W powietrzu zahaczyła o płachtę, momentalnie ją obróciło i głową w dół wpadła w siatki bezpieczeństwa. Często to są siatki bezpieczeństwa tylko z nazwy. Gdy bezwładnie leci się z prędkością stu kilometrów na godzinę, to zawsze trzeba liczyć na mały cud. Tak było we wtorkowym supergigancie w szwedzkim Are. Lindesy Vonn zaliczyła spektakularny upadek, ale na szczęście skończyło się na strachu i pewnie paru siniakach. Amerykanka po kilku minutach, o własnych siłach, wstała i zjechała do mety trasy supergiganta, a po zawodach z uśmiechem na twarzy rozdawała autografy. Nie tak wyobrażała sobie pożegnanie z mistrzostwami świata.
- Wszystkie zaczęłyśmy piszczeć, bo to wyglądało okropnie. Ale to cała Lindsey. Ona bierze wszystko albo nic. Dlatego wygrała tyle zawodów, tyle medali mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich - powiedziała po zawodach Nicole Schmidhofer, austriacka narciarka.
- Gdy zapowiadałam, że chcę stworzyć w Are wspomnienia na całe życie, to nie miałam na myśli takich wydarzeń. Czuję się, jakby potrącił mnie pojazd z co najmniej osiemnastoma kołami. Całe szczęście, że mam tylko podbite oko, obolałe żebra i stłuczony kark. Całe szczęście, że miałam na sobie swoje ulubione odzienie, które jest niczym poduszka powietrzna. Moje kolana uszły bez szwanku. To jest najważniejsze - powiedziała na konferencji prasowej po wyścigu Lindsey Vonn.
Złoty medal w konkurencji supergigant zdobyła jej dużo młodsza rodaczka Mikaela Schiffrin, która od dawna jest uważana za następczynię Vonn.
- Mikaela wciąż się uczy, jest świadoma tego, co ma robić, ale często narciarstwo alpejskie jest dyscypliną, w której tracisz kontrolę. Bo wszystko dynamicznie się zmienia. By sobie z tym poradzić, trzeba dojrzeć. Mogę szczerze wyznać, że straciłem wiele wyścigów z powodu własnych błędów. Nie potrafiłem kontrolować wszystkiego wokół. Mikaela jest inna, ona nie popełnia zbyt dużo błędów, nie traci na nich zbyt wiele podczas wyścigów. W mistrzostwach świata wiele wywalczy, przynajmniej trzy medale - powiedział przed startem imprezy Bode Miller, wybitny amerykański zjazdowiec, obecnie ekspert Eurosportu. Można powiedzieć, że 33 proc. przewidywań już się sprawdziło.
Mimo że Schiffrin wyrasta na absolutną gwiazdę narciarstwa alpejskiego, to jeszcze nie ma tak medialnej mocy przebicia jak Miller czy Vonn. Bode jeździł spektakularnie, ale to Vonn wygrywała więcej niż jakakolwiek kobieta. Aż 82 razy zwyciężała w Pucharze Świata. Więcej wygranych (86) ma tylko legendarny Szwed Ingemar Stenmark. Lindsey tego rekordu już nie dogoni.
Za samą Vonn za to też trudno było nadążyć. Lubiła i lubi rolę celebrytki. Były rozbierane sesje, bywanie na czerwonym dywanie, wystąpiła na prestiżowej gali rozdania nagród Emmy. Na zawsze hitem będzie historia, gdy umówiła się na randkę z... licealistą, którego poznała podczas odwiedzin w jednej z jej akademii w Kolorado. To nie była zwykła randka, a szkolny bal. I tak oto w 2011 r. małżeństwo Lindsey z Thomasem Vonnem się rozpadło. Niemal od razu uciekła w ramiona „swojego wieloletniego przyjaciela” Tigera Woodsa. Uzależniony od seksu i innych uciech golfista ponoć pomógł narciarce pokonać depresję. Po trzech latach para się rozstała. Podobno słynny golfista znowu zaczął szaleć, zapominając o wierności. O Lindsey Vonn zawsze było głośno, miała mnóstwo fanów i adoratorów, to sprawiało, że sponsorzy kleili się do niej. Atrakcyjna i urocza blondynka, która zawsze miała pazur. I to taki odrastający, Vonn nie zamierza się poddać również teraz - po wypadku w Are. - Nie skreślajcie mnie. Mam jeszcze jedną szansę. Kolejny raz spróbuję dać z siebie maksimum możliwości. Tylko to, że zostałam powalona na sam dół, nie odbiera mi szans na cud. To nie znaczy, że nie wrócę - zapowiada Vonn, która w piątek zechce pojechać w kombinacji (zjazd i slalom), a w niedzielę w zjeździe. Vonn wie, jak to zrobić. W Are, w 2007 r., zdobyła dwa srebra - w supergigancie i właśnie w zjeździe. To będzie dla niej ostatnia niedziela...
Lindsey Vonn musiała powiedzieć: dość. „To moje ciało krzyczy, dosyć” - napisała na Instagramie. Przez wszystkie lata stała się bywalczynią gabinetów lekarskich. Prawe kolano, lewe również, złamana kość ramienna prawej ręki. Wtedy tak uszkodziła nerwy, że przez jakiś czas miała problem z poruszaniem palcami.
- Zawsze chciałam zostać zapamiętana jako ktoś więcej niż narciarka alpejska. Pokazałam wszystkim zawodniczkom w poprzednich latach i tym, które są liderkami nowej generacji, że niemożliwe nie istnieje - powiedziała po wtorkowym wypadku Lindsey Vonn.
Mistrzostwa świata w narciarstwie alpejskim w szwedzkim Are rozpoczęły się 4 lutego i potrwają dwa tygodnie. Transmisje w Eurosporcie i Eurosporcie Player.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?