Środek przeciw komarom w bagażu do Rio spakowany?
Pewnie! To jedna z najważniejszych rzeczy. Komary są tam ponoć mocną udręką. Od dawna nas na to uczulają. Nie ma co ryzykować i narażać się na utratę zdrowia przed tak ważną imprezą. Inna sprawa, że nie wiem czemu, ale wszystkie tego typu owady mnie lubią i gdziekolwiek jestem, lecą do mnie i kąsają.
Obawia się Pan wirusa Zika?
E tam, nie przesadzajmy. Jakbyśmy mieli bać się przeziębienia, to lepiej żebyśmy zostali w domu. Lecimy do Rio walczyć o najwyższe trofea. Nasze igrzyska, letnie, są raz na cztery lata, przygotowujemy się specjalnie pod nie. Wiadomo, jakby tam była wojna domowa, wtedy byśmy pewnie nie pojechali. Ale to tylko komary, tylko przeziębienie, tylko wirus Zika. Tak do tego podchodzę. Nie każdy zaraz ma zachorować.
Jedziecie po trofea... Pan po złoty medal. Patrząc na Pana wyniki, inny kolor medalu, nie wspominam o jego braku, będzie porażką.
(śmiech) Biorąc pod uwagę mój start na igrzyskach w Londynie, to jakikolwiek medal będzie sukcesem. Od tego trzeba zacząć. Mam nadzieję, że wszyscy pamiętają, co wydarzyło się cztery lata temu i nie będą aż tak zachłanni. No, ale jasne, mam ambicje, nie będę zakłamywał rzeczywistości. Trenuję tylko w jednym celu - żeby wygrywać. Mam nadzieję, że w Rio zrobię to kolejny raz. Tyle tylko, że w sporcie nie ma murowanych faworytów. Pewne jest tylko to, że ktoś ten medal musi zdobyć i obym był to ja.
Ale w Londynie wszystkie trzy próby Pan spalił. Nie boi się Pan, że jak w Rio wejdzie do koła...
Przerwę ci, bo wiem do czego zmierzasz. Nie, nic takiego nie zaprząta mi głowy. To było cztery lata temu. Od tamtej pory dwukrotnie zostałem mistrzem świata, miesiąc temu mistrzem Europy. Ma za sobą jakieś 30 wygranych zawodów z rzędu. Naprawdę w tym czasie było tyle trudnych konkursów, że wiem, jak sobie z nimi radzić. Sytuację z Londynu będzie mi bardzo trudno powtórzyć. Nawet trudniej niż wygrać igrzyska.
Odważnie. Czyli jedzie Pan po złoto?
Tak. Jeśli ktoś powie, że odbiła mi sodówka, to jest w błędzie. To podstawowa motywacja sportowca. Od najmłodszych lat byłem uczony, że jeśli tylko uczciwie się pracuje, to można stać się najlepszym. Tego się trzymam, wierzę w siebie i w Rio zamierzam zostać mistrzem olimpijskim.
Jak rywale patrzą na Pana wyniki?
To ich trzeba pytać. Ja robię to samo od 15 lat - trenuję. Mam wrażenie, że inni za dużo wydziwiają podczas ćwiczeń. Należy robić proste rzeczy, ale bardzo dokładnie. Być może to łatwo brzmi, ale trzeba się temu poświęcić. Nie wiem czy ja mam do tego większą smykałkę, więcej talentu, czy więcej pracy w to wkładam. Jeśli wygrywam zawody, to się nad tym nie zastanawiam. Zacznę, gdy przyjdą porażki. A taki moment na pewno kiedyś nadejdzie. Wtedy będę kombinował co zrobić, by znów być najlepszym.
Kombinowali, w innym sensie, Rosjanie. To dobrze, że nie będzie lekkoatletów z tego kraju i innych sportowców, stosujących niedozwolone środki?
