Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa wideo z Markiem Grzybem, prezesem klubu Moje Bermudy Stal Gorzów: - Na samych karnetach i biletach stracimy około 2.5 mln złotych

Jakub Kłyszejko
Jakub Kłyszejko
- Zgodziliśmy się na te reguły i musimy im dzisiaj sprostać. Jeżeli będą luzowane, to przyjmiemy je z uśmiechem na twarzy - mówił włodarz gorzowskiej Stali.
- Zgodziliśmy się na te reguły i musimy im dzisiaj sprostać. Jeżeli będą luzowane, to przyjmiemy je z uśmiechem na twarzy - mówił włodarz gorzowskiej Stali. Alan Rogalski
Prezes gorzowskiego klubu opowiedział o rozmowach z polskimi seniorami, sytuacji Duńczyków, klubowych wydatkach i stratach, a także jego spostrzeżeniach dotyczących startu PGE Ekstraligi. Zapraszamy do obejrzenia rozmowy z Markiem Grzybem, włodarzem klubu Moje Bermudy Stal Gorzów.

Prezesie, podpisaliście już aneksy do umów z Bartoszem Zmarzlikiem, Krzysztofem Kasprzakiem i Szymonem Woźniakiem. Rozmowy z żużlowcami były łatwe?
- Zawsze są jakieś rozmowy, jeżeli mówi się o pieniądzach. Potwierdzam, że mamy drużynę, kapitana i wspaniałych seniorów. Z mojego punktu widzenia rozmowy przebiegły w przyjaznej atmosferze. Nie było płaczu i lamentu, tylko dyskusje o tym, co będzie i co może nas spotkać. Rozmawialiśmy merytorycznie. Jestem bardzo zadowolony z rozmów. Przyniosły one zamierzony efekt. Aneksy zostały podpisane.

Jak wygląda sytuacja Andresa Thomsena i Nielsa Kristiana Iversena?
- U Nielsa sytuacja jest nieco prostsza. Na naszą korzyść zadziałało to, że nie podpisał kontraktu w Esbjergu. Pomimo tego, że wszyscy oczekiwali, że odjedzie tam kilka meczów. To ułatwi mu sytuację negocjacyjną, jeżeli chodzi o federację duńską. Podobnie zrobili Leon Madsen, czy Fredrik Lindgren, którzy nie zadeklarowali się, że będą jeździli w swoich krajach. Federacja była niezadowolona w kwestii koszarowania zawodników. To główna przeszkoda, że obcokrajowcy będą musieli przechodzić „siłową kwarantannę” w Polsce. Każdy chciałby mieć swobodę poruszania. W niedzielę wyszła informacja o poluzowaniu granic, która może polepszyć moment negocjacyjny między ekstraligą, a federacjami. Miejmy nadzieję, że nasi Duńczycy dostaną pozwolenie. U Andersa sytuacja wygląda podobnie. Umówił się ze swoim klubem Vojens, że czasowo rozwiązuje kontrakt. Próbuje dostać zgodę na start, deklarując chęć powrotu do duńskiego zespołu, jeżeli tamtejsza liga zacznie sezon. Chciałem potwierdzić, że my jako zarząd Stali, nie będziemy robić Duńczykom żadnych problemów.

Czyli kibice Stali mogą spać spokojnie? Większość rzeczy jest już dopięta?
- Jeszcze nie do końca, bo musimy mieć papier. Czekamy na dokumenty z federacji. Na razie mamy zapewnienia słowne, że nie powinno być żadnego problemu. Jesteśmy blisko postawienia kropki nad i. W razie czego mamy już przygotowany plan B.

Ostatnio dużo mówi się o kontraktach sponsorskich. Kibice dopytują, dlaczego klub uczestniczy w rozmowach na linii zawodnik-sponsor.
- Wystarczy spojrzeć na zawodników, jakie logotypy wożą na kaskach, czy kevlarach. Nie wszyscy sponsorzy żużlowców pokrywają się ze sponsorami klubów. Łatwo się domyślić, którzy sponsorzy pomagają danemu sportowcowi. Oni uczestniczą w całym cyklu negocjacyjnym i czasami od nich zależy, w jakim klubie jeżdżą dani zawodnicy i jakie brandy reklamują. Na końcu i tak wszystko będzie sprowadzało się do pieniędzy.

