Legia Warszwa/red.
Aktualizacja:
©Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
©Fot. Piotr Krzyzanowski/Polska Press Grupa
- Tego typu uderzenia z dystansu są dla mnie naturalne.
- Czuję, że odpowiednio trenuję, a to właściwa droga, by załapać się do kadry meczowej, a następnie ewentualnie coś więcej pograć. Nie ma narzekania, trzeba zasuwać i robić swoje, a od tego jest trener, by ocenić i wybrać najlepszych. Można powiedzieć, że ponad dwa miesiące nie grałem w piłkę. Najważniejsze, że dziś drużyna zaprezentowała się z dobrej strony. Odpowiednio weszliśmy w mecz, przez całe spotkanie mieliśmy pełną kontrolę nad wydarzeniami. Wiemy, że w Pucharze Polski często zdarzają się niespodzianki, ale my na to nie pozwoliliśmy. Nie jest tak, że dziś za bardzo chciałem się pokazać i stąd pojawiły się drobne błędy. Brakuje mi rytmu meczowego, ale to jest normalne, gdy tyle czasu nie grasz. Cieszę się z każdej minuty spędzonej na boisku, a jedyna droga to ciężka praca i oczekiwanie na swoje szanse. W grze została Lechia i Jagiellonia. Dobrze byłoby uniknąć teraz tych rywali, by ewentualny finał był ciekawy - dodał Miroslav Radović, który na boisku w Głogowie pojawił się dopiero po przerwie.
W niedzielę legioniści zagrają w hicie Lotto Ekstraklasy. Mistrzowie Polski zmierzą się w Gdańsku z liderującą w lidze Lechią Gdańsk. Piłkarze Piotra Stokowca również uzyskali w środę awans do ćwierćfinału Pucharu Polski. Gdańszczanie pokonali na wyjeździe Termalicę Nieciecza 3:1.