskuteczniejszą zawodniczką w naszej drużynie. Innym dziewczynom nieźle jednak wtedy się oberwało za to, że zaprezentowały bardzo niski i katastrofalny poziom tego dnia – dodaje.

Kolejnym słowackim szkoleniowcem w historii lubelskiego klubu był Jan Packa, który objął drużynę przed sezonem 2007/2008. Pod jego wodzą klub, grający w tym okresie pod nazwą SPR Safo, zdobył mistrzostwo Polski, grał w finale Pucharu Polski i awansował do ćwierćfinału Pucharu EHF, gdzie przegrał w dwumeczu z rosyjskim Dinamem Wołgograd. Z kolei w tym sezonie lubliniankom nie udało się zagrać w fazie grupowej Ligi Mistrzyń. Na turnieju kwalifikacyjnym, który pod koniec września 2007 roku odbywał się w hali Globus, SPR wygrał co prawda z tureckim Milli Piyango SK 38:32 i hiszpańskim Balonmano Sagunto 27:26, jednak nie sprostało ekipie HC Lada Togliatti (21:34), więc z awansu cieszyły się wtedy Rosjanki.

Słowakowi po zakończeniu sezonu skończył się roczny kontrakt i mimo propozycji jego przedłużenia, ten były świetny bramkarz - olimpijczyk z Montrealu, postanowił rozstać z klubem znad Bystrzycy. Wpływ na taką decyzję miały względy rodzinne. Packa nie przedłużył kontraktu i wrócił do Bratysławy. Gdy wydawało się, że to już definitywny koniec jego pracy w Lublinie, Słowak ponownie pojawił się w Lublinie. Ówczesny prezes SPR Andrzej Wilczek, w jednym z komunikatów przed kampanią 2008/2009 poinformował, że Packa nadal będzie głównym trenerem drużyny. – Trener Packa uregulował już swoje sprawy i nadal będzie u nas pracował. Cieszę się i uważam, że to dobry szkoleniowiec. Znamy się wzajemnie, w ubiegłym roku się docieraliśmy, teraz będziemy już normalnie pracować – przyznał sternik.

Packa długo nie zabawił w Lublinie i co ciekawe w przeciągu trzech miesięcy miał dwa pożegnania. Pierwsze nastąpiło zaraz po zdobyciu tytułu mistrza Polski, a drugie na początku września 2008, przed startem kolejnej kampanii. Powodem rozwiązania umowy w drugim przypadku był brak porozumienia z zawodniczkami. Słowaka zastąpił dotychczasowy drugi szkoleniowiec, Edward Jankowski.

– Nie wspominam z wielkim sentymentem zagranicznych trenerów. To, co mogę jednak powiedzieć dobrego o drugim ze Słowaków, to fakt, że akurat za Jana Packi zostałam po raz pierwszy powołana do reprezentacji Polski. Trener ten dał mi znacznie więcej możliwości grania i dlatego zostałam zauważona przez selekcjonera kadry – mówi Małgorzata Rola. – Nie powiem zaś żadnego dobrego słowa o Chorwacie Nevenie Hrupcu. Nie wspominam go dobrze, mimo że miałam bardzo duże możliwości grania, spędzając za jego czasów naprawdę sporo czasu na boisku. Działo się to jednak tylko w dużej mierze dlatego, że w tym okresie byłam akurat sama na skrzydle. Moim zdaniem był to jeden z najgorszych trenerów, których pozyskał klub, podczas mojego 20-letniego pobytu w tym zespole – dodaje jedna z legend klubu i najlepszych polskich skrzydłowych w historii.

Przez następnych kilka sezonów lubelski klub stawiał już na polskich trenerów, a mianowicie na: Edwarda Jankowskiego (2008–2009), Grzegorza Gościńskiego (2009–2010), ponownie Edwarda Jankowskiego (2011–2013) i Sabinę Włodek (2013–2016). W trakcie trwającej kampanii 2016/2017 władze klubu postanowiły ponownie zmienić sztab szkoleniowy i zdecydowano się na kolejną opcję zagraniczną. Zbawcą miał zostać Chorwat Neven Hrupec, który zastąpił Sabinę Włodek. Znakomita lewoskrzydłowa, a obecnie trenerka kadry narodowej B zapłaciła wówczas posadą, m.in. za przegraną 27:28 z włoskim Indeco Conversano w kwalifikacjach Champions League. W opinii zarządu klubu powodem zmiany na stanowisku pierwszego trenera ówczesnego MKS Selgros Lublin były niesatysfakcjonujące wyniki i postawa zespołu w trwających rozgrywkach. Celem postawionym przed Hrupcem było zdobycie dwudziestego, jubileuszowego mistrzostwa Polski, a kontrakt podpisano na dwa lata. Co ciekawe, w sztabie chorwackiego trenera na stanowisku asystenta pozostała Monika Marzec, najwybitniejsza obrotowa w historii lubelskiego klubu, a trenerem od przygotowania fizycznego został jego rodak, Nikola Golub. Z wielkich i ambitnych planów nic nie wyszło, gdyż lublinianki szybko odpadły z Pucharu EHF, ulegając w dwumeczu duńskiemu HK Randers. W PGNiG Superlidze doszło natomiast do prawdziwej katastrofy, gdyż MKS Selgros zakończył rozgrywki bez medalu, zajmując czwarte miejsce w lidze. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce poprzednio w 1994 roku, kiedy najbardziej utytułowany zespół w historii żeńskiej piłki ręcznej debiutował w elicie polskiego handballu. W drużynie nie było wówczas tzw. "chemii', a większość grających zawodniczek podziela opinię Małgorzaty Roli, wypowiadając się o pracy z chorwackim szkoleniowcem zazwyczaj negatywnie.