Dobrze się stało, że nie tylko zaczęto głośno mówić o dopingu, ale też robić coś konkretnego. Natomiast, czy to dobrze czy źle, to nie chcę w to brnąć. Na pewno nie każdy brał w tym udział, natomiast każdy ma prawo walczyć o udział w igrzyskach. Jeżeli ktoś spełni warunki MKOl-u, okaże się, że nic nie brał, to nie mam nic przeciwko, żeby w Rio wystartował. Ale nie jest to nasz problem. W mistrzostwach Europy pokazaliśmy, co potrafimy osiągać w momencie, gdy rywalizacja jest na równym, czystym poziomie.
Doping to tylko problem Rosjan?
Oczywiście, że nie. Mam nadzieję, że Rosja to pierwszy etap w kierunku uczciwej rywalizacji. Że za chwilę zdemaskowani zostaną inni. Nie będzie już takich sytuacji, że dopingowicze „ukrywali się” przez lata, aż nagle rzucali najdalej ze wszystkich. Choć system wciąż wymaga poprawek, bo długo czeka się na wyniki. Szkoda ludzi, którzy uczciwie pracują, kończą zawody tuż za podium, a po kilku latach okazuje się, że ten czy tamten coś brali. Wtedy niby medal jest przekazywany, ale to już nie to samo.
Dopingowiczów wciąż jest dużo?
Nie wiem. Ale przecież jesteśmy ludźmi, rozmawiamy ze sobą na zawodach. Zwykle po zawodach, jak ktoś wypije o jedno piwo za dużo, to w przypływie szczerości coś chlapnie. Ale ile w tym prawdy? Do takich rzeczy trzeba podchodzić z dystansem. Zresztą, nie taka jest nasza rola, inne organizacje są od łapania oszustów.
Pana przygotowania idą zgodnie z planem?
W pierwszej połowie lipca przyplątały mi się drobne dolegliwości. Ból zatok, gardła. Trochę się z tym męczyłem, bo nie mogłem brać antybiotyków, żeby nie osłabić organizmu. Czasu do startu miałem jednak wystarczająco, żeby doprowadzić organizm do pełni sił. Dwa tygodnie spędziłem w Spale, gdzie celem było dojście do pełni sił, wykonania mocniejszych treningów. Do Rio ruszam 8 sierpnia, ostatni weekend spędzę więc w domu. Natomiast w Brazylii zajęcia będą lżejsze, wprowadzimy więcej luzu, żeby łapać formę i tak, by jej szczyt przyszedł na zawody. Szkoda tylko, że tak długo będę musiał na nie czekać, bo aż do 19 sierpnia.
Co oprócz treningów będzie Pan robił? Łapał Pokemony?
(śmiech) Odpuściłem sobie tę grę. Zresztą pamięć mojego telefonu nie zmieściłaby tyle Pokemonów, ile będzie chodzić po wiosce olimpijskiej. Zabieram za to konsolę. Wprawdzie w pokojach pewnie nie będzie telewizorów, ale skombinuję jakiś rzutnik. A w co? Nie podjąłem jeszcze decyzji.
W co zwykle Pan gra, by poradzić sobie ze stresem?
On towarzyszy mi zwykle na zawodach, gdzie nie mogę mieć przy sobie telefonu. Gra wygląda więc tak, że jestem ja i 80 m pola. Polega na tym, że przerzucę ten dystans lub nie przerzucę. Na razie wygrywam, jakieś dwadzieścia parę do zera.
Do Rio nie może zabrać Pan za to psa, półtorarocznego buldoga francuskiego, który zwykle towarzyszy Panu podczas zgrupowań. Co z nim?
Zostaje z moimi dziewczynami. Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzi.
Pomaga Panu?
Pewnie. Na zgrupowaniach i zawodach pozwala oderwać się od zawodów, zrelaksować. Poza tym nie jestem trollem, który tylko śpi, je i trenuje. Trzeba mieć obowiązki!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?