Piotr Radwański: Półfinał we French Open to dla Agnieszki plan minimum

Rozmawiała Agnieszka Bialik
Rozmowa z Piotrem Radwańskim o szansach Agnieszki w Paryżu i kontuzji Urszuli.

- Jak to się stało, że Agnieszka i Urszula, które zaczynały przygodę z tenisem od najbardziej popularnych w Polsce i Europie kortów ziemnych dziś najmniej lubią tę nawierzchnię?

- To niezupełnie tak. Faktycznie zaczynaliśmy na ziemi, ale dość szybko dziewczyny przeszły na korty twarde i, zwłaszcza jesienią i zimą, na sztuczną trawę. Praktycznie przez 15 lat graliśmy na sztucznej trawie pod balonami w Krakowie. To najpopularniejsza i najtańsza nawierzchnia do grania u nas w zimie. W zawodowym tenisie ponad 80 procent turniejów rozgrywa się na kortach twardych. Kiedy tak dużo się gra to i człowiek zaczyna lubię tę nawierzchnię. Do tego dochodzi technika gry Agnieszki i Urszuli. One grają płaską piłkę, wolą niski kozioł odbicia piłki, tak jest zwłaszcza na trawie. Obie córki dobrze to potrafią. Na kortach ziemnych właściwie gra się tylko przez jeden miesiąc w roku. To zaledwie 3 turnieje będące przetarciem przed Roland Garros.

- Urszula wznowiła treningi po operacji lewej nogi, ale nie zagra w Paryżu. Na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro nie ma już szans...

- Wielka szkoda i... duży skandal! Przez jednego idiotę z WTA, który postawił złą diagnozę po kontuzji córka ma z głowy wielkoszlemowy turniej i olimpiadę! Osobiście odradzałem Uli grę w Paryżu. Nie ma nic gorszego, niż za wcześnie po urazie wrócić do gry. Po kontuzji w Acapulco Ula nadal próbowała grać, mimo, że miała naderwane więzadła. Zrobiła sobie tym jeszcze większą krzywdę. Po przylocie do USA okazało się, że kontuzja jest poważniejsza: więzadła były zerwane. Pierwszym samolotem Ula wróciła do Polski i przeszła w Warszawie operację.

- Śledzi Pan na bieżąco rywalizację na kortach?

- Teraz córki nie grały, więc bardziej zainteresowałem się męskim turniejem w Madrycie. Oglądałem finał Djokovica z Murrayem. Muszę przyznać, że Andy mi zaimponował. Niewiele mu zabrakło, by ograć Serba. Widać, że zrobił postępy w grze na kortach ziemnych. A myślałem, że w tym wieku zawodnik nie może się już jakoś specjalnie rozwijać. Mecze Uli i Agi oglądam na bieżąco. Kiedy nie grają, to oglądam półfinały czy finał.

- Na co stać Agnieszkę na kortach Rolanda Garrosa?

- Jeśli jest się wiceliderką światowego rankingu, to wypadałoby awansować do półfinału. To dla niej plan minimum. Oglądałem ostatnio kilka jej meczów na ziemi i były one różne, średnio mi się podobały.

- Po zwycięstwie w turnieju Masters Agnieszka stała się naturalnie jedną z potencjalnych kandydatek do wygrania turnieju wielkoszlemowego. - Stać ją na to w tym roku?

- Jest numerem 2 na świecie, więc oczywiście, że tak. Jest tylko jeden warunek: musi być bardzo dobrze przygotowana mentalnie i fizycznie. Przypomnę, że aby wygrać Wielkiego Szlema trzeba zwyciężyć w siedmiu meczach.

- Niektórzy straszą przed igrzyskami w Rio de Janeiro głównie wirusem zika. Podziela Pan te obawy?

- Gorzej niż w Pekinie w 2008 roku na pewno nie będzie. Przecież tam straszyli ptasią grypą, smogiem, okropnym jedzeniem. Dwa ostatnie ostrzeżenia się potwierdziły. Rio to turystyczne miasto, biali jakoś masowo tam nie chorują (śmiech), więc nie będzie tak źle.

- Nie żal Panu, że córki przeniosły się do Warszawy, tam mieszkają i trenują?

- Jako krakusowi pewnie, że mi żal. Jest mi przykro, że nie ma w Krakowie typowego hard-kortu, bo takie trochę podobne są. W Warszawie Aga i Ula znalazły lepsze warunki do treningów, głównie dlatego się przeniosły.

- Czym Pan zajmuje się na co dzień? Nie kusiło Pana, by trenować kogoś po rozstaniu z córkami?

- Na razie zajmuję się... leczeniem stawu biodrowego (śmiech). Od sierpnia ubiegłego roku mam z tym problem, utykam. Od 45 lat gram w tenisa, a stawy nie są ze stali, więc biodro się nadpsuło. Bieganie prawo - lewo to na razie nie dla mnie, choć trener właściwie nie musi dużo biegać. Nie siedzę jednak w kawiarni i nie popijam kawy czy piwa. Śledzę na bieżąco sytuację w PZT, działam w Radzie Sportu przy ministrze Witoldzie Bańce, jeżdżę do Warszawy na spotkania. Słowem, nie nudzę się!

Obejrzyj, jak Agnieszka Radwańska radzi sobie w WTA Frame Challenge!

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Piotr Radwański: Półfinał we French Open to dla Agnieszki plan minimum - Dziennik Polski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24