Ze szkoleniowcem z Bałkanów pożegnano się bez większych sentymentów. W jego miejsce zatrudniono trenera Roberta Lisa, a jego asystentką została Izabela Puchacz, wielokrotna reprezentantka Polski, grająca przez szereg lat w lubelskim klubie. Pod okiem tego duetu MKS Perła sięgnął trzykrotnie po mistrzostwo kraju, Puchar Polski, a w 2018 roku wygrał międzynarodowe rozgrywki, Challenge Cup.

24 kwietnia działacze MKS poinformowali oficjalnie, że nowym szkoleniowcem zespołu będzie Kim Rasmussen. To była prawdziwa "bomba" transferowa. W trakcie swojej kariery selekcjoner z Danii m.in. dwukrotnie wprowadził do półfinału mistrzostw świata (2013, 2015) polską reprezentację kobiet. Z kolei w 2015 roku najpierw pracował krótko jako asystent trenera w macedońskim zespole Vardar Skopje, a potem objął rumuński CSM Bukareszt, z którym wygrał rozgrywki Ligi Mistrzyń.

Kilka zawodniczek, które zobaczymy w ekipie mistrzyń w sezonie 2020/21, miało już okazję pracować z Rasmussenem w reprezentacji. W tym gronie są: bramkarka Weronika Gawlik, kołowa Joanna Szarawaga, rozgrywająca Marta Gęga, prawoskrzydłowe Patrycja Królikowska i Magda Balsam oraz rozgrywające Aleksandra Rosiak i Kinga Achruk. Jedne poznały warsztat Duńczyka przez dłuższy okres, a dla niektórych praca z Rasmussenem była tylko krótkim epizodem w karierze.

– To człowiek z wielkim doświadczeniem i mogę wypowiadać się tylko pozytywnie, jeśli chodzi o pracę z Kimem w reprezentacji Polski - podkreśla Kinga Achruk. - Ciężko mi jednak powiedzieć, jakim jest on trenerem w klubie, gdyż takiej styczności po prostu nie miałam. Na zgrupowaniach kadry, wiadomo, że tego czasu było mało, ale mogę mówić tylko o samych dobrych rzeczach w kontekście tej współpracy. Czasami oczywiście pojawiały się jakieś zgrzyty i nie zawsze było pięknie oraz kolorowo. Na pewno trener złapał wiele doświadczenia w macedońskim Vardarze Skopje, a potem w rumuńskim CSM Bukareszt oraz pracy z żeńską reprezentacją Węgier. Nie mogę się już doczekać, jak to wszystko będzie wyglądało w Lublinie - kończy piłkarka.

- Z Kimem pracowałam ostatnio cztery lata temu. To trener, który praktycznie cały czas żyje piłką ręczną. Oczekujemy na tę współpracę i czas pokaże, co z tego wyniknie - dodaje Weronika Gawlik, bramkarka MKS Perła.

ZOBACZ TAKŻE:

Kim Rasmussen nowym trenerem MKS Perła Lublin

Dagmara Nocuń podpisała nowy kontrakt z MKS Perła Lublin

20 lat temu Montex Lublin po raz pierwszy w historii znalazł...

Piłkarkom ręcznym MKS Perła Lublin nie udało się dograć do końca sezonu 2019/2020, ale nie ma wątpliwości, że zasłużyły na tytuł mistrza Polski. To już 22. złoty medal dla zespołu z Lublina. Prezentujemy szczypiornistki, które w tym sezonie przyłożyły rękę do zdobycia mistrzostwa PGNiG Superligi Kobiet.

Lubelskie złotka. To one zdobyły 22. tytuł mistrza Polski dl...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: MKS Perła Lublin. Jak piłkarki wspominają pracę z dotychczasowymi zagranicznymi trenerami klubu? - Kurier Lubelski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24