To się nazywa prezent pod choinkę! Tomasz Zieliński otrzymał właśnie brązowy medal igrzysk olimpijskich. Do podium zmierzał wyjątkowo długą drogą - jej pokonanie zajęło mu... dziewięć lat. Urodzony w Nakle nad Notecią zawodnik jest idealnym przykładem życiowej przeplatanki słodyczy z goryczą.
W 2012 roku w Londynie ówczesny 21-latek ceremonię dekoracji w kategorii do 94 kilogramów oglądał z daleka. W kolejce do złota znalazł się na dziewiątym miejscu. Do zwycięzcy Ilji Ilina z Kazachstanu stracił 33 kilogramy, do trzeciego Anatolija Ciricu z Rumunii 22. Dogrywka rozpoczęła się wkrótce później i po raz kolejny podnoszenie ciężarów stało się parodią sportu. Dyskwalifikacje za stosowanie dopingu zaczęły sypać się jak z rękawa. Z tablicy wyników skreślono czołową czwórkę oraz siłaczy z miejsc szóstego i siódmego. Po przepisaniu wyników „na czysto” Tomasz Zieliński przesunął się więc na trzecie miejsce. Skala pogromu koksiarzy wprawiła jednak Międzynarodowy Komitet Olimpijski w nie lada konsternację. Jej efektem były kilkuletnie(!) przepychanki formalne zakończone właśnie dekoracją reprezentanta Polski w siedzibie PKOl z rąk kolarki Mai Włoszczowskiej.
Traf chciał, że w czasie. gdy ważyły się ostateczne decyzje, sam Zieliński znalazł się znienacka po ciemnej stronie mocy. W 2016 roku - i to już Państwo zapewne pamiętacie znacznie lepiej niż wydarzenia z Londynu - razem z bratem (Adrianem) w niesławie opuszczał wioskę olimpijską w Rio de Janeiro. Obaj zostali wykluczeni z igrzysk, zwolniono ich także z wojska, w którym podjęli zawodową służbę kilkanaście tygodni wcześniej, gdy zaczęli reprezentować barwy Zawiszy Bydgoszcz. Prawne korowody zamknął w 2018 roku Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie podtrzymując czteroletnią dyskwalifikację. Trzy lata później W czasie jej trwania Tomasz został oficjalnie polskim medalistą olimpijskim.
Tak zagmatwanej historii dawno już nie było. Konia z rzędem temu, kto zdoła ten etyczny supeł rozwiązać. Czy Tomasz Zieliński jest bohaterem czy też jednak przede wszystkim mroczną postacią i stąd niemal ukradkowe przekazanie trofeum? A może po prostu padł ofiarą uprawianej przez siebie dyscypliny, w której koks nie jest wyjątkiem, a regułą, i zabawa polega w równej mierze na podniesieniu góry żelastwa, jak na sprycie w grze z kontrolerami antydopingowymi?
Z okazji Świąt życzę Państwu zdrowia i - mimo skrzeczącej wokół nas rzeczywistości - uśmiechu. A przede wszystkim uczciwości wobec siebie i innych oraz zebrania wszystkich medali, na które zasłużyliście, zwłaszcza wtedy, gdy ci inni oszukiwali.
Nie przeocz
Musisz to wiedzieć
- Oto 15 najpiękniejszych choinek w śląskich miastach. Zobaczcie, jakie wybraliśmy
- Wraca zdalne nauczanie. Czy to może się znów udać? MEMY. Od 20 grudnia lekcje on-line
- Stacja Leclerc w Sosnowcu ma najtańsze paliwo! Kolejki cały czas są ogromne
- W Zabrzu stoi najbardziej rozświetlony dom na Śląsku. Ale tu świątecznie!
Bądź na bieżąco i obserwuj
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?