Przeszło dwa tygodnie temu meczem otwarcia Kolumbia zainaugurowała mistrzostwa świata do lat 20. Przy pełnych trybunach stadionu Widzewa Łódź pokonała 2:0 reprezentację Polski. To zwycięstwo pozwoliło im zająć drugie miejsce w grupie A i do "Serca Łodzi" powrócić już w 1/8. Znacznie mniej widzów, ale emocje jeszcze większe. Dopiro wygrany 5:4 konkurs rzutów karnych pozwolił im wyeliminować Nową Zelandię. Tak podopieczni Arturo Reyesa znaleźli się w ćwierćfinale.
Również i on przypadł Kolumbijczykom w Łodzi, w przeciwieństwie do swoich rywali nie musieli więc podróżować. Dwa dni wolnego poświęcili na odpoczynek, bo Ukraina miała nieco mniej rozegranych minut. Nasi południowi sąsiedzi bez większego problemu pokonali w poprzedniej rundzie Panamę. I jak dotąd - w całych mistrzostwach - nie wygrali tylko raz. Gdy ich awans do fazy pucharowej był już rozstrzygnięty, pozwolili sobie nieco odpuścić spotkanie z Nigerią. Zremisowali je 1:1.
Remisem nie mógł się zakończyć ćwierćfinał i dlatego zawodnicy Oleksandra Petrakova od razu ruszyli do ataku. Selekcjoner po raz pierwszy zmuszony był dokonać roszady w bramce. Jego dotychczasowy bramkarz - świetnie spisujący się między słupkami Andriy Lunin - wyjechał na zgrupowanie pierwszej reprezentacji. Szansę dostał więc golkiper Dynama Kijów Vladyslav Kucheruk.
Jego poprzednik dzięki dobrym interwencjom w meczu USA zachwycił cały kraj, Kucheruk takiej możliwości od Kolumbijczyków nie otrzymał. Podopieczni Reyesa, choć potrafili sobie stworzyć sytuacje pod bramką rywala, nie umieli uderzyć w światło bramki. Żaden z ich sześciu strzałów nie okazał się celnym. W tym także przeszkadzali im defensorzy rywala. Ci spisywali się na swojej połowie bardzo solidnie, dlatego najgroźniejsze próby przynosiły stałe fragmenty gry.
Ukraina co prawda tylu sytuacji co Kolumbia w pierwszej połowie ostatecznie sobie nie stworzyła, lecz okazała się skuteczniejsza. Trzy strzały celne, ale jeden najważniejszy. Zbyt pochopnie z bramki wyszedł Kevin Mier, nieporozumiał się z obrońcami i zostawił rywali samymi sobie. Trafienie zdobyte przez Danylo Sikana już w 11. minucie zadecydowało bowiem nie tylko o zwycięstwie w tym meczu, ale przede wszystkim o tym, że to Ukraina stała się pierwszym półfinalistą mundialu U-20.
I jest to w pewien sposób niespodzianka. Zwłaszcza dla kibiców z Kolumbii, którzy przez pełne 90 minut głośno dopingowali swoich ulubieńców. Choć mieli znacznie dalej, wyposażeni w bęben i wspomagani przez kilku Polaków, byli znacznie bardziej dostrzegalni niż fani z Ukrainy. Niekorzystny wynik czy kolejne nieudane sytuacje nie powstrzymał ich zapału. Swoich dopingowali nawet wówczas, gdy ci grali w dziesiątkę. W 79. minucie czerwony kartonik obejrzał bowiem wpuszczony wcześniej z ławki rezerwowych Johan Carbonero. Dla pomocnika był to dopiero drugi występ na mundialu. Teraz będzie też ostatnim, bo schodząc z murawy praktycznie pozbawił swoich kolegów szans na uratowanie wyniku.
Gry pozbawił także Denysa Popova, bowiem wejście w nogę Ukraińca zakończyło się koniecznością wtargnięcia służb medycznych. Piłkarza Dynama Kijów zniesiono na noszach i jego występ w ćwierćfinale stoi pod dużym znakiem zapytania. Wcześniej prezentował się całkiem solidnie, chociaż w drugiej połowie przeciwnicy zaczęli naciskać. Nie mieli nic do stracenia i całą drużyną ruszyli do ataków. Walczyli do końca, ale tym razem nie przyniosło to efektów.
Po dwóch tygodniach żegnają się więc z Łodzią i z mistrzostwami w Polsce. Ukraina natomiast przygotowuje się do półfinału, gdzie zmierzy się z pogromcą Polaków - Włochami lub rewelacyjnym Mali.
Kolumbia U-20 - Ukraina U-20 0:1 (0:1)
0:1 Danilo Sikan (11 min.)
Kolumbia:
Ukraina:
Polska wygrywa na inaugurację
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?