Nasz złoty medalista Halowych Mistrzostw Europy szykuje się już do sezonu letniego. I już na początku maja ciekawy występ.
Jak przebiegają przygotowania do sezonu?
Patryk Dobek: Zakończyłem obóz w Karpaczu, a rozpocząłem w Zakopanem. Zmieniłem Karpaty na Tatry. Będę tu do 23 kwietnia. To zgrupowanie przygotowujące do głównej imprezy w roku, czyli letnich igrzysk w Tokio, ale też do najbliższych startów. Na początku maja odbędą się Mistrzostwa Świata sztafet w Chorzowie i tam wystąpię w konkurencji 2x2x400 m – w duecie z Joanną Jóźwik. Te zgrupowanie nie różni się jakoś specjalnie od analogicznych w poprzednich latach.
Szkoleniowiec nie miał nic przeciwko występom w sztafetach?
Był za, a decyzja zapadła wspólnie. Ma to przysłużyć się pod występy letnie. Będzie okazja, by sprawdzić się z mocnymi przeciwnikami, na dużej intensywności. Nawet pod względem treningowym będzie to owocny start. W Chorzowie sprawdzę siebie po tym obozie w Zakopanem. Będzie to siedem dni po zjeździe z gór, ale też będąc w hotelu korzystam z pokoju hipoksyjnego [obniżona zawartość tlenu]. Zobaczymy, jak to zadziała. Próbowałem tego już rok temu latem, więc teraz łatwiej było się przyzwyczaić.
Zimę zakończył Pan złotym medalem w ME na 800 m, a już się pan pochwalił wiosennym sukcesem – złotym medalem w światowych igrzyskach wojskowych.
Jestem żołnierzem-sportowcem więc mówimy o najważniejszej imprezie dla wojskowych sportowców. Dwa lata temu w Japonii zajęliśmy drugie miejsce w sztafecie 4x400 m, a niedawno się okazało, że reprezentacja Bahrajnu została zdyskwalifikowana. Prawdopodobnie chodzi o stosowanie niedozwolonych środków. Oni wygrali, więc teraz to nam przypadną złote medale. Nawet nie wiem, jak to teraz będzie się odbywać, gdzie nam wręczą te złota. Czekam na informacje, a na razie musiałem odesłać srebrny medal. Pożegnałem się z nim i w sumie to dobrze, że go nigdzie na licytację nie oddałem. Przykro jednak, że takie historie są, i że prawda wychodzi po długim czasie, bo usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego na arenie zawodów to jest spore przeżycie. Poznałem ten smak niedawno w Toruniu.
A plany na lato się zmieniły? 400 m przez płotki czy 800 m?
Na razie skupiam się na ciężkiej pracy. Są dni, kiedy zajęcia są tak trudne, że po kolacji odpływam. Treningi są na razie wytrzymałościowe, bo to będzie mi potrzebne w obu konkurencjach. Dopiero starty w letnich mityngach pokażą na co mnie stać. Póki co kwalifikację olimpijską mam na 400 m przez płotki, więc jest to podstawowa opcja, ale nie wykluczam, że na jakimś mityngu spróbuję powalczyć na 800 m. Nie ukrywam, że chcę tego spróbować i jak się uda to wspólnie z trenerem zadecydujemy, gdzie jesteśmy w stanie więcej uzyskać korzyści.
Udałoby się to połączyć w Tokio?
Trener już mi o tym wspominał. W zasadzie miałbym co dzień start – od kwalifikacji do półfinału. Nie zagłębiam się w temat, bo na razie, go nie ma.
Rozmawiał Jakub Lisowski
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?