Prawda o Philippe Coutinho - nowej gwieździe Barcelony

Michał Skiba
Michał Skiba
eastnews
Philippe Coutinho, dołączając do Barcelony, stał się drugim najdroższym piłkarzem na świecie. Liverpool dostanie za niego około 160 mln euro. Brazylijczyk robił wszystko, by odejść już latem. Wszystkie akty desperacji właściciele Liverpoolu braki do ręki i wrzucali do niszczarki. Ta sztuka udawała im się do stycznia

- Nie ruszyłbym się z Liverpoolu w pierwsze lepsze miejsce, ale Barcelona... to miejsce magii. Kiedy oglądałem Ronaldinho, czułem tę magię. Teraz mogę być tego częścią wokół Leo Messiego - tłumaczył swój transfer do Barcelony Philippe Coutinho. Blaugrana po miesiącach utarczek z Liverpoolem w końcu dopięła swego. Coutinho trafił na Camp Nou za 130 mln euro, kolejne 30 mln są uzależnione od różnych zapisów w kontrakcie. Tak naprawdę trudno trafić w odpowiednią cenę, na Anfield ważniejsze jest to, że "bonusy" w umowie będą chyba bardziej realne niż te, które Barcelona oferowała latem. „Cou” nie musi zdobyć w następnym sezonie Złotej Piłki, by The Reds zarobili na nim następne pieniądze, a takie były pierwsze oferty.

Po Brazylijczyka na lotnisko pokwapił się sam Luis Suárez, który do Barcelony z Liverpoolu trafił w 2014 r.

Filigranowy pomocnik nie miałby chyba większych problemów z odnalezieniem się w Barcelonie, bowiem spędził w niej kiedyś całe pół roku. W stolicy Katalonii grał jako piłkarz Espanyolu. Będącego na aucie w Interze mikrusa z Rio przyjął pod swoje skrzydła Mauricio Pochettino, ówczesny menedżer Espanyolu. - Teraz? Coutinho był dla Liverpoolu tym, czym był Zidane dla Juventusu, a Cristiano Ronaldo dla Manchesteru United - komentuje i komplementuje Pochettino, który teraz prowadzi zespół Tottenhamu.

Coutinho do Interu trafił zaraz po osiemnastych urodzinach, w trakcie złotego okresu klubu z San Siro. Zespół wygrał rozgrywki ligowe piąty razy z rzędu. Wygrał Ligę Mistrzów. Gdy Coutinho przychodził do Włoch, liczył na rozwój pod okiem José Mourinho. Portugalczyk jednak odszedł do Realu Madryt, a jego następca, Rafael Benitez, nie dał mu prawdziwej szansy. Tak pokrótce wyglądał pierwszy i krótki życiorys Phila (bo tak ochrzcili go w Anglii) na europejskich boiskach.

- Miałem dobre stosunki z Rafą. Był do mnie bardzo przyjaźnie nastawiony, dał mi dużo pewności siebie. Troszczył się o wszystkich młodych zawodników Interu. Było jednak źle - mówił zimą 2013 r. Coutinho. Inter na Coutinho dobrego interesu nie zrobił...

Benitez mówił o nim: „przyszłość Interu”, a potem nie dawał mu szans. Młody musiał się więcej zbuntować, a zimowe okienko transferowe w 2013 r. okazało się przełomowe. O Coutinho znowu przypomniał sobie Mauricio Pochettino, wtedy menedżer Southampton. Na Brazylijczyku zawsze wrażenie robiła jednak magia klubu. Coutinho wybrał więc Liverpool i Anfield Road, a do tego ruchu mogła go przekonać osoba... José Mourinho. Ówczesny menedżer LFC Brendan Rodgers przez wiele lat był uczniem Mourinho, choć momentami wyznającym zupełnie inną filozofię gry.

Coutinho rozwijał się w Liverpoolu, z roku na rok robiąc postępy. Gdy menedżerem klubu z Anfield został Jürgen Klopp, talent Brazylijczyka wystrzelił. Przez ostatnie dwa lata stał się najważniejszą postacią Liverpoolu.

Wydawało się, że jego misja na Anfield będzie trwać, ale wszystko do góry nogami wywrócił transfer Neymara do PSG. Kilka tygodni po nim, w sierpniu, Phil przyszedł do szatni Liverpoolu. Miał wręcz grobową minę. Wykrzyczał, że chce odejść do Barcelony. To był jeden z elementów desperacji. Wcześniej złożył oficjalną prośbę o transfer, poprosił o niezgłaszanie go do rozgrywek Ligi Mistrzów. - Namawiał mnie, właścicieli, nawet kolegów z drużyny. Chciał odejść ze wszystkich sił. Zazwyczaj nie mam nic przeciwko sprzedaży zawodników, bo zawsze istnieją alternatywy. Wtedy nie mogłem na to pozwolić. Wyżej od marzeń Coutinho ceniłem harmonię i status w zespole - mówił Jürgen Klopp. Dla niemieckiego szkoleniowca to nie pierwszyzna. Gdy prowadził Borussię Dortmund, musiał się pogodzić z odejściem do Bayernu Monachium Roberta Lewandowskiego i Mario Götze.

- Gdyby te wszystkie letnie działania Coutinho zakończyły się sukcesem, właściciele LFC (bostońska grupa Fenwey Sports) straciliby swoją wiarygodność na zawsze - zauważa Jamie Carragher, legenda klubu z Anfield. A zagrywki Katalończyków były podobno bardzo ostre. Klub był w kontakcie z rodziną piłkarza. Ta miała również wywierać presję na Liverpoolu. Coutinho latem uskarżał się na ból pleców. Badania nic nie wykazały. Liverpool zamiatał wszystkie zachowania Coutinho pod dywan, by nie popsuć początku sezonu. Nie pomógł nawet błagalny telefon od Lucasa, który wprowadzał go do zespołu w Liverpoolu. „Cou” i cała rodzina byli namówieni na przeprowadzkę już od miesięcy.

Wydźwięk w Anglii jest teraz następujący: Coutinho to bardziej chłodny i wyrachowany człowiek niż wszyscy myśleli, a klub z Liverpoolu próbował ratować sytuację, przedstawiając go jako ciepłego i uśmiechniętego chłopaka z Rio de Janeiro. Ciepły chłopak okazał się też małym biznesmenem, bo do swojego transferu do FCB sam dopłacił 11,5 mln euro.

Autor jest również na Twitterze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Prawda o Philippe Coutinho - nowej gwieździe Barcelony - Portal i.pl

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24