BC Polkowice zajęło po fazie zasadniczej pierwsze miejsce zdobywając w play-offach przewagę własnego boiska. W 20 meczach przegrało wówczas tylko dwa mecze, oba na wyjeździe - jeden mecz we Wrocławiu, a drugi... w Lublinie.
Tamten mecz rozegrano jednak dawno, w listopadzie. Pszczółka zwyciężyła wówczas 75:72, chociaż w przerwie wygrywała już różnicą 14 punktów. Dwie ostatnie kwarty należały jednak do Polkowice, które ostatecznie nie odrobiły strat. Najwięcej punktów zdobyły wówczas: dla Lublina - Kamiah Smalls (29), a dla drużyny z Dolnego Śląska Stephanie Mavunga (22).
Niedzielny - drugi mecz finału - BC Polkowice wygrało różnicą aż 17 punktów (89:72). To, po ledwie dwupunktowej wygranej dzień wcześniej, było jednak trochę zaskakujące. O tak zdecydowanym triumfie zadecydowała ostatnia kwarta, którą podopieczne Karola Kowalewskiego, wygrały aż 21:9. - Myślę, że zagraliśmy jeden z lepszych meczów w tym sezonie - przyznał po tym spotkaniu szkoleniowiec Polkowic. - Ostatnia kwarta była świetna w naszym wykonaniu. Cieszy nas, że dzisiaj przede wszystkim zagraliśmy dobrze jako zespół. Sześć zawodniczek zdobyło powyżej 10. punktów. Wygraliśmy walkę na desce i mieliśmy tylko 9 strat przy 25. asystach. Zagraliśmy bardzo dobry mecz - dodał.
- Od samego początku dzisiaj zbudowali przewagę, byli lepsi. Linia sędziowania była całkiem inna niż wczoraj. Nie dostosowaliśmy się do niej i to nas pokarało. Kiedy zespół taki jak Polkowice łapie pewność siebie należy to przerwać, a nam nie do końca się to dziś udawało. Nasi rywale byli w bardzo dobrej formie czy to strzeleckiej czy pod koszem - stwierdził trener Pszczółki AZS-UMCS Lublin Krzysztof Szewczyk.
Faktycznie trzeba podkreślić, że to właśnie wyrównany, mocny skład był dużym atutem Polkowic w niedzielnym meczu. To może okazać się decydujące także w środę. W Lublinie wieżą jednak jeszcze w mistrzostwo. Nic innego im nie zostaje...
- Polkowice prowadzą 2:0 i są w zdecydowanie lepszej sytuacji. Nie poddajemy się. W swojej hali jeszcze w tym roku nie przegraliśmy i chcemy to podtrzymać - mówi trener Szewczyk. - Nie poddajemy się i wracamy do Lublina na dwa mecze - wtóruje mu Emilka Kośla.
Przed zbytnią pewnością siebie przed meczem w Lublinie przestrzega wrocławianka Stephanie Mavunga. - Prowadzimy 2:0 i został nam już jeden krok do mistrzostwa. Pamiętam naszą porażkę w Lublinie, atmosfera w hali była także fantastyczna. Wiemy, że nie będzie to łatwy mecz. Musimy tam pojechać z myślą, że w finale jest 0:0. Musimy być skoncentrowane na naszym celu - wyjaśnia koszykarka z Ameryki.
Ewentualne mistrzostwo Polski byłoby czwartym tytułem BC Polkowice w historii, a pierwszym, od kiedy w nazwie nie ma już CCC. Byłby to też pierwszy złoty medal Karola Kowalewskiego w roli pierwszego szkoleniowca. Wcześniej był asystentem Marosa Kovacika, gdy polkowiczanki zdobywały złoto mistrzostw Polski w 2018 i 2019 roku.
Energa Basket Liga Kobiet 2021/22 - II mecz finału (do trzech zwycięstw)
BC Polkowice – Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin 89:72 (19:20, 33:22, 16:21, 21:9)
BC: Spanou 19, Wheeler 15, Gajda 14, Zięmborska 12, Cado 10, Telenga 10, Mavunga 8, Puter 1, Gertchen. Trener: Karol Kowalewski
Pszczółka: Smalls 18, Stanaćev 18, Mack 12, Fassina 9, Kośla 4, Jakubcova 4, Kurach 3, Trzeciak 2, Niedźwiedzka 2. Trener: Krzysztof Szewczyk
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?