Regionalny Puchar Polski. Andrzej "Łyżwa" Łyziński, czyli bramkarska perła w Koronie Ostrołęka

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Korona Ostrołęka - MKS Przasnysz
Korona Ostrołęka - MKS Przasnysz Tomasz Dębek
Nie ma wielu piłkarzy mogących pochwalić się tym, że o kontynuowanie kariery publicznie prosił ich nawet prezes Okręgowego Związku Piłki Nożnej. A w mieście, do którego trafili "na chwilę", zyskują status legendy i powszechne uznanie. Taką postacią jest w Ostrołęce Andrzej "Łyżwa" Łyziński, bramkarz Korony, a wcześniej Narwi. Jesienią powrócił z piłkarskiej emerytury i walnie przyczynił się do zdobycia przez klub Pucharu Polski na szczeblu okręgowym.

- Mówią mi, że Andrzej kończy karierę. Bardzo cię proszę, nie rób tego. Nie tylko mojej ocenie byłeś dziś najlepszym zawodnikiem meczu. Na wiosnę "Łyżwa" ma grać w Koronie Ostrołęka, utrzymać klub w IV lidze i zająć w niej wysokie miejsce - domagał się po listopadowym finale Pucharu Polski w okręgu Ciechanów-Ostrołęka prezes tamtejszego OZPN Waldemar Trochimiuk.

Obchodząca 20-lecie klubu Korona zdobyła trofeum, pokonując MKS Przasnysz 2:0. Gdyby nie kapitalne interwencje Łyzińskiego, wynik mógłby być zupełnie inny. Nieźle jak na kogoś, kto sezon zaczął jako trener bramkarzy, a w końcówce rundy prawie nie trenował z powodu bólu.

- Tak naprawdę to Andrzej zakończył karierę już w lipcu. Wrócił na boisko, żeby pomóc drużynie po odejściu pierwszego bramkarza. Bardzo chcielibyśmy, żeby chociaż dokończył z nami ten sezon. Ale znam jego sytuację i szansa na to wydaje się znikoma - mówił nam po meczu prezes Korony Artur Laskowski.

- Po tym, jak zrezygnowałem z gry w piłkę, pracowałem z bramkarzami Korony. Byłem blisko drużyny, zdawałem sobie sprawę z jej sytuacji i problemów. Z obsadą bramki był duży kłopot, młodzi zawodnicy nie byli jeszcze gotowi na to, by w tak trudnym momencie wskoczyć między słupki. Wziąłem tę odpowiedzialność na siebie. Zaryzykowałem, bo nie byłem przygotowany na powrót. Lata ciężkich treningów pomogły jednak szybko złapać formę. I pożegnać się z piłką zdobyciem trofeum - cieszył się Łyziński.

Po zdobyciu ciechanowsko-ostrołęckiego Pucharu Polski bramkarz nie miał wątpliwości, że to dla niego pożegnanie z futbolem.

- Niestety. Przez ostatnie trzy tygodnie odbyłem dwa czy trzy treningi. To zdecydowanie za mało, by utrzymać pewien poziom. Poza tym chodzi o moje zdrowie. Ma się tylko jedno, a urazów przez te lata trochę się nazbierało. Ryzyko kolejnych jest zbyt duże. Nie chciałbym skończyć grania w piłkę z kontuzją, a w moim przypadku wystarczy trochę poważniejszy uraz i jest pozamiatane. Trudno wybrać odpowiedni moment na odejście. Ja założyłem sobie, że pożegnam się z futbolem w ładny sposób. Lepszej okazji niż teraz już nie będzie. Odchodzę z uśmiechem na twarzy, radością, dobrym słowem od kolegów i kibiców. Czego chcieć więcej? - uśmiecha się Łyziński.

- Bardzo się cieszę z takiego pożegnania. Ciężka praca, którą przez wiele lat wykonywałem na treningach, zaprocentowała. Mam nadzieję, że młodzi piłkarze wezmą to sobie do serca. Trzeba systematycznie pracować i nigdy się nie poddawać, nawet w najtrudniejszych sytuacjach. Inaczej nie da się niczego osiągnąć. W klubie są młodzi, zdolni bramkarze. Jeśli Bozia i prezes pozwolą, będę pracował z dziećmi. Pomagał im wiedzą i doświadczeniem, które zebrałem. Fajnie by było przekazać je dalej - dodaje doświadczony bramkarz.

