Prezes Cracovii Janusz Filipiak: Hokeiści zasłużyli na premię. Wkrótce jeszcze wzmocnimy zespół, także ten piłkarski [ROZMOWA]

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Hokeiści Comarch Cracovii zdobyli w Bytomiu Puchar Polski
Hokeiści Comarch Cracovii zdobyli w Bytomiu Puchar Polski Jerzy Zaborski
Hokeiści Comarch Cracovii po raz trzeci w historii zdobyli Puchar Polski, pokonując we wtorkowym finale Energę Toruń 3:0. Z wysokości trybun lodowiska w Bytomiu sukces „Pasów” obserwował prof. Janusz Filipiak. - Obiecałem hokeistom, że jak wejdą do finału, to przyjadę na mecz. Mam z drużyną dobrą relację – mówi nam prezes krakowskiego klubu.

Gratulacje panie prezesie. Proszę opowiedzieć nam o swoich wrażeniach. Czy czuł się pan w obowiązku uczestniczyć w tym wydarzeniu jako szef klubu, czy jest pan po prostu kibicem hokeja?
No trudno jest być prezesem klubu, w którym jest mocna sekcja hokeja i zarazem nie być kibicem tej dyscypliny (śmiech). Inwestujemy znaczące środki w hokej i mam tę przewagę nad tymi klubami, które są finansowane przez samorządy lub spółki państwowe, że z dnia na dzień mogę zatwierdzić nowego gracza lub powiększyć budżet, no i to w tej chwili procentuje.

Zapytam trochę żartobliwie, czy w związku z tym, że jest pan rodowitym bydgoszczaninem miało dla pana znaczenie, że Comarch Cracovia złoiła skórę torunianom?
Ha, ha. Wie pan, duża część mojej rodziny jest akurat z Torunia, powiem nawet, że w tej chwili zdecydowana większość rodziny żyje w tym mieście. Więc tego typu sentymenty nie są tak istotne, to jest tylko sport. Na szczęście nie przenosi się on na relacje rodzinne.

Gdy wiosną tego roku hokeiści Cracovii mieli szansę na mistrzostwo Polski, obiecał im pan premię w wysokości 1,5 miliona złotych do podziału. Bardzo panu zależało, żeby w roku obchodów 115-lecia powstania klubu zdobyli złoty medal, ale się nie udało. Jest za to na zakończenie jubileuszu Puchar Polski. Czy w związku z tym hokeiści mogą liczyć na dodatkową gratyfikację?
Przecież mnie pan zna, oczywiście, że tak. Zasłużyli na premię. Ale jej wysokości nie będę ujawniał.

Był czas, gdy Cracovia była na krajowym podwórku potęgą, ale od ostatniego tytułu mistrza minęło już ponad cztery lata. Nie wiem, czy to dobre porównanie, ale to trochę tak, jak w piłce nożnej, gdy też pana zespół zdobywa Puchar Polski czy Superpuchar, ale pozostaje bez mistrzostwa.
We wtorek i w poprzednich meczach drużyna pokazała, że jest bardzo skonsolidowana. Po pierwszej tercji finału w Bytomiu poszedłem do szatni, bo Toruń grał tak zwany gegenpressing, czyli siedli na nas bardzo mocno i chciałem porozmawiać z zawodnikami. Oni nie chcieli ze mną rozmawiać, nie nawiązali kontaktu wzrokowego, tak mocno byli skoncentrowani. To że tak się zachowywali, że nie chcieli rozmawiać wskazuje na ich nastawienie na cel. I bardzo dobrze wróży. Bo to jest drużyna, która ma motywację, która ma team spirit. Dlatego wiążę duże nadzieje, jeśli chodzi o walkę w fazie play-off. A jeszcze sprowadzamy zawodników.

Czyli wkrótce będą wzmocnienia drużyny?
Tak, na pewno w obronie.

Wzmocnienia nastąpią też w związku z niedawnym awansem do finału Pucharu Kontynentalnego?
Oczywiście. Zdążymy, bo finał miał się odbyć w Danii w dniach 7-8 stycznia, ale został przełożony na marzec.

