Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Musioł: Na pożegnanie (bez żalu) Czesława Michniewicza i ku pamięci Cezaremu Kuleszy

Rafał Musioł
Rafał Musioł
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE Sylwia Dabrowa
- Nie mam złudzeń, że Michniewicz potrafi wyciągnąć z całej sprawy wnioski na przyszłość . Można bowiem przyjmować zakłady, że o wszystkich wydarzeniach i rozmowach wiodących do dymisji już... zapomniał. - pisze Rafał Musioł, zastępca szefa działu sportowego Dziennika Zachodniego.

Czesław Michniewicz nie jest już selekcjonerem reprezentacji Polski. I świetnie, ale szkopuł tkwi w tym, że nigdy nie powinien nim zostać. Cezary Kulesza przed podpisaniem kontraktu musiał mieć świadomość, że zatrudnia człowieka budzącego wiele etycznych kontrowersji, a telefoniczne maratony z „Fryzjerem” będą w mediach dzwoniły bez końca...

Świeżo namaszczony szkoleniowiec kadry już na powitalnej konferencji pokazał ścieżkę, którą konsekwentnie podążał do niechlubnego końca swojej misji. Od razu zapowiedział sądowe pozwy dla dziennikarzy dopytujących o sławetne 711 połączeń, a później w zaprzyjaźnionym portalu w knajackim stylu obrażał kilku redaktorów, a prowadzący program kwitowali to żałosnym rechotem. Rozkręcający się Michniewicz rósł w piórka, nawet w pomeczowym wywiadzie zaprezentował kolejne złośliwości i fochy, a budując swoją bańkę komfortu banował krytyków na twitterze, co po katarskim mundialu przybrało rozmiary karykaturalne i zakończyło się dobrowolną dezintegracją ćwierkającego.

Kulesza nigdy nie reagował. Żaden z postępków selekcjonera nie spotykał się z reakcją ani jego, ani kogokolwiek ze związku, za to rzecznik Jakub Kwiatkowski został obsadzony w roli agenta specjalnego i wszystkie niewygodne pytania blokował w imię „święta polskiej piłki”. Tymczasem widmo katastrofy materializowało się coraz szybciej, aż stało się ciałem na katarskiej pustyni. Rachunek za wcześniejszą bierność dostali wszyscy. Reprezentanci, z Robertem Lewandowskim i Grzegorzem Krychowiakiem na czele, wyszli z afery ubłoceni, Kwiatkowski boleśnie przekonał się co znaczy lojalność Michniewicza, Kuleszę ośmieszono w gierkach politycznych, i tylko sam szkoleniowiec - jak zwykle - zdawał się niczego nie rozumieć.

Teraz, po fakcie, też nie mam złudzeń, że Michniewicz potrafi wyciągnąć z całej sprawy wnioski na przyszłość . Można bowiem przyjmować zakłady, że o wszystkich wydarzeniach i rozmowach wiodących do dymisji już... zapomniał. Tak samo, jak o 711 połączeniach z Ryszardem F., o spotkaniu z premierem Mateuszem Morawieckim, o nocnej pobudce reprezentacyjnej starszyzny, o zleceniu asystentowi zebrania numerów kont, o zapisach w swoim kontrakcie, i o wielu, wielu innych sprawach. Jak mawiali klasycy, ten typ tak już ma. Szkoda tylko, że tym razem działo się to w dresie narodowej reprezentacji. I tego grzechu Kulesza ze swoich rąk też już nie zmyje.

Na koniec pozostało mi życzyć Państwu Świąt tak radosnych, jak Dariusz Szpakowski oznajmiający telewidzom, że swojej kariery wcale nie zamierza kończyć, chociaż finał MŚ „dostał” właśnie tylko dlatego, że miał się nim pożegnać...

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24