Jak zapatruje się pan na 12 czerwca, czyli datę rozpoczęcia sezonu?
- Przede wszystkim, my jako Stal Gorzów akceptujemy warunki, które zostały nam zaproponowane. Każdy z nas wolałby inną rzeczywistość, ale reguły zostały odgórnie nałożone. Jeżeli chcemy cokolwiek zrobić w tym kierunku, to musimy szanować zdanie Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Sportu. Liczymy, że może coś się jeszcze poluzuje. Mam nadzieję, że w trakcie sezonu m.in. swobodne przemieszczanie się, czy wejście choćby garstki kibiców zostanie dopuszczone i zobaczymy pewne światło w tunelu. Tego będzie najbardziej brakować zawodnikom. W poniedziałek chodziłem z Krzysztofem Kasprzakiem po płycie naszego stadionu i patrzyliśmy na puste trybuny. Sam zastanawiam się, jaka to będzie atmosfera. Doping w Gorzowie jest zawsze na bardzo wysokim poziomie. Ciężko będzie odnaleźć się w tej rzeczywistości.

Branża sportowa mocno ucierpi na epidemii koronawirusa. Klubowa kasa Stali mocno ucierpi?
- Sytuacja klubu jest stabilna, ale nieprzewidywalna. Dzisiaj nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć sobie na pytanie, jak będzie wyglądała gospodarka za miesiąc, dwa, trzy. Żyjemy z dnia na dzień. Widzę dużą lojalność ze strony kibiców czy sponsorów. Czekają nas jednostkowe przypadki, dlatego też zawodnicy rozumieją, że jadą przy pustych trybunach. Stal Gorzów na samych karnetach i biletach straci około 2.5 mln złotych. Trudno jest nam cokolwiek zaplanować czy przewidzieć.

Ruszyliście z akcją „Stalowa Armia”. Pierwsze dni są zadowalające?
- Informacje, które przekazuje mi marketing, są budujące. Większość kibiców przekazuje karnety jako cegiełki. Jest duże zainteresowanie wirtualnymi biletami na mecze. Część fanów wykazała wolę przeniesienia karnetu na kolejny sezon. W dużej mierze kibice chcą pomagać kibicom. Na kilkaset osób, które na dzisiaj zadeklarowały swoją przynależność do Stali, tylko cztery chciały zwrócić karnet.

Macie pewnie kolejne pomysły na akcje marketingowe? Czego możemy się spodziewać w kolejnych tygodniach, czy miesiącach?
- Jestem bardzo zadowolony z pracy działu marketingu. Ostatnio opublikowaliśmy film „Zawsze razem”. Widać duże zaangażowanie osób, które pracują. Magdalena Ciszek-Kozłowska i jej ekipa mają wiele świetnych pomysłów. Ja dostaje od nich gotowe rzeczy do akceptacji. Myślę, że nasz marketing w najbliższym czasie zaskoczy nie tylko mnie, ale też kibiców.

Ostatnio dużo słyszymy o kinach samochodowych. Myśleliście może o postawieniu telebimu na parkingu stadionowym, gdzie kibice mogliby oglądać mecze i dopingować zespół, oczywiście z zachowaniem wszystkich wytycznych?
- Myśleliśmy o tym, ale tu pojawia się wiele znaków zapytania. Samochody mogłyby zastawić drogi ewakuacyjne. Musielibyśmy przygotować toalety. Pewne scenariusze są nie do przewidzenia. Na ten moment pomysł nie jest w klubie do końca akceptowany. Szukamy pomysłu i analizujemy pewne koncepcje na możliwość kontaktu zawodników z kibicami. Niedługo pomysły będą przedstawione kibicom.

Za nieco ponad miesiąc ma ruszyć liga. To wystarczająca ilość czasu na przygotowanie wszystkiego przez klub i zawodników?
- Rzeczywistość dotyka wszystkich. Jest to na tyle sprawiedliwe, że każdy jest w podobnej sytuacji. Oczywiście zdarzają się indywidualne przypadki. Martin Vaculik mógł wcześniej zacząć treningi na Słowacji. Niektórzy troszeczkę trenują, a niektórzy muszą jeszcze wyczekiwać. Zgodziliśmy się na te reguły i musimy im dzisiaj sprostać. Jeżeli będą luzowane, to przyjmiemy je z uśmiechem na twarzy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24