Wiadomość o śmierci Mietka była porażająca. I choć robił sobie przerwy od swojej wyjątkowej aktywności na portalach społecznościowych, do głowy mi nie przyszło, że On w tym czasie mógł odejść na zawsze. To tym bardziej niepojęte, że wszędzie Go było pełno, bo On rzeczywiście kochał rugby i ludzi z nim związanych. Kibicował wszystkim trójmiejskim drużynom, był na meczach i turniejach dzieci i młodzieży, ściskał kciuki za reprezentację Polski w której sam kiedyś grał. Jako zawodnik trafił na czasy, w których nasza reprezentacja liczyła się w Europie. Marzył by jeszcze kiedyś wróciły. Potrafił mówić o rugby pięknie. Tak jak mało kto w tym środowisku, bo znał je wyjątkowo dobrze. I nawet często krytycznie wypowiadając się o niektórych ludziach w nim funkcjonujących, zawsze starał się zobaczyć ich dobre strony.
Nie znałem go długo, ale od naszej pierwszej rozmowy ujął mnie wiedzą, taktem, serdecznością i pasją. Wiem, że nie tylko naszemu rugby będzie Go bardzo brakować. Miał wielu przyjaciół, bo potrafił przyjaźń odwzajemnić. Dziś mogę powiedzieć, że miałem zaszczyt Go znać.
Mieczysław Bogdan Hirszler sportową swoją karierę zaczynał w stołecznym AZS, potem grał w gdańskiej Lechii, dwóch drużynach w Stanach Zjednoczonych, a po powrocie do Polski w Czarnych Pruszcz Gd. Zmarł w wieku 60 lat.
Follow https://twitter.com/baltyckisportDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?