Jako "strażak" w bramce Korony Łyziński nie tylko zdobył okręgowy PP, ale też wydatnie pomógł klubowi w utrzymaniu się nad strefą spadkową IV ligi (grupa północna). Przed jego powrotem w sześciu kolejkach ostrołęczanie zdobyli dwa punkty, tracąc 11 bramek. Z dziesięciu kolejnych spotkań ligowych Korona wygrała połowę, a trzy zremisowała. "Łyżwa" zachował w nich cztery czyste konta.

- To profesjonalista w każdym calu i dobra dusza drużyny, z którą jest zżyty. Wracając z emerytury zachował się bardzo szlachetnie. Nie jestem jednak zdziwiony tym, że chce kończyć. Zdrowie nie pozwala mu już na to, by regularnie trenować. Ma problemy z kolanem, po meczach jego organizm długo się regeneruje - tłumaczy były już trener Korony Marcin Truszkowski. Były napastnik m.in. Jagiellonii Białystok i GKS Bełchatów już w trakcie sezonu zapowiedział, że zimą opuści ostrołęcki klub.

Łyzińskiego 35-letni Truszkowski zna jeszcze ze wspólnej gry w Narwi Ostrołęka. Urodzony w Gostyninie "Łyżwa" jest wychowankiem Stoczniowca Płock, w wieku 20 lat trafił do GKP Targówek, a cztery sezony później los skierował go na Kurpie.

- Trafiłem do Ostrołęki za czasów pana prezesa Romana Wargulewskiego. Miałem przyjść do Narwi na chwilę, ale życie pisze własne scenariusze. Było fajnie, miło, no i zostałem. Cieszę się, że tak się to potoczyło. Mam fajne grono kolegów, ludzie są sympatyczni, a atmosfera w drużynie świetna - cieszy się Łyziński, który poza półrocznym powrotem do Targówka i 1,5 roku spędzonym w Ostrovii Ostrów Mazowiecka był wierny Ostrołęce. Łącznie w barwach Narwi i Korony, której był też grającym trenerem, rozegrał prawie 400 oficjalnych meczów na przestrzeni 13 sezonów.

- Przygodę z piłką traktuję jako pracę, na tym zawsze się skupiałem. A że wychodziła mi ona tak, a nie inaczej... Dziękuję za każde miłe słowo od kibiców. Zawsze motywowały mnie do jeszcze mocniejszej pracy nad sobą. Pozostanie mi wiele pięknych wspomnień - uśmiecha się Łyziński.

Jeśli 38-latek nie zmieni już zdania i nie powróci do bramki Korony, klub będzie musiał znaleźć kogoś na jego miejsce. A to na pewno nie będzie łatwe zadanie.

- Czapki z głów przed Andrzejem. Nie tylko za finał z Przasnyszem, ale za całokształt tego, co zrobił dla ostrołęckiej piłki od 2004 roku. Nie chcę być złym prorokiem, ale daj Boże, żeby w ciągu kolejnych 20 lat udało nam się znaleźć bramkarza choć trochę podobnego do "Łyżwy". Jeśli się uda, będziemy zabezpieczeni na długo. Andrzej jest tylko jeden. Uważam, że w wyższych ligach gra wielu słabszych zawodników od niego - przekonuje Truszkowski, wicemistrz Polski z GKS Bełchatów.

Jako triumfator PP w okręgu ciechanowsko-ostrołęckim, wiosną Korona zagra w pucharze na szczeblu wojewódzkim. Zmagania rozpocznie od ćwierćfinału, bo w pierwszej rundzie klub otrzymał wolny los. W poście informującym o losowaniu oficjalny profil Korony napisał: (...)"Niech to szczęście zostanie z nami jak zostaje nasza ostoja drużyny, nasz Bohater niejednego meczu ANDRZEJ Łyżwa ŁYZIŃSKI".

Czyżby "Łyżwa" miał ochotę na kolejne trofeum? Przekonamy się wkrótce.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

Gala boksu Żmigród

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24
Dodaj ogłoszenie