Patryk Dobek: Staram się w życiu niczego nie żałować

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Poziom jest wysoki i jak chcę pozostać w czołówce – trzeba i życiówki poprawić – mówi Patryk Dobek, biegacz na dystansie 800 m z MKL Szczecin.

Patryk Dobek rozpoczął obóz w Font Romeu (francuskie Pireneje), gdzie w wysokogórskim ośrodku będzie mocno pracował nad formą na sezon letni. Zimowy cykl potraktował ulgowo. W tym roku brązowy medalista olimpijski z Tokio będzie chciał potwierdzić miejsce w światowej czołówce.

Bardzo krótki był dla Pana sezon halowy, a ze startu w Mistrzostwach Świata w Belgradzie Pan zrezygnował. Nie było go w planach czy coś nie zagrało w przygotowaniach?
Patryk Dobek: Okres przygotowań musieliśmy zmienić. Wcześniejsze plany były inne, ale dopadły mnie pewne problemy zdrowotne i postanowiliśmy, że wystartujemy w zasadzie tylko w Mistrzostwach Polski i na tym zakończymy halowy sezon startowy.

Te problemy będą jeszcze miały wpływ na przygotowania do sezonu letniego?
Nie. W niedawnych przygotowaniach wszystko musieliśmy przesunąć o 3-4 tygodnie i dopiero na dwa tygodnie przed MP wszystko zaczynało się dobrze kręcić. Ale razem z trenerem uznaliśmy, że późny termin HMŚ nam nie posłuży i warto odpuścić tę imprezę.

Nie żałuje Pan ten rezygnacji?
Nie, na pewno nie. Taki mam charakter, że staram się w życiu niczego nie żałować.

A teraz nastawia się Pan głównie na MŚ w Stanach Zjednoczonych i tam powalczy o medal czy na ME w Monachium z nastawieniem na walkę o złoto?
Powiem tak: Mistrzostwa świata, bo są w pierwszej kolejności i Mistrzostwa Europy, bo są bardzo blisko w kalendarzu. Chcę wystartować na obu imprezach.

Czyli nie będzie Pan budował formy pod jedną imprezę?
Nie znam jeszcze szczegółowych planów trenera Króla, ale jak rozmawialiśmy to uznaliśmy, że te dwie imprezy są tak blisko siebie, że trzeba będzie przygotować jeden szczyt.

Celuje Pan w nową życiówkę czy jednak rok poolimpijski potraktuje trochę luźniej?
Wszystko się okaże w trakcie przygotowań, jak ta forma będzie rosnąć. Jestem już bardziej świadomy tego, co mnie czeka, co mi już teraz inaczej wychodzi niż rok temu. Gdy zaczynałem treningi przed Tokio to wszystko mnie cieszyło, było dla mnie nowością. Każdy trening był niespodzianką, wyzwaniem. Dziś pewne elementy powielamy, ale i dodajemy coś nowego, by cały czas utrzymywać się w światowej czołówce. Poziom jest wysoki i jak chcę pozostać w czołówce – trzeba i życiówki poprawić.

Trening mniej już cieszy po sukcesie olimpijskim?
(śmiech) Dystans 800 m chyba na mnie czekał, on mi leży. Wiadomo, że HMP nie wyszły mi tak, jakbym chciał. Fizycznie byłem dobrze przygotowany, ale akurat w dniu finału myślami byłem gdzie indziej. W głowie miałem sprawy prywatne, mocno interesowałem się konfliktem na Ukrainie. To wszystko mnie zdezorientowało, odbiło się na występie, ale uważam że tak słaby taktycznie start jest potrzebny dla zebrania doświadczenia, nauki. Dobrze, że zaliczyłem go w krajowej imprezie, a nie na jakiejś ważniejszej, międzynarodowej.

A jak sytuacja w rodzinie małżonki, która pochodzi z Ukrainy?
Jesteśmy w Polsce, więc wszystko w porządku. Tu staramy się pomagać na tyle, na ile możemy. Nie tylko zwykłym ludziom, ale też sportowcom z tego kraju. Tamtejsi lekkoatleci też są związani z wojskiem, podobnie do nas. Ja sam jestem żołnierzem Centralnego Wojskowego Zespołu Sportowego. Staramy się wspierać i mamy nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

Gdy rozmawiałem z Pana teściem - Wiaczesławem Kaliniczenką - mówił, że większość rodziny zdecydowała się pozostać na Ukrainie. Cały czas utrzymujecie kontakt?
Tak. Pomagamy w miarę możliwości. Cały czas utrzymujemy kontakt za pośrednictwem internetu. W Polsce pomagamy osobom, które tej pomocy potrzebują. Nasza szczecińska cerkiew też jest mocno zaangażowana. Ojciec Paweł Stefanowski mocno to wszystko stara się organizować i przekazywać optymizm: Bóg ich nie zostawi.

Co Pana czeka po Francji?
Na obozie będziemy do 15 kwietnia i to będą mocne treningi. Później czeka nas tydzień w domach, a następnie obóz w Zakopanem i tam będziemy siedzieć już praktycznie cały czas. Koniec maja to już pierwszy start, początek czerwca to Mityng Janusza Kusocińskiego na Stadionie Śląskim w Chorzowie.

Rozmawiał Jakub Lisowski

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Patryk Dobek: Staram się w życiu niczego nie żałować - Głos Szczeciński

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24