Bezbramkowy remis oraz zwycięstwo z Tahiti pozwoliły drużynie Jacka Magiery dokonać to, czego nie udało się zrobić w 2012 zespołowi Franciszka Smudy, a przed dwoma laty ekipie Marcina Dorny. Reprezentacja Polski wreszcie wyszła z grupy na organizowanym przez siebie turnieju. Powodów do radości wiele nie było. Biało-Czerwoni awansowali z trzeciej pozycji i przez to teraz zmierzą się z niezwykle trudnym przeciwnikiem, jakim są Włochy. Mecz odbędzie się w niedzielę o 17.30 na stadionie w Gdyni. - Bardzo się cieszymy, że mogliśmy się tutaj zjawić. Zagramy na a pięknym stadionie i mam nadzieję, że na obiekcie zjawi się mnóstwo polskich kibiców. To będzie świetny mecz, a drużyny porwą fanów do dopingu. Zobaczymy wiele dobrych zagrań, znakomitych piłkarzy - optymistycznie rozpoczął konferencję prasową selekcjoner.
Bo trener Polaków ma kilka powodów do dobrego nastroju. Przede wszystkim może skorzystać ze wszystkich swoich podopiecznych. - Wszyscy zawodnicy są w bardzo dobrej formie. Sprawdzaliśmy wyniki przebiegniętych kilometrów, sprintów. Każdy zawodnik jest zregenerowany i nie ma gracza, który mógłby skarżyć się na jakieś urazy. To duży komfort dla trenera, bo można skorzystać z całej kadry, a jest ona wyrównana. Każdy z piłkarzy z pola może zagrać w podstawowym składziej - podkreślał. Tym samym zaznaczył, że tylko jeden zawodnik ma pewne miejsce w jedenastce i jest to bramkarz, Radosław Majecki z Legii Warszawa.
Przed ostatnim treningiem, który odbywał się na obiektach treningowych Lechii Gdańsk, nie miał jeszcze w głowie pełnej jedenastki, która 24 godziny później stanie do meczu o niezwykle wysokiej stawce. Przegrany odpada z mistrzostw świata i żegna się z marzeniami o finale. - Mam pewien zarys składu, ale wciąż na dwóch, trzech pozycjach pozostają znaki zapytania.Zastanawiam się, kto może pomóc nam z ławki rezerwowych. To trudne decyzje, bo nie zawsze mecze wygrywa podstawowy skład. Są sytuacje, że o losy meczu rozstrzygają piłkarze, którzy wchodzą na ostatnie minuty. Najważniejsza jest odpowiednia forma, nastawienie i mobilizacja. Każdy jest dla mnie ważny w tej drużynie - jak zwykle podkreślał selekcjoner kadry U-20.
Po tym jak Polacy w niespełna tydzień rozegrali trzy mecze fazy grupowej, teraz mieli aż trzy dni przerwy. Poświęcili je na oglądanie meczów rywali, wizytę w bazie wojskowej, podróż do Trójmiasta i przede wszystkim odpoczynek. - Każdy kolejny mecz pokazuje, że nasze parametry są coraz bardziej unormowane. Przyczyniają się do optymalnego przygotowania w warunkach turniejowych. To efekt tego, ze przez ostatni rok sztab i zawodnicy solidnie pracowali w klubach. Dobrze przygotowali się do tych rozgrywek. Świadomość na temat wysiłku, regeneracji jest bardzo potrzebna w trakcie rozgrywania meczów. Możemy grać na wysokiej intensywności. Ostatnie wyniki, które konsultujemy z Instytutem Sportu, napawają nas optymizmem. Jesteśmy gotowi, by podjąć walkę w 1/8 finału mundialu - zapowiadał Magiera.
O Włochach nie chciał jednak mówić. - Koncentruję się tylko na swojej drużynie - tłumaczył. - Wraz ze sztabem oglądaliśmy mecze Włochów, ale wolałbym opowiadać o swojej drużynie. Starczy, żeby moi piłkarze wiedzieli o nich jak najwięcej. Kilku z nich miało już okazję zmierzyć się z tym przeciwnikiem. Właśnie z Włochami debiutowałem w Turnieju Ośmiu Narodów jako selekcjoner. Z tamtego spotkania w kadrze jest jedenastu zawodników, a u nas dziewięciu.
Tamto spotkanie zakończyło się zwycięstwem ekipy z Italii 3:0. - To będzie już zupełnie inny mecz, inny ciężar gatunkowy. Gramy na mistrzostwach świata, tutaj wszystko wygląda inaczej.