Końcówka meczu. Wszystko jest już rozstrzygnięte, zwycięzca znany przynajmniej od połowy spotkania, goście najchętniej zapakowaliby sprzęt do autokaru i wyjechali czym szybciej ze Szczecina. Ale gospodarze odzyskali piłkę po przechwycie.
Szczecinianie z każdą próbą zbliżali się do pola punktowego gości, ale... popełnili trzy błędy. Wydawało się, że tego meczu nie zakończą swoistym rekordem. - Każda akcja ofensywna kończona punktami - z dumą podkreślał menedżer Armady Tomasz Leszczyński, który w sobotę był spikerem i ułatwiał kibicom obserwację. Fani z Wałbrzycha nie przestali zagrzewać swoich zawodników do walki, krzyczeli „defensywa”, ale w obozie szczecińskim nastąpiła mobilizacja. Akcję w czwartym podejściu można było kończyć kopem za trzy punkty, ale drużyna spróbowała zaliczyć kolejne przyłożenie. I udało się. Goście znów nie upilnowali skrzydeł i tam jeden z graczy Armady wbiegł w pole punktowe i dostał dobre podanie.
Było jeszcze kilka sekund do końca, więc szczecinianie spróbowali podwyższenia za 2 punkty. Tej próby już nie sfinalizowali, a sędzia po chwili zakończył spotkanie. Wałbrzyszanie byli załamani porażką 0:46 (pierwsza w sezonie, rekordowa), a Armada mogła świętować z kibicami.
- Mogliście dać im zdobyć jakieś punkty, bo w rewanżu będziecie mieć dużo trudniej - strofował jednego z zawodników starszy pan.
Armada w sobotę prezentów nie chciała jednak rozdawać. Wygrała czwarty mecz w sezonie, w dodatku po najbardziej błyskotliwym występie. A jeszcze przed pierwszym gwizdkiem był szacunek dla przeciwnika, który też miał bilans 3:0. Na boisku grał tylko nasz zespół. Dzięki temu pozycja lidera jest umocniona.
W najbliższą sobotę początek rundy rewanżowej. O 17 Armada podejmie Biały Lwy z Gdańska.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?