Nowy zawodnik Vive Tauronu: Musiałem zrobić krok w przód

Paweł Pązik
Dawid Łukasik
Patryk Walczak, obrotowy Pogoni, opowiada o swoim przejściu do zwycięzcy Ligi Mistrzów, Vive Tauron Kielce, po pięciu latach gry w Szczecinie. W kieleckim sezonie będzie występował z numerem 7, z którym grała kiedyś w tym zespole jego legenda, obecnie dyrektor sportowy klubu Radosław Wasiak, a potem obecny zawodnik Pogoni, Mateusz Zaremba.

Łezka się w oku zakręciła?

Trochę na pewno… To było bardzo fajne pięć lat spędzone przeze mnie w Szczecinie. Wspaniali ludzie, kibice, hala, szatnia, atmosfera – wszystko miało swój niepowtarzalny urok i klimat. Mam nadzieję, że podobnie będzie w kolejnym klubie, bo lepiej chyba nie może być (śmiech). Dużo tu przeżyłem, zebrałem niezwykle cenne doświadczenia. Jestem bardzo wdzięczny, że dostałem tu szansę rozwoju. Jednak, aby dalej się rozwijać musiałem zrobić krok w przód.

Najbardziej pamiętny moment z pięciu lat gry w Szczecinie?

Sporo tego było. Na pewno na długo zapamiętam kontuzję ręki w meczu z Puławami w naszym pierwszym sezonie w Superlidze. Walczyliśmy wtedy o awans do play off, a Azoty były tuż za Vive i Wisłą. Wygraliśmy z nimi, ale ja na dłużej wypadłem z gry. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o remisie z Kielcami. Także o naszym pierwszy mecz w nowej hali z Vive przy pełnych trybunach. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zagram w Azoty Arenie przy takiej widowni i atmosferze jak wtedy.

Kiedy otrzymałeś pierwszy sygnał, że Vive Tauron Kielce chce cię pozyskać?

Tuż po nowym roku.

Wtedy też podpisałeś kontrakt?

Nie, oficjalnie wszystko zostało dopełnione dwa, trzy tygodnie temu. Sprawa długo się ciągnęła, ale ostatecznie doszła do skutku.

We wtorek byłeś w Kielcach. Co tam zobaczyłeś, czego się dowiedziałeś?

Zostałem przedstawiony jako nowy zawodnik Vive, wraz z Filipem Iviciem, na kieleckim Rynku w trakcie fety z okazji wygrania Ligi Mistrzów. Poznałem się z zespołem, z kibicami i wróciłem do Szczecina na mecz z Warmią Olsztyn.

Zdążyłeś porozmawiać o swojej roli w nowym zespole?

Na razie wiem tylko tyle, że mam dużo odpoczywać, aby pełnym werwy i głodnym sukcesu rozpocząć 1 sierpnia przygotowania.

Tałant Dujszebajew to trener Vive Tauronu, ale przy okazji też selekcjoner polskiej **kadry. Twoja droga do reprezentacji będzie teraz krótsza?**

Nie ma nic za darmo, ale jeśli będę robił swoje, zasuwał na treningach i spełniał założenia trenera, to pewnie otrzymam szansę. Każdy zawodnik dąży do tego, aby pojechać na dużą imprezę mistrzowską. Taki też jest mój cel i zrobię wszystko co w mojej mocy, aby tak się stało.

Pierwszy mecz barażowy z Warmią rozgrywaliście o tej samej porze, co Vive finał **Ligi Mistrzów. Kiedy poznałeś wynik starcia w Kolonii?**

Wchodziliśmy do autokaru i szybko włączaliśmy telefony, by szukać relacji. Załapaliśmy się na końcówkę dogrywki i rzuty karne. Bardzo się ucieszyłem, ale sercem i myślami ciągle byłem, jestem i będę w Pogoni. Najważniejsze w tym momencie było dla mnie nasze utrzymanie w Superlidze.

Warmia was solidnie postraszyła tym zwycięstwem u siebie.

W pierwszym meczu zabrakło nam skuteczności, może trochę koncentracji? Za szybko próbowaliśmy rozwiązywać sytuacje, graliśmy zbyt indywidualnie. To nas gubiło i rywale zdobywali łatwe bramki. I jeszcze ten niefortunny rzut karny na koniec. Ale w meczu u siebie zrobiliśmy swoje i pewnie wygraliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nowy zawodnik Vive Tauronu: Musiałem zrobić krok w przód - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24