- Mateusz Mika i Murphy Troy to postacie, które jeśli zagrają dobre spotkanie, to może być nam bardzo ciężko - mówi Karol Kłos, środkowy ekipy z Bełchatowa.
Gra o brązowy medal jest swego rodzaju... porażką dla PGE Skry. W Bełchatowie wszyscy liczyli bowiem na to, że drużyna ośmiokrotnych mistrzów Polski po raz kolejny powalczy o złoty medal. Rozczarowanie jest zatem duże, ale z drugiej strony podopieczni trenera Philippe'a Blaina mogą stracić jeszcze więcej.
- Jest nam przykro, że nie jesteśmy w finale, ale będzie jeszcze bardziej, jeśli przegramy rywalizację o 3. miejsce. Jest o co walczyć i chcemy wygrać. Wiemy, co daje brązowy medal. To szansa na przyszłoroczną Ligę Mistrzów. Przed nami ostatnie mecze, końcówka sezonu i byłoby miło zakończyć go zwycięstwem. Dobrze, że zaczynamy w Bełchatowie. Mam nadzieję, że skończy się tak, jak podczas ostatniego meczu z Lotosem we własnej hali, czyli szybkim 3:0 - dodaje Kłos.
W ubiegłym sezonie gdańszczanie spotkali się z PGE Skrą w półfinale PlusLigi. Wówczas górą okazali się siatkarze z Gdańska. Poza tym, w ogólnym rozrachunku w ostatnim czasie częściej wygrywali zawodnicy Lotosu Trefla, którzy rywala szanują, ale na pewno się go nie obawiają.
- Poprzedni sezon jest dla nas przestrogą i wielką lekcją. Trzeba o tym pamiętać, ale teraz jest nowe rozdanie i tworzy się nowa historia - mówi Mariusz Wlazły, kapitan zespołu z Bełchatowa.
Początek meczu PGE Skra - Lotos Trefl w czwartek o godz. 18 (transmisja w Polsacie Sport).
źródło: skra.pl
Follow https://twitter.com/baltyckisportOpracował: ŁŻ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?