Grupa Azoty Unia Tarnów - Łomża Vive Kielce 25:30 (13:18)
Łomża Vive Kielce: Kornecki (1-60 min, 15/40 = 38 %) – Surgiel 2, Nahi 2, Sanchez-Migallon – Kulesz 5, Sićko 2 – Olejniczak 1, Thrastarson 1 – Vujović 3 – Gudjonsson 1 (1), Moryto 5 – Karaliok 7, Domagała 1. Trener: Talant Dujszebajew.
Grupa Azoty Unia: C. Liljestrand (1-50 min, 5/29 = 17 %), Hołda (50-60 min, 1/5 = 20 %) - Kużdeba 1 (1), Sikora – Minocki 3, Mrozowicz 2, Kniaziew 2 – Sanek, Dadej 3 – Tokuda 3, Matsuura 3 – Buszkow 3, Wojdan 3 – Yoshida 1, Pinda 1. Trener: Patrik Liljestrand.
Karne. Łomża Vive Kielce: 1/2 (Liljestrand obronił rzut Moryto). Grupa Azoty Unia: 1/2 (Kornecki obronił rzut Kużdeby).
Kary. Łomża Vive Kielce: 6 minut (Sićko 4, Sanchez-Migallon 2). Grupa Azoty Unia: 10 minut (Minocki 4, Matsuura, Stanek, Mrozowicz po 2).
Sędziowali: Miłosz Lubecki, Mateusz Pieczonka (Rzeszów).
Widzów: 2000.
Przebieg: 0:4 (‘3), 2:4, 2:6, 4:6, 4:9 (‘12), 5:9, 5:10, 6:10, 6:11, 7:11, 7:12, 8:12, 8:14 (‘24), 9:14, 9:16, 10:16, 10:17, 11:17, 12:17, 12:18, 13:18 – 16:18 (‘33), 16:19, 17:19, 17:21, 18:21, 18:23, 19:23, 19:24, 20:24, 21:24, 21:26, 23:26 (‘54), 23:27, 24:27, 24:29 (‘58), 25:29, 25:30.
Mistrzowie Polski pomiędzy dwoma meczami z Barceloną zagrali w sobotnim spotkaniu PGNiG Superligi bardzo ekonomicznie, po części odpoczywając po poprzednim spotkaniu, a po części oszczędzając moc na kolejny. Pojedynek mieli praktycznie cały czas pod kontrolą, z wyjątkiem początku drugiej połowy, kiedy dziewiąta drużyna w tabeli zbliżyła się na różnicę dwóch trafień.
Mecz w Tarnowie kielczanie rozpoczęli nieco ponad 40 godzin po zakończeniu morderczego, ale zwycięskiego 32:30 spotkania Ligi Mistrzów w Barcelonie. Cały piątek drużyna spędziła w podróży, a w sobotę rano była tylko odprawa wideo. Trener Talant Dujszebajew nieco obawiał się o siły swoich zawodników, a w Kielcach, poza kontuzjowanym Danielem Dujszebajewem zostawił Tomasza Gębalę, Nicolasa Tournata, Igora Karacicia, Alexa Dujszebajewa oraz Faruka Yusufa. Cały mecz na ławce przesiedział Andreas Wolff, a Dylan Nahi grał tylko w obronie i brał udział w kontratakach.
Pierwszy raz po rocznej przerwie tarnowianie zagrali w hali Arena Jaskółka, która w tym czasie pełniła rolę potencjalnego szpitala covidowego. Spotkanie z mistrzami Polski otrzymało specjalną oprawę i przyszło na nie sporo kibiców.
Żółto-Biało-Niebiescy mieli piorunujący początek pojedynku. Dobre akcje obronne i kontry dały wynik 0:4 w 3 minucie i natychmiastową przerwę na żądanie szwedzkiego trenera Grupy Azoty Unii, Patrika Liljestranda. Od tego jednak momentu powiększanie prowadzenia przez kielczan szło im dość opornie. Po naszych zawodnikach widać było jednak trudy ostatnich wydarzeń. Atak pozycyjny bywał chropawy, czasem szwankowało rozegranie, czasem skuteczność, zdarzały się błędy w obronie, która momentami dawała się zaskakiwać indywidualnym akcjom zawodników z Tarnowa. W dobrej dyspozycji był za to bramkarz, Mateusz Kornecki, który w pierwszej połowie bronił z 35-procentową skutecznością. Druga faza pierwszej połowy była jednak wyrównana, toczona zwykle bramka za bramkę, a nawet z lekką przewagą miejscowych. W 25 minucie na boisku w zespole Unii pojawił się wychowanek klubu z Kielc, Aleksander Pinda. Grał jednak nie na swojej nominalnej pozycji, czyli lewym rozegraniu, a na kole, bo tam jego ekipa ma deficyt graczy. Zdobył nawet gola.
Zespół z Kielc najsłabiej zagrał na początku drugiej połowy, kiedy popełnił kilka prostych strat i oddał parę nieskutecznych rzutów. Grupa Azoty skrzętnie z tego skorzystała, zdobywając pierwsze trzy gole po zmianie stron, w 33 minucie doprowadzając do rezultatu 16:18. Jednak kolejne interwencje Korneckiego, w tym obrona rzutu karnego, uspokoiły sytuację. Trzeba jednak powiedzieć, że podwyższona defensywa drużyny z Tarnowa, grająca w ustawieniu 5-1, momentami sprawiała naszym zawodnikom sporo problemów. Sprawdzonym i zwykle skutecznym rozwiązaniem były dwójkowe, białoruskie akcje – podawał Władysław Kulesz, kończył Artiom Karaliok. Gospodarze nieźle, odważnie grali też w ataku, w drugiej połowie ograniczyli proste straty do zaledwie dwóch. Problemem nadal był dla nich bramkarz kielczan.
Finalista poprzedniego Pucharu Polski jeszcze kilka razy zbliżył się na różnicę trzech trafień, ostatni raz w 55 minucie (24:27), ale goście nadal kontrolowali sytuację.
W najbliższą środę o godzinie o godzinie 18.45 w Hali Legionów zagra Barca, a następny mecz w PGNiG Superlidze Łomża Vive rozegra w sobotę 27 listopada w Kielcach o godzinie 16, rywalem będzie Zagłębie Lubin.
GDZIE SĄ CHŁOPCY Z TAMTYCH LAT, CZYLI CO DZIŚ ROBIĄ BYŁE GWIAZDY VIVE KIELCE [ZDJĘCIA]
POLECAMY RÓWNIEŻ:
POLUB NAS NA FACEBOOKU. NAJWIĘCEJ INFORMACJI O ŚWIĘTOKRZYSKIEJ PIŁCE RĘCZNEJ NA:
POLUB NAS NA FACEBOOKU. NAJWIĘCEJ INFORMACJI O ŚWIĘTOKRZYSKIM SPORCIE NA:
Autor jest również na Twitterze Follow@Pawel_Kotwica |
Obserwuj Handball Echo na Twitterze Follow@Handball_Echo |
Obserwuj Sport Echo Dnia na Twitterze Follow@Sport_Echo_Dnia |
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?