Patryk Dziczek (Piast Gliwice): Jesteśmy w stanie wywalczyć mistrzostwo Polski

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Lucyna Nenow/ Polska Press
Cztery mecze, cztery zwycięstwa to bilans Piasta Gliwice w rundzie finałowej. Podopieczni Waldemara Fornalika wyrastają na czarnego konia sezonu 2018/2019 w Lotto Ekstraklasie, a zwycięstwem z Legią Warszawa potwierdzają, że walczą o mistrzostwo Polski. Najważniejszy jest jednak tylko następny mecz.

W rundzie zasadniczej w starciach Legii z Piastem dwukrotnie tryumfowała pierwsza z tych ekip. W fazie play off seria dominacji Wojskowych została przerwana i po końcowym gwizdku meczu w Warszawie to podopieczni Waldemara Fornalika mogli cieszyć się z wygranej. Po bramce Gerarda Badii pokonali stołeczną ekipę 1:0. - Piszemy teraz fajną historię. Po raz pierwszy wygraliśmy mecz na trudnym terenie w Warszawie. Tutaj na Legii zawsze grało się ciężko, teraz mamy trzy punkty – mówił po zakończeniu sobotniego spotkania Patryk Dziczek. - Nie zatrzymujemy się, dążymy do tego, aby być jak najwyżej w tabeli. Życzyłbym sobie, żebyśmy dalej tak wyglądali jak do tej pory i żeby każdemu z nas dopisywało zdrowie. Jeżeli ominą nas urazy, o nic innego nie musimy się martwić – dodał pomocnik gliwickiego klubu.

Dla wychowanka Piasta było to szczególnie istotne zwycięstwo. Nie tylko ze względu na fakt, iż przedłużyło szanse Niebiesko-Czerwonych na mistrzostwo Polski jeszcze w tym sezonie. - Wiemy z jaką drużyną graliśmy: z wielokrotnym mistrzem Polski. Nigdy wcześniej nie udało nam się pokonać Legii na wyjeździe – opowiadał urodzony w 1998 roku zawodnik. - Wreszcie to zrobiliśmy, a przy tym zagraliśmy dobry mecz. Było to otwarte spotkanie. I oni i my stwarzaliśmy sobie dogodne sytuacje. Szkoda, że nie padło więcej bramek, ale najważniejsze, że wracamy do Gliwic z trzema punktami.

Goście aż dziesięciokrotnie uderzali na bramkę rywala. Cztery z tych strzałów leciały w światło bramki. - W niektórych sytuacjach zabrakło nam skuteczności. Może zimnej krwi. Joel Valencia trafił w słupek, Tom Hateley oddał świetny strzał z lewej nogi, gdzie bramkarzy rywali odbił o poprzeczkę… Na pewno szkoda, że to nie wpadło. Mamy jednak z czego się cieszyć. Zapisujemy się w małej historii, więc ta wygrana cieszy podwójnie. Każdy oddał serce na boisku – powiedział reprezentant Polski do lat 21.

Zanim jednak wraz z kadrą Czesława Michniewicza uda się na mistrzostwa Europy do Włoch oraz San Marino, Dziczek może zdobyć mistrzostwo Polski. Całkiem niespodziewanie, bo przecież jeszcze w ubiegłym sezonie gliwiczanie do ostatniej kolejki walczyli o utrzymanie w Lotto Ekstraklasie. - Chcemy być czarnym koniem do końca sezonu. Życzę sobie, żebyśmy dalej podtrzymywali tę passę i walczyli o ten najwyższy cel, czyli o mistrzostwo Polski. Uważam, że jest ono w naszym zasięgu i musimy powiedzieć to sobie otwarcie. Teraz cieszymy się z wygranej, ale już za chwilę będziemy skupiać się na kolejnym spotkaniu. Przed nami następne ważne starcie, podejdziemy do niego tak jak do każdego poprzedniego. Chcemy je wygrać – zapowiadał defensywny pomocnik.

Również dla niego niezwykle istotnym jest fakt, że w ciągu pięciu ostatnich spotkań jego zespół stracił zaledwie jedną bramkę: z rzutu karnego Frantiska Placha pokonał napastnik Cracovii Airam Cabrera. - Na pewno poprawiliśmy naszą grę w defensywie. Jesteśmy skonsolidowani, wiemy jak mamy się ustawić, kiedy iść do pressingu, a kiedy przeczekać rywala. Myślę, że dobrze to wygląda. Jeśli jedna osoba popełni błąd, to zaraz ktoś go naprawi. Bardzo fajnie, że jest taka asekuracja. Po raz kolejny, w tym spotkaniu, było widać, że w tym składzie rozumiemy się bez słów. Gramy dobrze w obronie, w ofensywie też stwarzamy sobie sytuacje. Jesteśmy dobrym zespołem pod każdym względem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

MKOL dopuszcza Rosjan do startów, są jednak warunki

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24
Dodaj ogłoszenie