Popisy kaskaderskie, wymiana koła i strefa Monstera – tak bawili się kibice na Grand Prix we Wrocławiu

Dawid Foltyniewicz
Już na pięć godzin przed Grand Prix Polski obok Stadionu Olimpijskiego można było spotkać kilka tysięcy kibiców. Organizatorzy przygotowali dla nich sporo atrakcji.

Dominującą nacją byli oczywiście Polacy, choć w tłumie biało-czerwonych koszulek i tych w barwach poszczególnych żużlowców można było dostrzec flagi Szwecji, Wielkiej Brytanii, Danii, Słowacji czy Australii. Każdy, kto przyszedł na teren Stadionu Olimpijskiego jeszcze przed zawodami, raczej się nie nudził. W miasteczku kibica największą uwagę przyciągała strefa Monster Energy. Żużlowcy sponsorowani przez tę firmę rozdawali gadżety, każdy z kibiców mógł napić się wspomnianego napoju, a tuż obok można było podziwiać kaskaderskie popisy na motocyklu. Wszystko w towarzystwie Monster Energy Girls i muzyki serwowanej przez DJ-a.

Na pergoli Stadionu Olimpijskiego można było zebrać autografy od wszystkich uczestników zawodów we Wrocławiu, kupić gadżety z oficjalnych sklepów Grand Prix, Macieja Janowskiego i Patryka Dudka, sprawdzić swój refleks czy wziąć udział w konkursie firmy DeWalt - sponsora tytularnego turnieju. Najlepsi wrócili do domu z nowymi wkrętarkami.

Będąca gospodarzem zawodów Sparta mocno się postarała, aby najważniejsi goście wydarzenia opuścili Wrocław z dobrymi wrażeniami. Podczas meczów ligowych strefa VIP znajduje się w budynku na trybunie zachodniej. Tym razem obejmowała ona nie tylko wspomnianą część, ale także wielki namiot.

W trakcie rywalizacji na trybunach zasiadł komplet ponad 13,5 tysiąca kibiców, co nie było żadnym zaskoczeniem. Sprzedaż biletów na Grand Prix we Wrocławiu ruszyła w grudniu, a już miesiąc później wszystkie wejściówki znalazły swoich nabywców. Przed stadionem można było spotkać kilkanaście osób z tabliczkami z napisem „kupię bilety”. Z tego, co udało nam się usłyszeć na miejscu, ich wysiłki zakończyły się jednak fiaskiem i nikt z kibiców nie chciał pozbywać się swojego biletu.

Co do atmosfery na stadionie, wyraźnie dało się wyczuć, że była ona uzależniona od tego, jak prezentowali się Biało-Czerwoni. Na najgłośniejszy doping mógł liczyć Maciej Janowski - wychowanek i wieloletni kapitan miejscowej Sparty. Dobry występ Janowskiego, Bartosza Zmarzlika i Patryka Dudka rozbudził nadzieje polskich kibiców, szkoda więc, że żaden z nich nie zdołał awansować do finału. Najważniejszej gonitwie dnia z udziałem czterech zagranicznych zawodników - delikatnie mówiąc - nie towarzyszył ogłuszający doping, bo i sam wyścig nie przyniósł zbyt wielu emocji. Martin Vaculík najlepiej ruszył spod taśmy i przez cztery okrążenia jego prowadzenie było niezagrożone.

Tradycją Grand Prix we Wrocławiu jest zakończenie z pompą. Po wysłuchaniu słowackiego hymnu na Stadionie Olimpijskim zgaszono wszystkie światła, dla lepszego efektu zadymiono obiekt, a kibice przez kilka minut mogli nacieszyć oczy efektownym pokazem laserów i sztucznych ogni w rytm utworu „The Final Countdown” zespołu Europe.

Finałowe odliczanie można już rozpocząć także w tegorocznym cyklu Grand Prix. Do zakończenia sezonu pozostały trzy rundy: w Rydze (7 września), Vojens (14 września) i Toruniu (28 września). Klasyfikacji przewodzi Bartosz Zmarzlik (121 punktów). Jego przewaga nad resztą stawki wydaje się dość bezpieczna, ale faktem jest, że Fredrik Lindgren i Robert Lambert (obaj po 106 punktów) we Wrocławiu zbliżyli się do Polaka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Postawił na Rosję, teraz gra za darmo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24