PGE Atom Trefl Sopot - Impel Wrocław: Taką siatkówkę chcemy częściej!

Rafał Rusiecki
Fot. Karolina Misztal
Siatkarki PGE Atomu Trefla Sopot i Impelu Wrocław w pierwszej konfrontacji w ramach półfinałów mistrzostw Polski dały kibicom wiele emocji. Nie obyło się bez zwrotów akcji, szalonych serii punktowych i dramatycznych momentów. Wojnę nerwów wygrały atomówki, które zwyciężyły 3:1 i w rywalizacji do dwóch zwycięstw objęły prowadzenie.

To było już trzecie w tym sezonie spotkanie tych zespołów. Po raz trzeci górą były sopocianki, ale tym razem musiały się nieźle postarać.

- Za nami trzy naprawdę wymagające sety. W trzecim zrobiło się bardzo gorąco, bo straciłyśmy dużą przewagę. Gdybyśmy przegrały tę partię, to mecz zupełnie inaczej mógłby się ułożyć - mówi Maret Balkestein, przyjmująca PGE Atomu.

Sopocianki zadziwiły fanów szczególnie w drugim i trzecim secie. W pierwszym z nich prowadziły 11:9, aby po kilku minutach przegrywać 11:18. Z kolei w następnym wygrywały już 19:12, aby dać się przełamać na 23:24!

- Jesteśmy bardzo rozczarowani tym wynikiem - komentował na gorąco Jacek Grabowski, prezes i trener Impelu Wrocław. - Wiele wskazywało na to, że mogliśmy tutaj prowadzić po pierwszym secie. Grając, tak jak graliśmy w drugim, prowadzilibyśmy 2:0. Trzeci set też przegrany w dramatycznych okolicznościach, gdzie byliśmy już na straconej pozycji. Odrobiliśmy 6-punktową stratę. Stworzyliśmy to swoją postawą. I jeszcze ostatnia piłka, która nie wiadomo, jak się zakończyła.

Ta ostatnia piłka to była jedna z wielu sytuacji, w których potrzebny był wideoarbitraż. Katarzyna Skowrońska-Dolata zaatakowała bowiem w okolice narożnika boiska. Sędziowie dopiero po powtórkach ocenili, że minimalnie chybiła. To była jedna z kluczowych akcji meczu.

- Każdy set jest kluczowy. Gdybyśmy wygrały końcówkę pierwszego, to poszłybyśmy za ciosem. Przykra sprawa, ale cóż, takie jest życie. Jesteśmy tylko ludźmi - przyznała smutna Agata Sawicka, libero Impelu.

A czwarta partia była koncertem wicemistrzyń Polski, które nie zostawiły przyjezdnym żadnych złudzeń. Pozwoliły im na zdobycie raptem 11 punktów.

- To nie były złe zawody w naszym wykonaniu. W czwartym secie adrenalina opadła. Tutaj nie byliśmy w stanie się pozbierać - dodaje Grabowski.

- Trzeba przyznać, że byliśmy bliscy przegrania trzeciej partii - tłumaczył Lorenzo Micelli, trener PGE Atomu trefla. - To była niebezpieczna sytuacja. Impel złapał nas w samej końcówce. Za ten finisz mogę tylko dziewczynom podziękować. Naszym błędem było to, że przy stanie 19:12 wrocławianki się przestawiły, a my zbyt szybko chcieliśmy tę partię skończyć. Wtedy wkradła się nerwowość i problem z odpowiednią oceną lotu piłki. Na szczęście teraz mówimy o zwycięstwie w meczu. W tym sezonie Impel zagrał przeciwko nam najlepsze spotkanie.

Na kolejną dawkę emocji z udziałem klubów z Sopotu i Wrocławia trzeba będzie długo poczekać. Rewanż w stolicy Dolnego Śląska zaplanowany został bowiem aż na 11 kwietnia (poniedziałek) o godz. 20.30. Impel do tego czasu nie będzie miał żadnego spotkania o stawkę. Atomówki zagrają za to w Final Four Pucharu Polski (2-3 kwietnia w Kaliszu).

- Mamy czas. Nasza drużyna jest w lepszej dyspozycji, jeśli dużo trenuje. To nie jest więc dla nas problem - mówi Maja Tokarska, sopocka środkowa.

- Atom ma sporą przewagę psychologiczną - ocenia Milena Rosner, była siatkarka m.in. Gwardii i PGE Atomu, która oglądała mecz w Ergo Arenie. - Impel, poza ostatnim setem, pokazał całkiem ciekawą grę. Nie ma co się nastawiać, że w rewanżu będzie łatwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: PGE Atom Trefl Sopot - Impel Wrocław: Taką siatkówkę chcemy częściej! - Dziennik Bałtycki

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24