Kwota 400 tys. euro nie dla polskiego związku mała. To równowartość połowy tego, co zarobić miał Paulo Sousa przez okres trwania swojej kadencji. Współpraca zakończyła się dość niespodziewanie, bo tuż po Świętach Bożego Narodzenia szkoleniowiec był już w Brazylii i został przedstawiony jako trener Flamengo.
A przecież Portugalczyk nie miał u nas źle. Jako selekcjoner zarabiał najlepiej w naszej historii. Co miesiąc na jego konto wpływało mniej więcej 70-80 tys. euro. To dwa razy więcej niż Jerzy Brzęczek.
Moment zerwania umowy przez Paulo Sousę był oddechem dla budżetu PZPN-u, ale też szansą dla innego selekcjonera. Ostatecznie wyszliśmy na tej zmianie bardzo dobrze, bo pokonaliśmy Szwedów, co w przypadku Sousy, mogliśmy poddawać w dużą wątpliwość. Za Portugalczyka zwycięstwa odnieśliśmy tylko z Andorą, San Marino i Albanią. Dodatkowo pojawiały się głosy, że zaczynający swoją kadencję Cezary Kulesza nie ma z trenerem najlepszych stosunków.
Szkoleniowiec oddał 400 tys. euro na konto PZPN-u, tak więc równowartość połowy swojego wynagrodzenia. Jednocześnie Paulo Sousa i polska federacja to oficjalnie zamknięty rozdział.
REPREZENTACJA w GOL24
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?