PGE Spójnia Stargard bez pary w półfinale Suzuki Pucharu Polski

Jakub Lisowski
Jakub Lisowski
Gracze Startu Lublin trafili z formą na turniej finałowy o Puchar Polski.
Gracze Startu Lublin trafili z formą na turniej finałowy o Puchar Polski. fot. pge spójnia stargard facebook
KOSZYKÓWKA. W czwartek PGE Spójnia Stargard zagrała bardzo dobre spotkanie z Kingiem Szczecin. Wydawało się, że stargardzianie mogą pokusić się o finał, ale gospodarze byli za mocni w sobotnim półfinale.

W czwartek Spójnia wyszła na parkiet mocno zmobilizowana. Tu nie chodziło tylko o wygraną z Kingiem, ale przede wszystkim przerwanie długiej serii porażek z Wilkami w meczach ligowych. Odkąd Spójnia powróciła do elity – przegrywała w Szczecinie i Stargardzie z lokalnym przeciwnikiem. Trzeba było zagrać na neutralnym terenie, by rozpocząć nową historię. W tym spotkaniu Spójnia zagrała na dobrej skuteczności, dobrze rozpoczęła spotkanie, grała z poświęceniem w defensywie, a w ataku kilku graczy prezentowało wysoki poziom.

Sobotni półfinał ze Startem Lublin był innym widowiskiem. Jeszcze na początku skutecznością błysnął Karol Gruszecki i Spójnia walczyła, ale w połowie kwarty inicjatywę przejęli gospodarze. Start miał dobry dzień – był skuteczny, a wśród gości zabrakło zawodnika, który pociągnąłby grę w ataku. Przewaga skoczyła do 8 oczek i utrzymywała się w kolejnej odsłonie. Spójnia tylko raz zmniejszyła straty do 4 oczek (37:41), ale po chwili gospodarze znów trafiali za trzy lub z półdystansu.

Trzecia kwarta była rozstrzygająca. Spójnia rozpoczęła od czterech niecelnych rzutów, a rywale odpowiedzieli m.in. trójką. Lublinianie bez większych problemów utrzymywali dystans - budowali pozycje rzutowe i trafiali. Ich grę ciągnął m.in. Cleveland Melvin, który dwa sezony grał w Kingu Szczecin, ale generalnie rozczarował. W Lublinie jest liderem i ze swojej roli świetnie potrafi się wywiązać.

W 26. minucie Melvin trafił za trzy i było 56:74. Spójnia musiała więc liczyć na jakiś cud, by nadzieje na zwycięstwo odżyły. Tylko na chwilę taka szansa się pojawiła na początku czwartej kwarty, ale to był moment, bo kolejna trójka Startu podcięła skrzydła. Różnica cały czas była dla Startu bezpieczna, sięgała 20 punktów (90:70 w 34. minucie).

O sukcesie Startu zadecydowała głównie skuteczność. Lublinianie trafili aż 18 rzutów za trzy na 35 prób. Dla porównania Spójnia – 7/23. Swojego dnia nie mieli też liderzy stargardzkiej drużyny – Courtney Fortson zdobył 15 punktów, miał 5 asyst i 1 zbiórkę; a Barret Benson tylko 9 punktów i 7 zbiórek. To sporo poniżej średniej z sezonu ligowego.

Przed Spójnią teraz odpoczynek i treningi. Kolejny mecz w EBL – 4 marca z Treflem Sopot.

PGE Spójnia Stargard – Start Lublin 86:109.
Kwarty: 19:27, 25:26, 16:26, 26:30.
Spójnia: Gruszecki 18 (2x3), Fortson 15, Benson 9, Clarke 7, Brenk 0 – Mathews 19 (3), Penava 9 (1), Kikowski 6 (1), Śnieg 4.

Adam Brenk, obrońca Spójni
Start zagrał bardzo dobre spotkanie, na nasze nieszczęście dzisiaj. Próbowaliśmy coś robić, walczyć, ale za każdym razem – odpowiadali trójkami.

Sebastian Machowski, trener Spójni
Zdecydowanie Start był lepszym dziś zespołem. Pokazali wielką siłę w ataku, a my nie potrafiliśmy się temu przeciwstawić. Zwykle 86 punktów wystarcza do zwycięstwa, ale jak traci się 109 to nie zasługuje się na zwycięstwo.

Problemem nie była obrona strzelców, ale gra na piłce. Tu popełniliśmy za dużo błędów. Ten mecz pokazuje, że trzeba wykorzystywać dobre momenty w meczach. Lublin potrafił chwycić taką okazję.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: PGE Spójnia Stargard bez pary w półfinale Suzuki Pucharu Polski - Głos Szczeciński

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24