Było to spotkanie o dużym ciężarze gatunkowym. Mierzyli się bowiem sąsiedzi w ligowej tabeli, którzy zgromadzili na swoim koncie po 33 punkty. W znacznie lepszym położeniu znajdowali się jednak przyjezdni, bo zespół Dawida Szulczka był na fali wznoszącej, czego nie można powiedzieć o mieleckiej ekipie.
PGE Stal nie wygrała od siedmiu meczów i jej przewaga nad strefą spadkową znacznie stopniała. Coś, co jeszcze niedawno wydawało się w zasadzie nierealne, czyli spadek, zaczynało coraz bardziej nabierać realnych kształtów.
Jasne, nie należało jeszcze bić na alarm, ale mecz z Wartą był tym momentem, kiedy już trzeba było solidnie zapunktować. W innym przypadku mogło się zrobić naprawdę bardzo źle.
Trener Adam Majewski zapewniał, że nie ma mowy o żadnej panice czy nerwowości, ale ta pojawiła się, kiedy mielczanie szybko stracili bramkę. Bolał na pewno fakt, że goście wcale nie rozklepali defensywy gospodarzy, tylko z rzutu wolnego dośrodkował Łukasz Trałka, a Dawid Szymonowicz wygrał pojedynek z Mateuszem Żyro i Rafał Strączek musiał wyciągać piłkę z bramki.
Mielczanie znaleźli się więc w fatalnym położeniu i długo nie mogli złapać rytmu. Ich gra była szarpana, a do tego trafili na świetnie zorganizowanego rywala, który nie zostawiał na boisku za wiele miejsca.
W końcu jednak akcje miejscowych zaczęły nabierać animuszu, a gospodarze głównie atakowali prawą stroną, gdzie bardzo aktywny był Konrad Wrzesiński. To po jego zagraniach dobre szanse mieli Oskar Zawada i Przemysław Maj, ale ten pierwszy główkował za lekko, a drugi nieczysto trafił w piłkę.
Tak naprawdę najgroźniej pod bramką Warty zrobiło się w doliczonym czasie pierwszej połowy, kiedy dobrą szansę miał Grzegorz Tomasiewicz, lecz jego uderzenie zablokował Szymonowicz.
To więc goście schodzili do szatni w lepszych nastrojach, a mielczanie musieli się zdecydowanie poprawić, aby cokolwiek w tym dniu ugrać.
I po przerwie mielczanie zepchnęli do defensywy przyjezdnych, ale też nie można napisać, że była to obrona Częstochowy. Tak, miejscowi przeważali, gra dużo częściej toczyła się na połowie Warty, ale jednak ataki mieleckiej drużyny były kasowane. Brakowało im przede wszystkim spokoju, co znacznie ułatwiało zadanie przyjezdnym.
Gospodarze bili więc trochę głową w mur, a przyjezdni szukali szans w kontrach. I to oni byli bliżsi zdobycia drugiej bramki, kiedy Jayson Papeau zabawił się z Żyro i huknął z woleja, ale na posterunku był Strączek. Dobijał jeszcze Jan Grzesik, ale piłka przeleciała wysoko nad bramką.
Mijały kolejne minuty i zaczynało to wyglądać tak, że Warta kontroluje wydarzenia na boisku. Mielczanie angażowali coraz większe siły do ataków, ale brakowało im ładu i składu.
W ostatnich minutach trener Majewski przesunął jeszcze do ataku Mateusza Matrasa, a, jak dobrze pamiętamy, ten manewr już się kiedyś opłacił.
Tym razem nic się już jednak wskórać nie udało i to Warta Poznań wywalczyła bezcenne trzy punkty. A w przypadku PGE Stali Mielec, szczególnie patrząc na terminarz, ciężko o optymizm.
PGE Stal Mielec – Warta Poznań 0:1 (0:1)
Bramka: 0:1 Szymonowicz 12-głową.
PGE Stal: Strączek – Żyro (78 Kort), Matras (85 Czorbadżijski), Flis ż – Wrzesiński (65 Steczyk), Kasperkiewicz, Tomasiewicz ż, Getinger – Domański, Zawada, Maj (46 Kłos ż). Trener Adam Majewski.
Warta: Grobelny – Trałka, Ivanov, Szymonowicz (63 Kopczyński) – Grzesik, Kupczak, Maenpaa, Kiełb ż (56 Matuszewski) – Miguel Luis (56 Castaneda), Zrelak, Szczepański (56 Papeau ż). Trener Dawid Szulczek.
Sędziował Frankowski (Toruń).
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Ile dać na komunię? Roksana Węgiel komentuje. Wspomniała o kopertach pieniędzy
- Skrzynecka WYLECI z "TTBZ"?! Mamy sensacyjne przecieki: "NIKT JEJ TAM NIE CHCE"
- Rafał Mroczek pije kawkę w basenie na Bali. Wiemy, ile nowożeńcy zapłacili za nocleg
- Kubicka na ostatniej prostej przed porodem. Takiej jej jeszcze nie widzieliście