Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Monika Hojnisz-Staręga: Złość jest w dalszym ciągu, ale już nie tak wielka

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Monika Hojnisz-Staręga
Monika Hojnisz-Staręga Tomasz Bochenek
Biathlon. - W biegu ze startu wspólnego chciałabym spełnić to moje marzenie, chyba każdy się domyśla, o czym mówię - przyznaje Monika Hojnisz-Staręga. - Ale tak naprawdę chciałabym dobrze wykonać swoją robotę i kończąc ten bieg nie mieć w sobie takich wyrzutów sumienia jak po biegu wtorkowym.

Anterselva - miejscowość we włoskim Południowym Tyrolu, która jest jednym z najważniejszych punktów na mapie biathlonowego świata. Obecnie, już po raz piąty, odbywają się tu mistrzostwa globu. W 1995 roku właśnie w Anterselvie Tomasz Sikora zdobył mistrzostwo świata w biegu długim. I na to samo szansę miała Monika Hojnisz-Staręga.

- Ta złość jest w dalszym ciągu, ale już nie tak wielka jak w wtorek - mówi 28-letnia chorzowianka. - We wtorek po biegu czułam się źle, dawno nie miałam takich emocji, takiego żalu do samej siebie. Poniekąd uzyskałam super wynik, powinnam się z niego cieszyć, bo gdyby przed startem ktoś mi powiedział, że będę szósta, brałabym to w ciemno. Ale ze względu na to, jak potoczyły się zawody i czego mogłam dosięgnąć, to był niedosyt. Na pewno mam żal do siebie, że te dwa ostatnie strzały niecelne. Generalnie przed zawodami obiecałam sobie, że będę pracowała nad każdym strzałem, będę każdemu strzałowi dawała szansę. I przez 18 strzałów tak robiłam, te dwa ostatnie wypadły spod mojej kontroli. Wiem, że nie mogę na nic innego zwalić, jak na swoją głowę i na to, jakie myśli przychodziły mi do głowy.

Monika Hojnisz-Staręga
Monika Hojnisz-Staręga Dmitriy Yevenko/PZBiath.

Choć w biegu długim (na dystansie 15 km) nie ma rywalizacji bark w bark, zawodniczki startują w odstępach czasowych, to Hojnisz-Staręga dobrze wiedziała, o co walczy.

- Na trasie miałam dużo informacji o tym, co robią inne zawodniczki, jak wygląda moja pozycja. To na pewno też spowodowało, że może mniej skupiłam się na pracy, a za dużo myślałam o tym, co mogłoby być... No, szkoda trochę, bo nie jestem na tyle topową zawodniczką, żeby takie sytuacje mieć codziennie. Trzeba je wykorzystywać.

Otuchy Monice po biegu starał się dodać trener Michael Greis, który sam był znakomitym biathlonistą - trzykrotnym mistrzem olimpijskim, trzykrotnym mistrzem świata.

- Widział moją nerwowość po biegu i ten żal - opowiada Hojnisz-Staręga. - Wszyscy liczyli na medal, on próbował mnie tak trochę poklepywać po ramieniu, mówił, że jesteśmy na dobrej drodze, że mam przed sobą jeszcze mass start, że może tak musiało być, że to jest dobry wynik. Może myślał sobie coś innego, ale chciał mnie podbudować, żebym sama się nie podkopywała ani nie załamywała. To jest fajne podejście, aczkolwiek ja jestem chyba takim typem człowieka, który woli, jak mnie ktoś opierniczy, niż na siłę będzie mnie pocieszał.

Dodaje zarazem: - Zachowanie trenera pokazało, że nie jest zły. Jako zawodnik z wynikami, dużą przeszłością sportową, sam przeżył takie sytuacje nie raz i to rozumie.

Monika Hojnisz-Staręga
Monika Hojnisz-Staręga Dmitriy Yevenko/PZBiath.

I to moment, w którym do historii o straconej szansie na złoto dołącza Maciej Staręga. Kiedyś kolega ze studiów w katowickiej AWF, a od ubiegłego roku - mąż Moniki. Znany szerzej jako biegacz narciarski, który też we wtorek miał swoje zawody. Daleko od Południowego Tyrolu, bo w szwedzkim Are. Puchar Świata.

- Kiedy wzięłam telefon po biegu, zobaczyłam tylko wiadomość od niego, że jest 28. w kwalifikacjach sprintu - relacjonuje biathlonistka. - Ucieszyłam się, bo od początku sezonu Maciek walczył w tych sprintach i nie mógł przejść przez kwalifikacje.

Dla Staręgi-biegacza wtorek był udany. Zajął 19. miejsce, zdobywając pierwsze pucharowe punkty w tym sezonie. - Kibicuję Maćkowi, a jeszcze bardziej przeżywam, jak mu nie idzie i nie wiem, jak go pocieszyć - przyznaje Monika.

A reakcje męża w podobnych sytuacjach? - Akurat Maciek nie jest taki, że mnie klepie po ramieniu - uśmiecha się zawodniczka. - Jak mu coś przyjdzie na język, to mi powie. Czasami do przesady, ale ja wiem, że w dobrej wierze i wolę, żeby było tak, niż pocieszanie na siłę.

Przed Moniką w Anterselvie jeszcze dwa występy: sobotnia sztafeta (celem jest czołowa "ósemka") i niedzielny bieg ze startu wspólnego.

- Czasy biegów pokazują, że forma idzie w dobrym kierunku, a jeżeli chodzi o moje samopoczucie, to ze startu na start lepiej znoszę te występy - mówi zawodniczka. - Pierwszy, bieg sprinterski, sponiewierał mnie trochę, długo po nim dochodziłam do siebie. Ale adaptuję się chyba do wysokości (ośrodek biathlonowy w Anterselvie położony jest ponad 1600 m n.p.m. - przyp. boch), z optymizmem patrząc - łatwiej to znoszę.

Łukasz Szczurek i Grzegorz Guzik

MŚ w biathlonie. W Anterselvie przebudzili się Polacy. "Była...

A zatem - w niedzielę o godz. 12.30 znów oczy polskich kibiców zwrócone będą na Monikę Hojnisz-Staręgę. Wystąpi wśród 30 najlepszych biathlonistek, które zakwalifikowały się do wyścigu ze startu wspólnego - 12,5 km z czterema strzelaniami.

- Chyba każdy zawodnik, który jedzie na mistrzostwa świata myśli o medalu. Byłam tutaj już blisko i mam szansę, żeby o to znów powalczyć - mówi chorzowianka, brązowa medalistka MŚ w biegu masowym z 2013 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Monika Hojnisz-Staręga: Złość jest w dalszym ciągu, ale już nie tak wielka - Gazeta Krakowska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24