To dobre rozwiązanie dla Cracovii?
Już się PZHL wypowiedział na ten temat, bo nowy termin Pucharu Kontynentalnego zbiega się z fazą play-off w naszej lidze. Ciężko byłoby grać i tu, i tam. Prezes związku powiedział, że wyjdą nam naprzeciw.

Czy da się zbudować drużynę walczącą z powodzeniem w Europie w oparciu o rodzimych zawodników? Jeśli chodzi o obcokrajowców, to proporcje w stosunku do Polaków są jeszcze bardziej zachwiane niż w zespole piłkarskim…
Tak to jest i w naszej piłce, i w hokeju, w którym większość obcokrajowców w tej chwili stanowią głównie Rosjanie, Białorusini i rosyjscy Kazachowie. A pan obciąża mnie za to odpowiedzialnością. Tymczasem w naszym kraju wszyscy grają obcokrajowcami. W Finlandii jest zarejestrowanych sześćdziesiąt tysięcy hokeistów, a w Polsce nie wiem czy chociaż tysiąc.

Odpowiedzialnością pana absolutnie nie obciążam. Po prostu pytam.
W Finlandii jest czterysta sztucznych lodowisk, a w Polsce kilkanaście. W Kanadzie jest chyba kilkaset tysięcy zarejestrowanych zawodników i kilkadziesiąt tysięcy lodowisk. My na tym tle wyglądamy bardzo słabo. Natomiast w tym kontekście chcę dodać, że z dużą przyjemnością spotkałem we wtorek na lodowisku w Bytomiu pana ministra sportu [Kamila Bortniczuka – przyp. red.). To jest poza polityką, że pan minister sportu przyjechał na mecz i swoją obecnością podniósł rangę Pucharu Polski.

Mówił pan, że pojawił się w szatni hokeistów po pierwszej tercji. Po meczu świętował pan w ich gronie?
Tak, mamy ze sobą dobry kontakt. Tu jest inaczej niż w piłce nożnej, bo w piłce nie ma zwyczaju chodzenia przez prezesa w przerwie do szatni, natomiast w hokeju od wielu lat jest to normalne.

Drużyna i trener to akceptują?
Tak, to jest uzgodnione z trenerem Rohaczkiem. To są wizyty motywacyjne, które pokazują drużynie, że mają moje wsparcie, że tworzymy jeden zespół.

Wiem, że wkrótce planuje pan wydanie książki. Czy o Cracovii też w niej coś będzie?
W Empiku premiera jest zapowiedziana na 23 lutego, już można ją zamawiać. Będzie w niej cały rozdział o Cracovii, trochę więcej o piłkarskiej, mniej o hokejowej.

Uchyli pan rąbka tajemnicy? Ujawnia pan kulisy przejęcia Cracovii albo inne sekrety?
Dla tych osób, które uważnie śledzą to, co dzieje się w Cracovii, pewnie nie będzie tam nic nowego. No bo ciężko jest napisać coś, czego nie było. Zajmuję się problemami polskiej piłki i naszą historią, naszym zaangażowaniem w klub.

To rodzaj pana refleksji? Głównie o biznesie i Comarchu?
Tak. W nadchodzącym roku będę miał 70 lat. Pewnie część kibiców Cracovii się smuci, a część cieszy. Zdecydowałem się na takie podsumowanie.

To podsumujmy też najważniejsze wydarzenie kończącego się roku dla Cracovii w piłce nożnej. Czy zwolnienie Michała Probierza to była emocjonalna reakcja po przegranych derbach?
To się toczyło od pewnego momentu, konkretnie od lutego, gdy trener Probierz po raz pierwszy powiedział, że chce zrezygnować. On walczył, ja walczyłem, żeby ten układ przetrwał. No ale się nie udało, więc to nie było jakieś dramatyczne rozstanie. Od dawna było widać, że w tym kierunku to zmierza. To rozstanie było naturalne.

Czy teraz, z perspektywy czasu, żałuje pan, że wtedy tak usilnie przekonywał trenera, żeby został?
To jest specjalność kobiet, które mówią w stylu „coś tam miałeś zrobić”. Taka specjalność żon: „A jakbyś wcześniej zrobił, to by było”. Nie, nie żałuję. Doszliśmy do pewnego momentu i ten guzik się przycisnął praktycznie sam.

