Od poniedziałku na Dolnym Śląsku nastąpiło załamanie pogody. Alerty pogodowe ostrzegają przed obfitymi opadami deszczu, które przez cały weekend mają nawiedzać Wrocław.
– Patrzymy z niepokojem w niebo, bo prognozy nie są dobre, aby nie powiedzieć, że bardzo złe. Mam nadzieję, że się nie sprawdzą, bo nikt by chyba nie chciał, aby pogoda decydowała o przebiegu i wyniku meczu, a nie sportowa rywalizacja. Najgorsze w tym wszystkim, że w starciu z aurą niewiele możemy zrobić. Pozostaje nam robić swoje, spoglądać w niebo i mieć nadzieję, że nie będzie tak źle, jak prognozują – mówi Dariusz Śledź, trener Betardu Sparty. Jego życzenie się jednak nie sprawdziło.
Wrocławski zespół w tym sezonie wygrał wszystkie osiem spotkań na Stadionie Olimpijskim. WTS w pierwszym półfinale pokonał ebut.pl Stal 46:44, więc ze statystycznego punktu widzenia wydaje się, że awans Betardu Sparty do finału to czysta formalność. Szkoleniowiec drużyny z Wrocławia się z tym jednak nie zgadza. – Absolutnie nie uważamy, że jesteśmy już w finale i rewanż na naszym torze to będzie tylko formalność. Stal to bardzo mocna, kąśliwa drużyna i nie przyjedzie do Wrocławia tylko po to, aby objechać mecz. Oni przyjadą tu walczyć o finał. Szykujemy się na trudne starcie, koncentrujemy się maksymalnie, bo jeszcze nic nie jest przesadzone. Ogromnym błędem byłoby myślenie już o finale – mówi Śledź.
W drugiej parze półfinałowej Orlen Oil Motor Lublin podejmie w piątek KS Apator. W pierwszym meczu górą byli torunianie, którzy dość nieoczekiwanie wygrali 51:39. – Będziemy śledzili drugi półfinał, ale przede wszystkim mamy swoją pracę do wykonania. Co się wydarzy w Lublinie, to sprawa drugorzędna dla nas. Dla nas najważniejsze, co się wydarzy na Olimpijskim – podsumował trener Betardu Sparty.