Patryk Matkowski - gladiator z Wrocławia. To dla takich ludzi jest nowy Olimpijski

Nasz patronat (red.)
fot. Panthers Wrocław
Już dziś Panthers Wrocław zagrają pierwszy mecz na odnowionym Stadionie Olimpijskim. To będzie wyjątkowy dzień zwłaszcza dla tych, którzy tę drużynę tworzyli właściwie od początku. Taką postacią jest m.in. Patryk Matkowski - jeden z najlepszych, polskich futbolistów.

ZOBACZ --->
Stadion Olimpijski Wrocław. Już dziś pierwszy mecz Panthers. Panthers - Swarco Raiders TRANSMISJA NA ŻYWO Jakie atrakcje czekają kibiców?

Marzec 2014 roku. Patryk Matkowski odbija się od ziemi, wyskakuje wyżej niż rywal z niemieckiego klubu Ingolstadt Dukes i łapie piłkę podaną przez Bartka Dziedzica. Sekundę później „Matka” upada na murawę i łapie się za kolano. Stare demony znów się obudziły, i to w niewiele znaczącym sparingu.

- Ból był straszliwy. Bałem się, że to koniec, bo problemy z kolanem miałem już w 2013 r. w barwach Giants Wrocław po SuperFinale Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego na Stadionie Narodowym. Wtedy coś mi przeskoczyło w kolanie, ale zbagatelizowałem sprawę - opowiada Patryk Matkowski, skrzydłowy Panthers Wrocław i reprezentacji Polski.

Matkowski myślał, że to nic poważnego. Trochę poboli, ale można zacisnąć zęby i grać dalej. Zakupił ortezę - stabilizator stawu kolanowego i jakoś dograł do końca cały sezon w 2014 r. Diagnoza była jednak zabójcza - zerwane więzadło kolanowe i obowiązkowy skomplikowany zabieg chirurgiczny.

To był niezwykle trudny czas dla wówczas 20-letniego chłopaka, którego dotychczas największym zmartwieniem były siniaki i próba pogodzenia gry w futbol z piłką ręczną i nauką. Matkowski jest jednym z kilku wychowanków Panthers, którzy przeszli przez wszystkie szczeble rozwoju. Począwszy od futbolu flagowego (bezkontaktowa odmiana gry), a skończywszy w pierwszym składzie seniorów i reprezentacji Polski.

- Pamiętam jak do mojej szkoły przyszli Mark Philmore, Deante Battle i Aki Jones. Razem z Bartkiem i Tomkiem Dziedzicami z wypiekami na twarzach słuchaliśmy ich opowieści o futbolu. Chłopaki od razu rzucili piłkę ręczną, a ja pograłem w szczypiorniaka jeszcze pół roku, ale miłość do futbolu zwyciężyła - wspomina Matkowski.

W kolejnych miesiącach Matkowski i Dziedzice trenowali pod okiem Amerykanów, a każdą wolną chwilę spędzali w parku lub na boisku. Rzucali piłką, oglądali filmiki w internecie i prześcigali się w futbolowych ciekawostkach. W końcu wielka trójka zagrała w jednym zespole - drużynie The Panthers, która w szkolnej lidze futbolu flagowego raz po raz rozbijała rywali. - Trenerem był Łukasz Omelańczuk, który dawał nam ostry wycisk. Wiele się od niego nauczyłem, ale jestem mu wdzięczny. Zależało mu na nas i czuło się na treningach jego zaangażowanie - dodaje Matkowski.

Patryk i bracia Dziedzicowie są nierozłączni, albo byli. Przez kolejne lata razem wspinali się po szczeblach futbolowej kariery i w końcu zostali podstawowymi zawodnikami Panthers Wrocław - drużyny naszpikowanej świetnymi i doświadczonymi graczami po fuzji Giants i Devils, do której doszło w 2014 r. Jednak Matkowski najtrudniejszą potyczkę miał już za sobą. Po kontuzji kolana nie ma już śladu, co zaowocowało świetnymi sezonami w 2015 i 2016 r. W tym ostatnim wygrał z Panthers Ligę Mistrzów. Obecnie młody skrzydłowy Panter to nie tylko podpora klubu, ale także kadry narodowej i jedna z głównych postaci lipcowych The World Games 2017.

- Po kontuzji wróciłem jeszcze silniejszy. Jestem na co dzień trenerem przygotowania motorycznego i wiem jak ważne jest, aby organizm był gotowy do wysiłku. Ciężka praca otworzyła mi drzwi do Stanów Zjednoczonych. Wyjazd dał mi pewność siebie, chciałem udowodnić Polakom, że nie tylko Amerykanie potrafią grać w futbol. Każdy, kto będzie ciężko pracować, może spełnić swoje marzenia - przyznaje Matkowski.

W grudniu zeszłego roku Polak otrzymał zaproszenie do Myrtle Beach w Południowej Karolinie, gdzie odbył się mecz Euro-American Challenge. To była znakomita szansa na pokazanie swojego nieprzeciętnego talentu przed trenerami i skautami. I futbolista Panter ją wykorzystał. Po pobycie w USA otrzymał oferty gry w Anglii, Finlandii i Niemczech, gdzie w futbol gra się od kilkudziesięciu lat, a gracze z tamtejszej ligi trafiają na Uniwersytety w USA, a później do NFL. Transfer na razie jednak nie wchodzi w grę. - Dlaczego mam odchodzić z Panthers, którzy są jedną z lepszych drużyn w Europie? Tu jest piękny stadion, świetny trener i jeszcze lepsza drużyna. Niczego więcej mi nie potrzeba - kończy Matkowski.

Patryka oraz wszystkich zawodników Panthers Wrocław zobaczymy w akcji już w sobotę na nowym Stadionie Olimpijskim. Punktualnie o 19:00 wybiegną na boisko, by zmierzyć się z jedną z najlepszych drużyn w Europie Swarco Raiders Tirol. Warto zobaczyć na żywo, jak walczą nasi zawodnicy i być świadkiem powrotu europejskich pucharów do Wrocławia.
Artykuł powstał przy współpracy z Panthers Wrocław.

Artykuł powstał przy współpracy z Panthers Wrocław.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Patryk Matkowski - gladiator z Wrocławia. To dla takich ludzi jest nowy Olimpijski - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24