Robert Kubica wrócił do domu po bardzo dalekiej podróży

Tomasz Biliński
Robert Kubica w latach 2006-2010 stał 12 razy na podium Formuły 1, z czego raz w Australii
Robert Kubica w latach 2006-2010 stał 12 razy na podium Formuły 1, z czego raz w Australii materiał prasowy ROKiT Williams Racing
GP AUSTRALII STREAM ONLINE NA ŻYWO TRANSMISJA LIVE ROBERT KUBICA GDZIE OGLĄDAĆ. 3045 - po tylu dniach Robert Kubica ponownie wystartuje w wyścigu Formuły 1. Przerwę wymusił koszmarny wypadek. Przed nim kierowcy z Krakowa przepowiadano wielką karierę. Choć mistrzem świata nie został, dziś i tak biją mu brawo.

- Mam dwie specyficzne rzeczy, po których mnie poznasz – takimi słowami Robert Kubica przełamywał lody z Julką, podopieczną fundacji Orlen Dar Serca. Dziewczynka poznała naszego najlepszego kierowcę wyścigowego podczas testów w Hiszpanii w lutym tego roku. Jest niewidoma. – Rękę prawą, którą ci podam, która jest, niestety, po wypadku trochę inna. I mam duży nos – roześmiany zachęcał Julkę, by dłonią przekonała się, że faktycznie tak jest.

Spotkanie obecnego Kubicy z tym z poprzedniego okresu w Formule 1, mogłoby nie być ani tak poruszające, ani wesołe. Osoby obecne wtedy przy dyscyplinie opisują go raczej jako trudnego w kontaktach, może nieśmiałego, skupionego na celu, otwartego tylko dla znajomych. Trudno było mu wzbudzić sympatię u przeciętnego kibica sportu, choć od zawsze cechowała go skromność. Kręcił nosem na zainteresowanie rosnące proporcjonalnie do sukcesów. Głównie dlatego, że tego zainteresowania brakowało, gdy jako nastolatek jeździł z ojcem na tory kartingowe z jednym gokartem. Niewykluczone, że na obecnego Kubicę nie zwracałby uwagi.

Gdy pojawił się w połowie 2017 r. na testach zespołu Renault, sprawiał wrażenie, jakby był innym człowiekiem. Otwartym, uśmiechniętym, swobodnie odpowiadającym nawet na najgłupsze pytanie. Z dystansem do momentu, który wyhamował jego karierę. Choć mało brakowało, aby przerwał ją bezpowrotnie. – Jako kierowca wyścigowy, robisz wszystko, by dostać się do Formuły 1, a pewnego dnia to wszystko zostaje zatrzymane – mówił Kubica w „CNN”, wracając do rajdu we Włoszech w lutym 2011 r.

„Wytrwały ku...s”
Tę historię powinien znać każdy kibic naszego jedynaka w najbardziej prestiżowej serii wyścigowej. Jako kierowca zespołu Renault dostał pozwolenie na start w Ronde di Andora. Podczas niego z dużą prędkością uderzył w barierkę. Ta niemal przebiła auto, poważnie raniąc kierowcę. Żeby wyciągnąć Kubicę z auta, straż pożarna musiała rozciąć karoserię.

– 15 cm w prawo i nic by mi się nie stało, 10 cm w lewo i nie byłoby mnie tutaj – opowiadał w rozmowie z agencją Reutersa poszkodowany. Najbardziej ucierpiała jego prawa ręka i noga. Kubica udowodnił, że niemożliwe nie istnieje, choć kolejne trzy lata to czas wielogodzinnych operacji, a następnie rehabilitacji. Fizycznie to dziś jeden z najlepiej przygotowanych fizycznie kierowców. Także dzięki setkom kilometrów przejechanych na rowerze wspólnie z m.in. Michałem Kwiatkowskim. Jednoślad wpędzany w ruch pedałami stał się jeszcze jedną pasją Kubicy.

Choć miał momenty zwątpienia, to z marzeń nie zrezygnował. Z każdej strony docierały do niego słowa wsparcia. Także od klubu AC Milan, w którym dziś na gwiazdę wyrasta Krzysztof Piątek, a którego Kubica jest kibicem. „Co za wojownik i wytrwały ku...s z niego. Kocham go” – w listopadzie poprzedniego roku napisał na Twitterze Mark Webber, trzykrotnie trzeci kierowca wyścigowy świata.

