MŚ w Innsbrucku. Alejandro Valverde wygrał wyścig ze startu wspólnego. Michał Kwiatkowski i Rafał Majka poza czołówką

Arlena Sokalska
Arlena Sokalska
To siódmy medal MŚ Aleandro Valverde, ale dopiero pierwszy złoty
To siódmy medal MŚ Aleandro Valverde, ale dopiero pierwszy złoty AP/Associated Press/East News
Hiszpan Alejandro Valverde, posiadacz sześciu medali mistrzostw świata w końcu zdobył upragnione złoto. Ani Rafał Majka, ani Michał Kwiatkowski nie odegrali w niedzielnym wyścigu ze startu wspólnego kluczowej roli.

Stary lis w końcu dopiął swego. Alejandro Valverde, nowy mistrz świata i świeżo upieczony posiadacz tęczowej koszulki, jest niemal u schyłku swojej kariery. Ma 38 lat, od kilkunastu jeździ w najlepszych ekipach świata. Do niedzieli miał na koncie sześć medali mistrzostw świata - we wszystkich kolorach, ale nie złotym. W swoich występach na czempionacie nigdy nie wypadł poza pierwszą dziesiątkę. Ale nigdy nie przekroczył linii mety jako pierwszy, zawsze ktoś go wyprzedzał.

Nie tym razem. Na najcięższej od wielu lat trasie Hiszpan oczywiście wymieniany był jako faworyt, ale taki nieco drugoplanowy. Francuz Julian Alaphilippe, Włoch Gianni Moscon czy Słoweniec Primož Roglić, robili przed mistrzostwami lepsze wrażenie od Valverde, który miał bardzo słaby ostatni tydzień Vuelta Espana. A jednak w słynnym tyrolskim „Piekle” czyli na podjeździe Hölle to on okazał się najsilniejszy, potrafił też jeszcze zachować siły na finiszowy sprint.

Niestety występ na mistrzostwach zupełnie nie wyszedł Polakom. - To dzień do zapomnienia - mówił Michał Kwiatkowski, który nawet nie ukończył wyścigu. - Mogę tylko żałować, że nie udało mi się powalczyć dla Polski. Już po 150 kilometrach komunikowałem reszcie chłopaków, że to nie jest mój najlepszy dzień. Moje samopoczucie nie było takie, żeby w ogóle myśleć o włączeniu się w walkę o zwycięstwo. Nawet nie bylem w stanie pomóc Rafałowi, który był z nas najsilniejszy - dodał.

Kwiatkowski w pewnym momencie nawet próbował atakować, ale była to tylko pomoc dla Majki. - Kiedy zakomunikowałem Rafałowi, że nie czuję się najlepiej, on odpowiedział mi tym samym - smutno uśmiechał się Kwiatkowski. - To i tak mi trochę pomogło, ale tylko modliliśmy się, by wytrwać jak najdłużej.

Kiedy „Kwiato” zostawał na Igls, w biurze prasowym rozległ się jęk zawodu, nie tylko wśród polskich dziennikarzy, ale i zagranicznych. Kwiatkowski jest po prostu szanowany i był tu wymieniany wśród faworytów. Rozczarowanie było nawet większe, niż gdy z roweru schodził Peter Sagan. Trzykrotny mistrz świata od początku nie był brany pod uwagę przez ekspertów jako kolarz, który może powalczyć po raz kolejny o tęczową koszulkę. Kiedy na trasie przewrócił się Primož Roglić, też wydawało się, że Słoweniec już nie powalczy. Ale przy pomocy swoich kolegów zdołał jednak dojechać do peletonu.

Rundy jednak wykończyły wielu faworytów, nie tylko Kwiatkowskiego. Pokonały m.in. Brytyjczyka Simona Yatesa czy Irlandczyka Daniela Martina, który znakomicie spisuje się na tak sztywnych ściankach jak „Piekło”. Cóż z tego, skoro w ogóle tam nie dojechali.

Dojechał za to Majka, ale niestety w „Piekle” nie dał rady. - Od początku nie czułem się najlepiej - tłumaczył po wyścigu. - Trudno, taki jest sport. Jesteśmy rozliczani z wyników, a dziś nie wyszło. Miałem jeszcze nadzieję, że po 150 kilometrach poczuję się lepiej. Rozmawialiśmy na trasie z Michałem, on też nie czuł się dobrze. Próbowałem trzymać się z najlepszymi, ale to już na rzęsach. Nie pamiętam, kiedy tak wolno jechałem jakiś podjazd - mówił ze smutkiem w oczach. - Nie ma się co rozczulać nad sobą, to nie jest nasz ostatni wyścig w reprezentacji Polski - dodał bardziej optymistycznie.

