- Wiadomo, że w Trójmieście większość zainteresowania piłkarskiego skupia się na Lechii i na Arce. My jesteśmy w Sopocie. Próbujemy tworzyć swoją własną historię. Mamy wśród swoich piłkarzy czy byłych trenerów ludzi związanych z jednym i drugim tym ośrodkiem. Staramy się jednak budować swoją własną markę w Sopocie – wyjaśnia Sebastian Muziński, wiceprezes sopockiego Ogniwa, w którym działa wspólnie z bratem Piotrem.
PDP Ogniowo w klasie okręgowej rywalizuje m.in. z innymi klubami z kurortu – Potokiem Kamionką oraz Sopocką Akademią Piłkarską. W rozgrywkach regionalnego Pucharu Polski trafiało jednak na drużyny z Gdańska. Najpierw uporało się 5:2 w meczu z Portowcem Gdańsk, a następnie przegrało 1:4 z Lechią II Gdańsk.
Grający trener Ogniwa Damian Hebda mógł zmierzyć się z klubem, w którym występował przed laty.
- Byłem w Lechii półtora roku, może dwa lata. Dużo się pozmieniało od tego czasu. To było 18 lat temu. Niektórzy chłopacy nie mają tyle lat (druga drużyna Lechii to głównie juniorzy – przyp. aut.). Jest akademia i widać tę pracę trenerów w Gdańsku. Idzie to w dobrym kierunków – przyznaje trener grający w ataku.
- Cieszę się, że jesteśmy w Sopocie, pomiędzy dwoma dużymi miastami. Łatwiej jest w takich okolicznościach ściągnąć do grania piłkarzy. Łatwiej, niż w przypadku trenerów, którzy mają drużyny poza Trójmiastem. Tutaj jest więcej chłopaków, więcej możliwości – dodaje Hebda.
Z racji położenia w Ogniwie mieszają się piłkarze z różnych części Trójmiasta. Piłkarze, ale i trenerzy, bo w latach 2018-2019 pracował w Sopocie Krzysztof Sobieraj. Ogniwo w jednej z definicji oznacza coś co łączy. Na tym w kurorcie opierają się więc działacze.
- Generalnie większość piłkarzy to są wychowankowie Lechii Gdańsk. Jest kilku piłkarzy, którzy grali w Młodej Ekstraklasie i na poziomie I ligi, jak nasz trener. Kilka lat temu wyglądało to inaczej, ale jak był u nas trener Krzysztof Sobieraj, to pracował z ludźmi, których tutaj zastał. Jego przygoda była też bardzo krótka. Pracował tylko półtorej rundy, ponieważ później dostał z Wisły Płock propozycję nie do odrzucenia – wspomina Piotr Muziński, prezes Ogniwa.
- Jest to pewna synergia. Wydaje mi się, że tak to powinno funkcjonować, że mniejsze kluby, mniejsze akademie szkolą młodzież do pewnego momentu, a później często ta młodzież jest przejmowana przez kluby na wyższym poziomie. Kluby mniejsze też korzystają, bo nie wszyscy znajdą miejsce w pierwszych drużynach Lechii, Arki czy Bałtyku. Z tych zawodników można skorzystać w lidze okręgowej, bądź czwartej, do której chcemy zawitać w przeciągu dwóch lat – uzupełnia jego brat Sebastian.
Sąsiedztwo dużych ośrodków piłkarskich ma także swoje minusy. W Sopocie nie brakuje bowiem drużyn na dużo wyższym poziomie sportowym.
- Idzie ciężko, ponieważ Sopot jest jednak małym miastem pomiędzy dwoma ogromnymi ośrodkami. Kibice wolą pójść na ekstraklasę, niż na ligę okręgową. Miasto wspiera nas w takim zakresie, w jakim może, więc nie możemy narzekać. W Sopocie jest koszykówka na poziomie ekstraklasy i rugby na poziomie ekstraklasy. A dopiero po nich, ze sportów drużynowych, jest piłka nożna. Na razie jesteśmy dużo mniejszą marką, ale mamy plany – może jeszcze nie w tym roku, ale w przyszłym – aby awansować do czwartej ligi. Docelowo chcemy, aby w Sopocie była trzecia liga – tłumaczy Piotr Muziński.
Na razie Ogniwo musi sobie radzić w klasie okręgowej, a to szósty szczebel rozgrywkowy w Polsce. Trener Damian Hebda zaznacza, że w każdym spotkaniu jego zawodników mają interesować trzy punkty. Piłkarze mają się ogrywać i coraz śmielej poczynać sobie w lidze.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?