– Obok Roberta siedział młody kierowca Formuły 3 – w rozmowie z oficjalnym serwisem Formuły 1 rozpoczął wspomnienia doktor Ricardo Ceccarelli, który przez długi czas opiekował się Polakiem. - Choć jeździli na tym samym torze, ale różnice były widoczne. Kierowca z niższej serii bardzo się starał, całym ciałem pracował, by osiągnąć jak najlepszy czas. Z kolei Robert jechał swobodnie, kierownicą ruszał głównie jedną ręką, drugą sobie pomagał, ale jego ruchy były spokojne. Wydawało mi się, że zapoznaje się z torem, ale okazało się, że Robert był pół sekundy szybszy! Nie wykonywał przy tym zbędnych ruchów, był za to bardzo precyzyjny. Są ludzie, którzy w wieku trzech lat już są znakomitymi muzykami. Robert jest taki, jak oni. Jest jednym z tych, którzy są stworzeni do ścigania.

Gokart na przyczepie
Zew krwi u Roberta nastąpił w 1988 r., gdy miał cztery lata. – Zobaczył dziecięcy samochód, jeepa. Autko efektownie wyglądało na wystawie. Spalinowy silnik, dwa biegi w przód, jeden w tył. Przykleił się do szyby. Kupiłem – opowiadał w „Newsweeku” Artur Kubica, ojciec kierowcy ROKiT Williams Racing.

Zanim przesiadł się do gokarta, jeździł przy ulicy pułkownika Francesco Nullo w Krakowie. Później zaczęły się wspomniane wypady na zawody kartingowe. Najpierw kibicować, bo do rywalizacji można było przystąpić dopiero wtedy, gdy miało się skończone dziesięć lat. W 1994 r., kiedy Kubica stał się nastolatkiem, został mistrzem Polski. Pierwszy raz z sześciu w trakcie trzech kolejnych lat. Wielokrotnie zostawiając w tyle kierowców starszych od siebie.

Widząc pasję i umiejętności syna, Artur Kubica zorganizował kilka wyjazdów do Włoch, by tam wziąć udział w wyścigach z inną utalentowaną młodzieżą. To tam poznał m.in. pięciokrotnego i aktualnego mistrza świata Lewisa Hamiltona. – Znam Roberta od 14. roku życia. Już wtedy był jednym z najlepszych kierowców, z którymi kiedykolwiek rywalizowałem. Zawsze był niezwykle trudny do pokonania, a jednocześnie zachowywał się fair na torze i poza nim – wspominał Brytyjczyk od lat jeżdżący w zespole Mercedesa.

We Włoszech ścigał się też ze swoim późniejszymi przyjaciółmi Fernando Alonso i Nico Rosbergiem. – Robert i Lewis byli najszybszymi kierowcami, jakich spotkałem w kartingu, a później w Formule 1 – ocenił Rosberg, który w 2016 r. został mistrzem świata, i który pomagał Kubicy wrócić do królowej motorsportu i wielokrotnie musiał uznać jego wyższość w kartingu. – Większość z nas na wyścig przyjeżdżała w większym składzie, mieliśmy po przynajmniej dwa gokarty, żeby sprawdzić, który najlepiej sprawdzi się na danym torze. Tymczasem Robert przyjeżdżał tylko z ojcem, z jednym pojazdem na przyczepie, a i tak z nami wygrywał.

W końcu jego umiejętności zostały dostrzeżone. Rodzina nie musiała już samodzielnie wykładać góry pieniędzy, by junior mógł się rozwijać. Na stałe przeniósł się do Włoch. Nie zdążył skończyć liceum, ale w jego świecie to nie problem. Jako junior jeżdżąc gokartem, został wicemistrzem Europy. W niższych seriach wyścigowych był wicemistrzem włoskiej Formuły Renault 2000 i mistrzem Renault 3.5. Dzięki ostatniemu tytułowi otrzymał możliwość testowania bolidu francuskiego zespołu. Później dostał się do Formuły 3. Wygrał m.in. wyścig na Nuerburgring mając rękę... skręconą kilkunastoma śrubami i wsadzoną w szynę. To skutki wypadku poza torem, w którym był pasażerem, niespełna dwa miesiące wcześniej.

Trzyma w dłoni żywego ptaka
Niezłomność i determinacja to coś, co nie zmieniło się u Kubicy, mimo mijających lat i kolejnych wypadków. Najgorszy przeżył w czerwcu 2007 r. podczas Grand Prix Kanady. To był szósty wyścig pierwszego pełnego sezonu jako podstawowy kierowca BMW Sauber (rok wcześniej w trakcie sezonu zastąpił Jacquesa Villeneuve). Pędząc prędkością 230 km/h wypadł z toru i uderzył w bandę. Całe zdarzenie wyglądało makabrycznie. Na strachu się jednak skończyło, bo badania wykazały, że Kubica doznał wstrząśnienia mózgu i skręcił kostkę. Opuścił kolejne Grand Prix ale na następne wrócił i zajmował miejsca blisko podium.