Znany z poczucia humoru Majka, próbował się uśmiechać, ale naprawdę mu to nie wychodziło, choć - jak to on - był dobrym duchem drużyny jeszcze przed startem.

W hotelu reprezentacji budował atmosferę małymi żartami sytuacyjnymi. - Jak tu pięknie - mówił i zawieszał głos. - Prawie jak w Zegartowicach - dodał po przerwie i zaniósł się zaraźliwym śmiechem. Po chwili śmiali się wszyscy polscy kolarze. Ta scenka miała miejsce dzień przed startem, ale dobrze pokazywała to, o czym mówił Michał Kwiatkowski tuż po czasówce: to właśnie Majka jest zawodnikiem „od atmosfery” w tej drużynie.

Tym razem okazało się, że był też ciut silniejszy. Z kolei Kwiatkowski obiecał, że to nie koniec. - Na pewno będę gonił kolejny medal mistrzostw świata - jak Valverde, do końca kariery. Jak zauważył, Hiszpan przygotowywał się do mistrzostw świata podobnie jak on - ma w nogach Tour de France oraz Vuelta Espana. - Może potrzebuję jeszcze 10 lat, żeby to zadziałało jak u Valverde - próbował żartować.

Znacznie lepsze nastroje panowały w sobotę w reprezentacji kobiet. Co prawda Anna van der Breggen okazała się bezkonkurencyjna, ale piąte miejsce wywalczyła Małgorzata Jasińska. I chyba nikt się nie spodziewał się tak szalonego ataku, jak ten, na który odważyła się Holenderka. - Żadna z nas nie była w stanie podnieść tyłka z roweru, gdy Anna zaatakowała - mówiła potem Katarzyna Niewiadoma, która została w peletonie i nie walczyła o medale.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Małgorzata Jasińska: To był najtrudniejszy wyścig w moim życiu

Tą polską kolarką, która do końca została w grze, okazała się tym razem Jasińska. Doświadczona 34-latka w tym sezonie przeżywa drugą młodość. Bardzo chciała zdobyć medal, ale ostatecznie powtórzyła sukces Niewiadomej sprzed roku - zajęła piąte miejsce. - Super że Gosia Jasińska pojechała tak dobrze. Po tylu latach pracy dla innych pokazała, że stać ją na bardzo dobry wynik. Ona zawsze była dla nas inspiracją, tyle się od niej uczyłyśmy - powiedziała Anna Plichta po zakończeniu wyścigu i… się rozpłakała. W podobnym tonie mówiły o Jasińskiej pozostałe zawodniczki - wzór, prawdziwa wojowniczka, świetna osoba.

Transmisje wyścigów kolarskich w Eurosporcie i usłudze Eurosport Player

Wyniki:
Wyścig ze startu wspólnego elity kobiet (Kufstein - Innsbruck - 156,2 km):
11. Anna van der Breggen (Holandia) 4:11:04, 2. Amanda Spratt (Australia) 03:42, 3. Tatiana Guderzo (Włochy) 05:26, 4. Emilia Fahlin (Szwecja) 06:13, 5. Małgorzata Jasińska (Polska) 06:13.
Wyścig ze startu wspólnego elity mężczyzn (Kufstein - Innsbruck - 258, 5 km): 1. Alejandro Valverde (Hiszpania) 6:46:41, 2. Romain Bardet (Francja) 6:46:41, 3. Michael Woods (Kanada) 6:46:41, 35. Rafał Majka (Polska) +4:00, 56. Łukasz Owsian i Michał Kwiatkowski (Polska) +13.

Michał Kwiatkowski liderem polskiej kadry na kolarskie MŚ w Innsbrucku. "Kluczowa nie jest znajomość trasy, a to, czy będę w odpowiedniej formie"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: MŚ w Innsbrucku. Alejandro Valverde wygrał wyścig ze startu wspólnego. Michał Kwiatkowski i Rafał Majka poza czołówką - Portal i.pl

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24