Piotr Malarczyk: Wolałem Cracovię niż powrót z Anglii do Korony Kielce

Rozmawiał Jacek Żukowski
Piotr Malarczyk rozegrał 128 meczów w piłkarskiej ekstraklasie. 125 z nich zaliczył w Koronie Kielce
Piotr Malarczyk rozegrał 128 meczów w piłkarskiej ekstraklasie. 125 z nich zaliczył w Koronie Kielce Fot. JAKUB JAŹWIECKI
Rozmowa z Piotrem Malarczykiem, piłkarzem Cracovii. - Pierwszy raz zagra Pan przeciwko „swojej” Koronie. Jakie uczucia temu towarzyszą? - pytamy byłego gracza kielczan.

- Jak to będzie wyglądało, przekonam się dopiero w niedzielę, na razie spokojnie przygotowuję się do meczu. To będzie szczególne spotkanie, ale mam ustalony schemat przygotowań i tego się trzymam. Korona zajmuje szczególne miejsce w moim sercu, w tym klubie się wychowałem i jestem z tego dumny.

- Ostatni występ w kieleckim zespole zanotował Pan jesienią, przed rokiem, kiedy wygraliście z Legią w Warszawie 2:1. Z wyjściowego składu została w zespole połowa piłkarzy.

- Tak, trochę chłopaków jeszcze zostało. Na przykład Radek Dejmek, kapitan drużyny. Czasami się widywaliśmy, gdy przyjeżdżałem z Anglii na chwilę do Polski. Będę zawsze szanował tych chłopaków, była to świetna grupa. Oni tworzą trzon i na nich była budowana nowa Korona. Wrócił Jacek Kiełb, z którym się dobrze znam.

- Najmilsze wspomnienie z Kielc to sezon 2011/12, gdy zajmowaliście piąte miejsce?

- To był rzeczywiście największy sukces, ale było też kilka innych. Choćby wspomniany już mecz z Legią, bo nigdy wcześniej nie wygraliśmy z nią na wyjeździe. Byłem kapitanem drużyny. Wygraliśmy w najmniej spodziewanym momencie.

- Debiutował Pan w ekstraklasie jesienią 2009 roku w meczu z Wisłą. Pewnie dobrze Pan pamięta to spotkanie, bo nie dokończył go Pan.

- Takich rzeczy się nie zapomina. Dostałem czerwoną kartkę, miałem też dwie okazje do zdobycia bramki. Nie udało się, przegraliśmy 2:3, ale cieszyłem się z debiutu przeciwko mocnemu zespołowi.

- Od dziecka był Pan zawodnikiem kieleckiego klubu. Ile miał Pan lat, gdy zaczął treningi?

- Byłem w III klasie szkoły podstawowej. Nie miałem wyboru, Korona była jedyną opcją, bo Błękitni chylili się ku upadkowi i wkrótce przestali istnieć. Chodziłem do szkoły w Piekoszowie koło Kielc. Bardzo mi pomagał tata, wożąc mnie na zajęcia.

- Z tego naboru ktoś jeszcze został w Koronie?

- Już nikogo nie ma, ale było kilku przyjaciół, z którymi mam kontakt do dziś. Damian Chrzanowski jako pierwszy dostawał powołania do reprezentacji młodzieżowych. Wydawało się, że zrobi większą karierę, ale miał kłopoty zdrowotne i gra w niższych ligach. Mateusz Dziubek też ze mną zaczynał treningi.

- Któremu z trenerów zawdzięcza Pan najwięcej?

- Trudno wybrać jednego, ale na pewno ważny był trener Marek Motyka, bo dał mi zadebiutować w ekstraklasie i zagrać kilka spotkań. Wiele mi to dało. Za trenera Leszka Ojrzyńskiego wszedłem tak naprawdę do składu. Z trenerem Ryszardem Tarasiewiczem też mi się bardzo dobrze współpracowało.

- Koronę często przed sezonami typowano do roli słabeusza, a potem okazywało się, że nie było tak źle. W czym tkwiła tajemnica jej dobrej postawy?

- Rzeczywiście, przez ostatnie lata Korona była skazywana na spadek, a daje sobie radę raz lepiej, raz gorzej, jak na całą sytuację wokół klubu. Problemy wzmacniają drużynę od środka. Zdawaliśmy sobie sprawę, że tak naprawdę pozostaje nam skupić się na pracy i robić to dla siebie. Wiele spraw było niezależnych od nas i zajmowanie się nimi to była strata czasu.

- Przeżył Pan bardzo trudne chwile, gdy trzeba było czekać dłuższy czas na pieniądze?

- Zdarzały się takie problemy, teraz to już lepiej wygląda. Był jeden moment krytyczny, kiedy praktycznie była ogłoszona upadłość klubu. Czekaliśmy na decyzję Rady Miasta. Trenowałem bez kontraktu, był to trudny moment.

- Co się zmieniło w Koronie od czasu Pana odejścia?

- Na pewno charakter drużyny się nie zmienił, zespół gra mocno, agresywnie, z tego jest znana. Trudno zmienić charakter drużyny.

- Na wyjazdach kielecki zespół spisuje się o wiele gorzej…

- Gdy grałem w tym klubie, było podobnie. Był taki czas, że przez rok nie wygraliśmy na wyjeździe.

- Nie chciał Pan wracać z Anglii do Kielc?

- Rozmawiałem z trenerem Tomaszem Wilmanem, namawiał mnie na powrót. To było miłe, ale chciałem spróbować czegoś nowego. Jestem zadowolony z wyboru Cracovii.

Tu znajdziesz więcej najnowszych informacji o piłkarzach Cracovii

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Piotr Malarczyk: Wolałem Cracovię niż powrót z Anglii do Korony Kielce - Dziennik Polski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24