Ale przegrana z Wisłą miała na to bezpośredni wpływ?
To rozchodzenie toczyło się we wszystkich wymiarach: trener - drużyna, trener - zarząd, trener – kibice, trener - klub. Układ się wyczerpał, przecież trener Probierz był w Cracovii długo w porównaniu do wielu innych klubów, gdzie zmiany trenerów są co chwilę.

Poleciłby pan trenera Probierza na następcę Paula Sousy w reprezentacji Polski?
Na szczęście nie jestem właścicielem tego problemu.

Jest pan zadowolony z pracy Jacka Zielińskiego po pięciu meczach?
Proszę spytać kibiców, nie mnie. Na pięć meczów trzy wygrał: z Legią, ze Śląskiem i z Rakowem, czyli z mocnymi drużynami. Porażka z Łęczną to był wypadek przy pracy, wszyscy byliśmy wkurzeni.

Będzie w drużynie duża rewolucja? Trener powiedział, ilu nowych piłkarzy potrzebuje, żeby Cracovia zaczęła grać nie tylko skutecznie, ale i ładnie dla oka?
W ostatnim jesiennym meczu, który wygraliśmy 2:0 ze Śląskiem, graliśmy bardzo ładnie. Niemniej przyznaję, że zmiany będą. Trener twierdzi, że potrzebuje pomocnika i napastnika. To nie jest nic dziwnego. Jedziemy do Turcji na zgrupowanie, mówię: jedziemy, bo ja też tam będę przez 4-6 dni, a w regionie Antalya i Belek będzie w tym samym czasie bardzo dużo drużyn. Razem z trenerem Jackiem Zielińskim i dyrektorem sportowym Stefanem Majewskim będziemy ostro obserwować. Będzie na miejscu też wielu menedżerów. Ale chcę zarazem powiedzieć, że mamy sporo dobrej młodzieży. Przypominam, że rezerwy Cracovii są w tej chwili na pierwszym miejscu w III lidze, mamy szansę awansować do II ligi. Jest 4-6 w zawodników, którzy się wyróżniają. Niedawno nasi juniorzy zdobyli wicemistrzostwo Polski, więc z tymi zawodnikami też wiążemy nadzieje. Czyli zamiast szukać, jak to się mówi, kwadratowych jaj, jakichś zagranicznych, to w tej rozmowie odbijam piłeczkę, bo będziemy chcieli też stawiać na naszych zawodników. Może kibice będą tym rozczarowani, bo oni czekają na jakiś cudowny transfer. Jak się da, to go zrobimy, ale rewolucji nie będzie.

Może kibice będą rozczarowani, jeśli nie przyjdzie nikt cudowny, ale na pewno będą, jeśli nie przedłużycie wygasającej w czerwcu umowy z najlepszym piłkarzem Pelle’em van Amersfoortem.
Będziemy intensywnie rozmawiać.

To znaczy, że jeszcze nie rozmawiacie?
Oczywiście, że rozmawiamy. Tylko, wie pan, nie chcę ujawniać szczegółów, bo to są też dobra osobiste zawodnika. Z naszej strony jest duża wola, żeby go zatrzymać, on o tym doskonale wie. Mogę ujawnić, że złożył deklarację, iż nie pójdzie do żadnego innego polskiego klubu.

Czyli wyczuwa pan w jego nastawieniu, że się w Cracovii dobrze czuje?
Polecam wywiad z nim samym.

Poza van Amersfoortem są też inni piłkarze, jak na przykład Kamil Pestka, którymi interesują się polskie i zagraniczne kluby. Czy dziś są konkretne oferty dla zawodników Cracovii?
Na pewno inni się interesują, ale w tej chwili nie ma niczego konkretnego o czym ja bym wiedział.

Nie można jednak wykluczyć, że się w zimie coś pojawi?
Nie mamy chęci wyzbywania się jakiegokolwiek polskiego zawodnika w tym oknie transferowym. Nic takiego nie jest przygotowywane.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24