Pierwszy wygrane kwalifikacje i miejsca na podium w wyścigach, także na najwyższym stopniu miały już miejsce w 2008 r. Kolejny sezon był słabszy, ale Polak nieustannie był uznawany za jeden z największych talentów w Formule 1. Po 2010 r., w którym osiągał dobre rezultaty w zespole Renault spekulowało się, że wkrótce przeniesie się do Ferrari. Gdyby nie wypadek, niewykluczone, że przez lata wymienialibyśmy jego nazwisko obok innych najpopularniejszych polskich sportowców.

– Gdyby nie wypadek, Kubica miałby już na koncie tytuł mistrza świata – nie miał wątpliwości kontrowersyjny, ale rządzący przez wiele lat Formułą 1 Bernie Ecclestone.

– Mogło być jednak gorzej, w końcu jestem tu, prawda? – zwrócił uwagę Kubica w CNN. – Wypadek pamiętam bardzo dobrze. To był moment zmieniający moje życie, niestety, w negatywny sposób. Ale nie myślę już o nim. Skupiam się na tym, co mogę osiągać. Nie myślę tu o dalszej przyszłości, ale o pracy dzień po dniu. Nie sądziłem, że szansa jeżdżenia w Formule 1 będzie mi dana. Jednak moja historia pokazuje, żeby nigdy nie mówić nigdy.

Zanim Kubica zakończył zmagania ze skutkami wypadku w 2011 r. już półtora roku później rozpoczął karierę rajdowca. Najpierw nieśmiało, ale wkrótce wystartował w mistrzostwach Europy i świata. Z pilotem Maciejem Szczepaniakiem wygrał w klasie WRC-2. Mógłby dalej rywalizować w rajdach, ale po głowie stale jeździły mu bolidy.

– To niezwykłe, że choć nie go z nami, to jest wśród najlepszych pięciu kierowców F1 – opowiadał Hamilton, gdy coraz częściej mówiło się, że Kubica może wrócić do Formuły 1. - Nie uczestniczy w rywalizacji i jest lepszy od trzech czwartych stawki? To niesamowite i mam nadzieję, że wróci na tor i to udowodni.

Szansę dał Kubicy Williams. Najpierw jako kierowcy rozwojowemu i rezerwowemu. Choć ani razu nie wystartował, to został w brytyjskim zespole. Ten w 2019 r. na niego postawił. – Zrobiłem co trzeba, by wrócić. Nie ma tu miejsca na emocje. To nie bajka, ale nowe wyzwanie, jedno z najtrudniejszych w moim życiu. Chcę zrobić wszystko, co w mojej mocy i zobaczymy, co to przyniesie. Czuję się jakbym znów był debiutantem – przyznał w CNN Polak.

Debiutantem, którego środowisko zna doskonale. I nie obawia się o jego ograniczenia. Takich osób nie brakuje jednak gdzie indziej. – Już po wypadku, jadąc zwykłym autem na rondzie odkryłem, że nie muszę mocno trzymać kierownicy. Do skręcania wystarczy wykorzystać tarcie dłoni. To tak jak trzymanie w dłoni żywego ptaka. Nie za mocno, by go nie przestraszyć, i nie za lekko, by nie odfrunął – opowiadał Kubica po testach w 2017 r., który w ostatnich miesiącach stał się bohaterem wielu artykułów o niezłomności, wielkim charakterze i dążeniu do celu w zagranicznych mediach.

72 godziny przed powrotem 34-letniego Polaka do rywalizacji podczas oficjalnej konferencji Daniel Ricciardo, australijski kierowca Renault, raz jeszcze podkreślił jego wyczyn. – Nie wiem, czy wszyscy zdają sobie sprawę, przez co Robert przeszedł. Dokonał wielkiej rzeczy. Nie proszę o brawa dla niego, ale... – nie dokończył, bo... przerwały mu brawa.

GP AUSTRALII STREAM ONLINE NA ŻYWO TRANSMISJA LIVE ROBERT KUBICA GDZIE OGLĄDAĆ
Transmisje treningów, kwalifikacji i wyścigu w Eleven Sports.

Bolid Roberta Kubicy w nowych barwach. "Mam nadzieję, że będzie miły w prowadzeniu"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24