Paweł Wszołek zgodzi się na obniżenie pensji przez koronawirusa? "Skutki ekonomiczne są z każdym dniem coraz gorsze"

Pandemia koronawirusa sparaliżowała rozgrywki piłkarskie także w Polsce. Na razie PKO Ekstraklasa odwołała mecze do 26 kwietnia. Trudno uwierzyć, że po tym terminie drużyny wrócą do gry. Sytuacja na świecie wciąż się pogarsza, liczba zakażonych i zgonów rośnie, a kraje nakładają coraz większe obostrzenia, w zależności od dyscypliny mieszkańców.

- Większość z nas nigdy czegoś podobnego nie doświadczyła - nie ukrywał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" Paweł Wszołek. - Rozmawiam na ten temat ze znajomymi, z rodziną, dla nas wszystkich zamknięcie w domach to całkowita nowość. Nie myślę jednak w ten sposób, że coś się w moim życiu zatrzymało. Staram się robić podobne rzeczy jak do tej pory. Treningi przenieśliśmy do domu, ale one w dalszym ciągu się odbywają. Dostaliśmy rozpiski, sprzęt do ćwiczeń, jesteśmy non stop monitorowani, więc nasz cykl tak zupełnie nie zahamował. Mamy też teraz czas, by popracować nad swoimi słabszymi stronami. Oczywiście, że dom nie zastąpi boiska, ale trzeba szukać w tym wszystkim pozytywów. Jest też wiele innych zajęć, które można wykonywać w czterech ścianach - zapewnił skrzydłowy Legii, dodając czym zajmuje czas: - Układam z żoną puzzle, sporo czytam. Po raz kolejny sięgnąłem po „Alchemika”. Ta książka ma przesłanie, które daje mi mocnego kopa.

27-letni legionista, który w 18 meczach w barwach stołecznego klubu zdobył sześć bramek i zaliczył pięć asyst, nie dziwi się nastrojom w społeczeństwie i przyznaje, że pandemię najlepiej przeczekać w domu.

- Jeśli jesteś w domu, koronawirus nie dopadł nikogo z twojej rodziny, znajomych, to reagujesz na to inaczej. Oczywiście jest jedna wielka niewiadoma. I to normalne, że w takiej sytuacji ludzie reagują strachem. Gromadzą zapasy, bo się po prostu boją. Normalne, trzeba to zrozumieć. Sam też zrobiłem większe zakupy, pomroziłem mięso, ryby, abyśmy jak najrzadziej musieli wychodzić na zewnątrz. Kwarantanna jest najskuteczniejszą ochroną przed wirusem. Jeśli możemy: lepiej to przeczekać. A potem, gdy wszystko minie, jako społeczeństwo się zmienimy, będziemy wiele spraw doceniać dużo bardziej niż dotychczas. Mam wrażenie, że w tym świecie funkcjonujemy jak roboty: wiele rzeczy robimy automatycznie, oczy wpatrzone w telefon, nie zwracamy uwagi na drugiego człowieka. Może kwarantanna nas obudzi. Staniemy się uważniejsi na drugiego człowieka - nie krył Wszołek.

Koronawirus wpływa nie tylko na stan zdrowia społeczeństwa, lecz także na gospodarkę, która pikuje. Problem mają też kluby, które nie zarabiają, choćby przez brak meczów. Kontrakty piłkarzy muszą jednak opłacać. Ekstraklasa SA na wniosek wszystkich klubów uchwaliła, że te mogą obniżyć zarobki zawodników nawet o 50 proc.

- Wiem, że Rada Nadzorcza Ekstraklasy SA podjęła taką uchwałę, ale w tym momencie nie chciałbym się na ten temat wypowiadać. Nie chcę spekulować. Jeśli w Legii rozpoczną się takie rozmowy, to myślę, że wszyscy dojdą do porozumienia. Widzimy, że COVID-19 wpływa na gospodarkę na całym świecie, skutki ekonomiczne są z każdym dniem coraz gorsze - przyznał 11-krotny reprezentant Polski.