Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Musioł: Jeden mecz stał się ważniejszy niż 711 poważnych wątpliwości. To efekt klimatu dla oszustów

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Sylwia Dabrowa
Coraz większa grupa „dziennikarzy” rechocze z obraźliwych dla przyzwoitych ludzi bon motów i anegdotek, którymi selekcjoner sypie jak z rękawa. Swoją drogą ciekawe skąd je bierze, skoro w innych sferach ma nieustanne i poważne kłopoty z pamięcią - pisze Rafał Musioł, zastępca szefa działu sportowego Dziennika Zachodniego.

Proszę państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm - ogłosiła Joanna Szczepkowska w Dzienniku Telewizyjnym. Podobnie efektownych momentów zamykających całe epoki było oczywiście więcej, ale końca korupcji w polskiej piłce nikt tak grubą kreską nie odkreślił i pewnie tego już nie zrobi, mając świadomość ułomności ludzkiej natury.

Można jednak mieć wiarę i nadzieję, że ta hydra nie podniesie już łba tak wysoko, jak miało to miejsce za sprawą Ryszarda „Fryzjera” F. i jego wspólników. Porażająca skala tych machinacji wyjątkowo łatwo ulatuje jednak z pamięci kibiców. A przecież - śmiem twierdzić - była nieporównywalna z żadnym innym nadwiślańskim kryminalnym procederem, bo dotykała bezpośrednio niemal wszystkich Polaków. Niszczono wszak nie tylko piłkarzy, trenerów i sędziów, ale także oszukiwano miliony kibiców, tych zagorzałych i tych niedzielnych, tych grających w ówczesnego totalizatora sportowego i w raczkujących zakładach bukmacherskich, a także tych po prostu dyskutujących o wynikach w poniedziałkowe poranki. Wszystko okazało się wyreżyserowanym perfidnie spektaklem cieni, nie zabawnym jak „Piłkarski poker”, a zwyczajnie podłym.

Wysadzenie tego układu w powietrze przez Piotra Dziurowicza - gwoli ścisłości nie pamiętnym wywiadem, tylko złożonymi wcześniej zeznaniami w prokuraturze - było wstrząsem. Agenci ruszyli w Polskę, zatrzymania sypały się dzień po dniu, a określenie „pojedziesz do Wrocławia” stało się życzeniem kwitującym każdy boiskowy sędziowski błąd w kolejnych miesiącach. Optymizmem wiało z mocą tornada, ale energia szybko się wyczerpała. Zasięg afery okazał się bowiem tak wielki, że spragniona igrzysk publika szybko się nią zmęczyła, a ci, którzy niestrudzenie ją dokumentowali - jak Dominik Panek - zamieniali się w Don Kichotów.

Klimat dla oszustów zaczął się poprawiać. Skazani zaczęli wracać : czasem jako działacze, czasem jako piłkarze. Cisza stanowiła przyzwolenie, więc przekroczono Rubikon, czyli drzwi szatni reprezentacji kraju. Szlak przetarł Łukasz Piszczek, a potem za sprawą Jerzego Brzęczka w kadrze pojawił się Andrzej Woźniak, który w korupcyjnym mechanizmie odgrywał bynajmniej nie poślednią rolę. I tak krok po kroku dotarliśmy do chwili obecnej, gdy wynik jednego wygranego meczu jest ważniejszy od benedyktyńskiego raportu Szymona Jadczaka, po którym nawet żona Cezara miałaby problem ze spojrzeniem w lustro.

Tymczasem 711 wątpliwości nie przeszkadza już nie tylko Czesławowi Michniewiczowi, ale także szefom PZPN i coraz większej grupie zachwyconych selekcjonerem „dziennikarzy”, rechocących z obraźliwych dla przyzwoitych ludzi bon motów i anegdotek, którymi ten sypie je jak z rękawa. Swoją drogą ciekawe skąd je bierze, skoro w innych sferach ma nieustanne i poważne kłopoty z pamięcią.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24