Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porażka Stelmetu w fatalnym stylu. Fani są wściekli za to co zespół pokazał w Warszawie

Andrzej Flügel
Andrzej Flügel
Tak apelowali przed sezonem zielonogórscy kibice. Na razie jak widać bezskutecznie...
Tak apelowali przed sezonem zielonogórscy kibice. Na razie jak widać bezskutecznie... Mariusz Kapała
Zielonogórski Stelmet Enea BC po raz pierwszy od kiedy Puchar Polski rozgrywany jest w nowej, finałowej formule odpadł już w pierwszej rundzie.

Przypomnijmy, w Warszawie przegraliśmy z Arged Slam Stalą Ostrów Wlkp 64:71. Tego, że dla nas będzie to trudne wyzwanie można było się spodziewać. Zielonogórzanie mogli czuć zmęczenie, bo w ciągu trzech dni pokonali ponad 8000 tysięcy kilometrów i dwukrotnie zmienili strefę czasową. Oprócz tego kilku zawodników odczuwało dolegliwości. Wprawdzie byli faworytem, ale biorąc to pod uwagę szanse zdawały się wyrównane. Mimo tych wszystkich obaw zielonogórscy kibice liczyli, że ich ulubieńcy jakoś się zmobilizują i wygrają. Znali już wynik wcześniejszego meczu Legia - Polpharma. Wiedzieli, że ekipa ze Starogardu Gdańskiego wygrała 74:67, więc w półfinale czekało ich teoretycznie łatwiejsze zadanie niż w ćwierćfinale. Trzeba było tylko, mimo zmęczenia, wygrać ze Stalą.

Lepiej mecz zaczęli rywale bo w 2 min wygrywali 7:2. Nasi jednak szybko opanowali sytuację i po trójce Przemysława Zamojskiego w 3 min pierwszy raz w tym meczu prowadzili 9:7. Potem był to bardzo wyrównany mecz. Częściej wygrywał Stelmet, ale Stal była bardzo blisko. Udawało nam się odskoczyć na odległość kilku punktów, ale kiedy wydawało się, że pójdziemy za ciosem następowały błędy i rywal nas doganiał. Zespoły schodziły na przerwę przy stanie 40:49. W trzeciej kwarcie jeszcze jakoś to wyglądało, bo mecz był szarpany, z wielką liczbą błędów, ale ciągle prowadziliśmy. Na początku czwartej kwarty za trzy trafił Michał Sokołowski i było 58:52 dla nas. Potem zaczął się dramat, pewnie wynikający także ze zmęczenia. Nie trafialiśmy, gubiliśmy piłki, popełnialiśmy błędy, które normalnie nam się nie miały prawa zdarzyć. Po wspomnianej trójce Sokołowskiego do ostatniej minuty nie potrafiliśmy zdobyć punktów z gry, trafiając jedynie pojedyncze rzuty wolne, Trafił dopiero Markel Starks, ale wtedy kiedy wynik był praktycznie rozstrzygnięty.

Mecz był brzydkim widowiskiem momentami wręcz antyreklamą koszykówki. Przez trzy kwarty można było mieć nadzieję, że jakoś dociągniemy do końcowego zwycięstwa i zapomnimy o tym spotkaniu. Niestety, to jak fatalnie nasz zespół grał w czwartej kwarcie długo zostanie nam w pamięci. Nawet biorąc pod uwagę zmęczenie, które trudno kwestionować, zielonogórzanie nie powinni zaprezentować się tak żałośnie. Po prostu liderowi ekstraklasy, zespołowi występującymi w europejskich rozgrywkach coś takiego zwyczajnie nie przystoi. Z drugiej strony już przed tym szalonym tygodniem można było zakładać, że taka sytuacja może mieć miejsce. Nie można grać ważnych spotkań co dwa dni przedzielonych pokonywaniem kilku tysięcy kilometrów. Kiedy Stelmet przystępował do ligi VTB, to jak daleko będzie musiał podróżować, jak zagęści się mu terminarz spotkań było jasne. Właściciel klubu pytany czy zespół uniesie na swoich barakach trudy ekstraklasy, ligi VTB i takich sytuacji jak choćby ta, związana z udziałem w Pucharze Polski mówił, że wszystko jest pod kontrolą. Jak widać, choćby z naszego meczu ze Stalą, najwyraźniej nie jest. Szkoda, bo szansa na zdobycie pierwszego ważnego trofeum została zaprzepaszczona na własne życzenie...

Tym samochodem jeździ prezes klubu Stali Gorzów Ireneusz Maciej Zmora.

FALUBAZ. STAL. STELMET. Sprawdź, czym jeżdżą ludzie lubuskie...

Naszą słabość i miernotę tego meczu pokazują statystyki. Za trzy mieliśmy zaledwie 21,7 procent skuteczności (pięć celnych na 23 próby). Stal nie była o wiele lepsza, bo miała 28,6 proc. (6/21). Zmarnowaliśmy aż dziewięć rzutów wolnych - 60,7 proc. (17/28), przy 68,4, proc. (13/19) Stali. Zbiórki przegraliśmy 26/33, mieliśmy 16 asyst przy 15 rywala. Zaliczyliśmy 18 strat, a Stal 16.

Ta porażka, a szczególnie jej styl i kompletna bezradność w końcówce zdenerwowała kibiców, którzy dali upust swej frustracji w mediach społecznościowych. Oto opinia jednego z internautów: ,,Żałosny mecz, żałosne spotkanie na żałosnym poziomie. Wstyd i kompromitacja. Jak najbardziej rozumiem, że był to mecz po wyjeździe do Astany, ale błędy jakie robiły dzisiaj drużyny to nie do pomyślenia. Nie wiem czy przegraliśmy kiedyś z gorzej grającą drużyną niż dzisiaj ze Stalą. Dramat. Strasznie bolą takie porażki, bo naprawdę Stal nie pokazała nic wielkiego, a tak naprawdę wystawiła nam zwycięstwo na tacy. Najbardziej szkoda mi naszych kibiców, którzy pojechali do Warszawy z nadzieją, że zobaczą drużynę w finale, a my żegnamy się z turniejem już w czwartek...” Trudno się z opinią tego kibica nie zgodzić...

Zobacz wideo: Prezentacja Stelmetu Enei BC Zielona Góra

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Porażka Stelmetu w fatalnym stylu. Fani są wściekli za to co zespół pokazał w Warszawie - Gazeta Lubuska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24