Rozgrywki 2019/20 zakończono po 20 pełnych kolejkach, na podstawie układu tabeli i punktacji uzyskanej do dnia 12 marca 2020 roku. Wtedy bowiem liga została zawieszona, natomiast nieco ponad tydzień później władze polskiej piłki ręcznej zdecydowały o tym, że rywalizacja w obecnym sezonie nie będzie kontynuowana.
– Zdrowie jest na pierwszym miejscu, dlatego w trosce o zawodniczki, kibiców, przedstawicieli mediów, a także wszystkich, którzy pracują przy organizacji meczów, decydujemy o zakończeniu rozgrywek – mówi Marek Janicki, prezes Superligi Sp. z o.o. - Zdajemy sobie sprawę, że wznowienie rywalizacji w tym sezonie byłoby niezwykle skomplikowane, a wręcz niemożliwe. Obecnie drużyny nie trenują i nie wiadomo, kiedy mogłyby wrócić do treningów. A muszą mieć odpowiednio dużo czasu na przygotowanie się do rozegrania meczów w ostatniej fazie sezonu. To dla nas trudna decyzja, ale uważamy, że najlepsza. Wierzymy, że w przyszłym sezonie wszyscy wrócimy na boisko silniejsi - dodaje.
Mistrzostwo powędrowało do Lublina, srebro do Lubina, a brązowy medal do drużyny KPR Gmina Kobierzyce. Podjęta została również decyzja o braku spadków i każdy z zespołów spełnił kryterium sportowe wymagane do otrzymania prawa do startu w rozgrywkach sezonu 2020/2021.
- Jeżeli widzimy, że pandemia postępuje i zachorowań jest coraz więcej, to wydaje się, że to było jedyne słuszne rozwiązanie -
uważa Weronika Gawlik, kapitan biało-zielonych. - Biorąc pod uwagę, że mamy jeszcze do rozegrania mecze reprezentacyjne, to potencjalnych terminów i czasu na kończenie ligi byłoby coraz mniej. W obecnej sytuacji ciężko o radość z medalu i świętowanie z powodu jego zdobycia. Zdajemy sobie sprawę, że włożyłyśmy w ten sezon dużo trudu i wysiłku. Mamy dopiero marzec, a my naprawdę rozegrałyśmy do tej pory bardzo dużo spotkań, łącznie z meczami w europejskich pucharach. Jednak wobec wydarzeń w Polsce i na całym świecie, sport schodzi na dalszy plan i człowiek skupia się na innych rzeczach - dodaje.
MKS Perła wygrał 17 z 20 rozegranych w rozgrywkach spotkań, notując także dwie porażki oraz zwycięstwo po rzutach karnych w meczu, który w regulaminowym czasie gry zakończył się remisem. Taki dorobek pozwolił na uzyskanie w tabeli czteropunktowej przewagi nad drugim Metraco Zagłębiem Lubin.
- Szkoda, że nie możemy świętować tego mistrzostwa razem z kibicami i że sportowa walka nie mogła trwać do samego końca rozgrywek - przyznaje trener Robert Lis. -
Mam mieszane uczucia, ale mimo wszystko, nie jesteśmy winni tej sytuacji.
75 procent sezonu w zasadzie się odbyło i przez cały czas byliśmy na pierwszym miejscu w tabeli. Nie podlega więc dyskusji fakt, że w tym czasie byliśmy najlepszym zespołem w lidze. Dziękuję całej drużynie i każdej zawodniczce z osobna za trud włożony w ten sezon. Podziękowania należą się także całemu sztabowi szkoleniowemu i Edwardowi Jankowskiemu, który nas wspomagał - podkreśla.
Dla lubelskiego klubu to 22 złoty medal w historii, w tym trzeci z rzędu. To także trzecie mistrzostwo kraju pod wodzą trenera Roberta Lisa, który objął zespół w czerwcu 2017 roku. - Na pewno jest to dla mnie powód do satysfakcji. Z drugiej strony, te tytuły to minimum, którego w Lublinie chyba wszyscy oczekują. Bardzo cieszę się, że pomogłem klubowi zdobyć piąte trofeum odkąd rozpocząłem pracę w MKS. Myślę, że trochę brakowało nam w tym sezonie szczęścia i umiejętności do tego, żeby powalczyć w Lidze Mistrzyń i Pucharze EHF. Po występie w europejskich pucharach pozostaje niedosyt, ale trzeba wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski i spróbować powalczyć o ponowną grę zwłaszcza w Pucharze EHF, bo wydaje mi się, że w tych rozgrywkach mogliśmy się zaprezentować zdecydowanie lepiej - kończy trener mistrzyń Polski.
ZOBACZ TAKŻE:
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?