Nie mam żadnych wątpliwości, że wtorkowe igrzyska na Bukowej odbyły się tylko po to, by zaspokoić żądny krwi kibicowski lud. Kości zostały rzucone, wypadła czwórka, więc tyle ofiar złożono na stosie.
CZYTAJCIE:
Czterech piłkarzy skreślonych w GKS-ie Katowice. Wśród nich najlepszy strzelec zespołu
Nie przekonują mnie argumenty, że taki gest może mieć zbawienny wpływ na resztę zespołu. Wręcz przeciwnie - uważam, że w dłuższej perspektywie okaże się fatalny. Na tych, którzy pozostali w szatni, zadziała demoralizująco, na tych, z którymi należałoby przedłużyć kontrakty - odstręczająco, a na tych, którzy mogliby przyjść - zniechęcająco.
Do tego wszystkiego wybrano fatalną formę pożegnań, podobnie zresztą jak niegdyś w przypadku szkoleniowca Piotra Mandrysza. Naprawdę uważacie, że Grzegorz Goncerz za swój całościowy dorobek zasłużył na kopniaka w dolną część pleców zamiast pięciu minut gry w ostatnim meczu i okolicznościowej koszulki na do widzenia?
I jeszcze jedno. Podczas ogłaszania decyzji rażąco widoczne były nieobecność i milczenie Jacka Paszulewicza. Trener często w przenośni zarzucający piłkarzom, że zamiast wyjść na boisko zostali w szatni, sam zastosował ten manewr dosłownie. Szkoda tym większa, że wyrzucona na aut czwórka podobno nie pasowała właśnie do jego koncepcji. Obecność dziennikarzy była zatem znakomitą okazją, by te posunięcia uzasadnić i wspomnianą koncepcję zaprezentować.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Test samochodu Lexus LS500h
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?