Nic nie ma za zasługi. „Dziadek” Kasai nie pojedzie na mistrzostwa świata

Michał Skiba
Michał Skiba
eastnews
Pierwszy raz od 22 lat nie zobaczymy w mistrzostwach świata Noriakiego Kasaiego. Największy weteran skoków narciarskich słono zapłacił za najgorszy sezon od lat. - Czułem, że tak może być - wyznał Kasai.

Siódme miejsce w niedzielnym konkursie Pucharu Świata w rodzimym Sapporo nie wystarczyło. Noriaki Kasai stracił na wadze, tym samym skrócił narty o dwa centymetry. Robił wiele, by znaleźć się w japońskiej kadrze na mistrzostwa świata w Sefeeld, ale do Austrii nie poleci. W czempionacie nie zobaczymy go pierwszy raz od od 22 lat. W 1995 r. w kanadyjskim Thunder Bay nie wystąpił z powodu kontuzji, dwa lata później poleciał do Trondheim, ale ostatecznie nie został wystawiony do konkursu.

Trener kadry Hideharu Miyahira od dawna mówił, że klasyfikacja generalna Pucharu Świata zdecyduje o tym, kto pojedzie do Seefeld. Noriaki Kasai w tym sezonie zdobył tylko 37 punktów i zajmuje 38. miejsce. Wyżej od weterana skoków znajdują się Ryoyu Kobayashi (lider klasyfikacji i niekwestionowana nowa gwiazda skoków, Junshiro Kobayashi (23. pozycja), Daiki Ito (33. pozycja) i Naoki Nakamura (34. pozycja). Do tego ostatniego Kasai traci 27 punktów.

„Dziadek Kasai” powinien więc liczyć na coś więcej niż siódme miejsce w niedzielnym konkursie. W sobotnich zawodach pechowo zajął 32. miejsce. Mógł liczyć na cud. Taki, jaki stał się na Okurayamie w 2005 r. Skaczący wtedy fatalnie Kazuyoshi Funaki wygrał w Sapporo, mimo że wcześniej uzbierał tylko pięć punktów w Pucharze Świata. Wygrał w jednoseryjnym konkursie, w którym... wzięło udział tylko 41 skoczków. Funaki już wtedy skakał dla zabawy, mimo że jest od Kasaiego trzy lata młodszy. Z tej dwójki tylko Kasai wynalazł lek na długowieczność w sporcie. - Chcę startować w 2022 roku na igrzyskach w Pekinie oraz na następnych. Nie zamierzam kończyć kariery - mówił kilka miesięcy temu Noriaki.

W mistrzostwach świata debiutował w 1989 r. w fińskim Lahti. Gdy „stylem V” resztę stawki dopiero przekonywał Szwed Jak Boklev. Rywalizował z Jensem Weissflogiem, Andreasem Goldbergerem, nie odpuszczał, gdy na topie był Martin Schmitt i Adam Małysz. Kasai skakał, gdy 11-letni „Orzeł z Wisły” myślał, że będzie kombinatorem norweskim. Trwał w momencie eksplozji formy cudownych austriackich nastolatków: Andreasa Koflera, Thomasa Morgensterna i Gregora Schlierenzauera.

Kasai otwarcie mówił, że będzie skakał tak długo, aż wygra złoto olimpijskie. Niespodziewanie blisko było w 2014 r. - dwadzieścia lat po srebrnym medalu w olimpijskim konkursie drużynowym w Lillehamer. W wieku 42 lat wywalczył srebro w Soczi, napędzając strachu Kamilowi Stochowi (przegrał o 2,8 pkt). Podczas długoletniej kariery Kasai zdobył siedem medali mistrzostw świata, w tym dwa indywidualne brązy podczas i srebro w drużynie w Predazzo w 2003 roku. Po raz ostatni stanął na podium mistrzostw świata dwanaście lat później. Zajął trzecie miejsce w rywalizacji drużyn mieszanych wraz z Sarą Takanashi, Yuki Ito i Taku Takeuchim w szwedzkim Falun.

Kasaiemu uśmiech nigdy nie znika z twarzy. Mimo to unikał mediów. Trudno znaleźć z kim jakiś wielki wywiad. Media w Polsce świetnie „opakowują” skoki, a z Kasaim nigdy nie zrobiły większego materiału. - Czasem Japończycy udają, że nie rozumieją, tak mają. Wolą mieć święty spokój. Ale widziałem Kasaiego w akcji. Dogaduje się po angielsku, a nawet po niemiecku, jak zajdzie potrzeba - mówił po konkursie Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku Adam Małysz, dyrektor sportowy kadry.

Wydawało się, że Noriaki Kasai jest robotem, który faktycznie może skakać nawet do „sześćdziesiątki”. Ten sezon pokazał, że zasłużona emerytura jest coraz bliżej. - Trudno pogodzić się z faktem, że moja ostatnia dobra seria zostanie przerwana. Miałem jednak przeczucie, że mogę nie pojechać na mistrzostwa. W tym sezonie nie prezentuję dobrej dyspozycji. Nadal będę trenować, aby skakać dobrze podczas drugiej części tego sezonu - podsumował Kasai. Japończyk wystąpi w najbliższych konkursach na mamuciej skoczni w Oberstdorfie, jak sam przyznaje, na swoim ulubionym obiekcie do latania. Choć mistrzostwo świata w lotach zdobył w 1992 r. w Harrachovie. Skoczni w Czechach już nie ma, a Noriaki Kasai - jednak - wciąż trwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24