Znakomity początek w tegorocznej edycji Ligi Narodów zaliczyły siatkarki reprezentacji Polski. W pierwszym turnieju w tureckiej Antalyi wygrały wszystkie cztery mecze, w tym ostatni z aktualnymi mistrzyniami świata Serbkami 3-0. Wcześniej nasza kadra pokonała kolejno Kanadę, Włochy, Tajlandię i zajmuje pierwsze miejsce w tabeli. Spodziewał się pan tego?
Z pewnością należy docenić ten sukces, każde zwycięstwo jest ważne. Pamiętajmy jednak, że zarówno Serbia jak i zwłaszcza Włoszki, z którymi Polki wcześniej wygrały (3-1, przyp. red.) nie występowały w najmocniejszych składach. Taką taktykę na ten turniej przyjęli selekcjonerzy tych reprezentacji, co jednak nie umniejsza sukcesu naszych dziewczyn.
Zwycięstwa z Serbią i Włochami są cenne, ale niewiele brakowało też, żeby Polki przegrały z Kanadyjkami. Szacunek, że poradziły sobie w trudnej sytuacji i zwyciężyły 3-2. To jest dobry sygnał, że w trudnych momentach, gdy trzeba gonić wynik lub bronić przewagę, one dobrze radzą sobie z presją.
Polki w Antalyi też nie grały w najmocniejszym składzie, brakowało Joanny Wołosz.
Zgadza się, ale w zespołach o których mówiłem nie było czterech, pięciu podstawowych siatkarek. Poczekajmy z oceną naszej reprezentacji do tych najważniejszych spotkań, gdy wszystkie zespoły zagrają w swoich optymalnych składach. Mam nadzieję, że Polki wystąpią w turnieju finałowym. Jeśli tak się stanie, będzie postęp, w ubiegłorocznej edycji zajęły dopiero 13. miejsce. Niezwykle ważne będą też wrześniowe kwalifikacje do igrzysk olimpijskich w Paryżu.
Polki pokonały mistrzynie świata Serbki po ośmiu latach, dawno nie było też widać w grze naszej kobiecej reprezentacji takiej siły mentalnej jaką zaprezentowały podczas turnieju w Turcji. To przede zasługa pracującego od ubiegłego roku z polską kadrą włoskiego trenera Stevano Lavariniego?
Zmiana jest dostrzegalna, ale trener pracuje na razie zbyt krótko, żeby wyciągać już daleko idące wnioski. Ja się cieszę przede wszystkim z tego, że do gry wchodzą młode zawodniczki jak Martyna Czyrniańska, Maria Stenzel, Martyna Łukasik, czy Magdalena Stysiak, która mimo młodego wieku jest już bardzo doświadczona. Wiele dziewczyn na rezerwie lub tych, które zostały w kraju i są naprawdę bardzo młode. To dobrze wróży polskiej siatkówce na następne lata.
Siatkarki będą miały teraz ponad tydzień przerwy do następnego turnieju w Hongkongu, który rozpocznie się 13 czerwca. Potem zagrają jeszcze w Suwon w Korei Południowej, tymczasem w środę rozgrywki w Lidze Narodów zainaugurują siatkarze naszej kadry. W pierwszym turnieju w Nagoi zagrają z Francją, następnie czekają ich w Japonii pojedynki z Iranem, Bułgarią i Serbią. Jakie ma pan oczekiwania co do występu Biało-Czerwonych w tej edycji prestiżowych rozgrywek?
Pamiętajmy, że do turnieju finałowego, który odbędzie się dopiero w drugiej połowie lipca (19-23 lipca, przyp. red.) zostało sporo czasu. Po drodze będą zawody w holenderskim Rotterdamie i w Pasay na Filipinach, zatem będzie sporo czasu, aby nasza drużyna odpowiednio się zgrała. Dlatego przynajmniej na razie, jeśli chodzi o pierwszy turniej, nie mam zbyt wygórowanych oczekiwań.
Do Japonii nie pojechało siedmiu siatkarzy, którzy występują na co dzień w Jastrzębskim Węglu i ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Selekcjoner Nikola Grbić dobrze postąpił, że Polska rozgrywki rozpocznie w trochę rezerwowym składzie?
Jak najbardziej popieram taką decyzję, bardzo mi się podoba. Brak najlepszych stwarza szansę dla młodszych, mniej doświadczonych. Za moich czasów było zupełnie inaczej. W Lidze Narodów w dwunastoosobowym składzie musiało grać co najmniej dziesięciu siatkarzy, którzy występowali w poprzedniej edycji, przez co pole manewru było zdecydowanie ograniczone.
To było bardzo niemądre i obciążające zawodników. Najlepsi nie mieli praktycznie w ogóle czasu na odpoczynek między sezonami. Wcale się nie dziwię, że zawodnicy naszych dwóch najlepszych zespołów nie zostali na razie powołani, za nimi długi i wyczerpujący sezon zarówno w Plus Lidze jak i Lidze Mistrzów, muszą mieć czas na choćby krótki odpoczynek. Gdy dołączą do drużyny, jej siła zdecydowanie wzrośnie.
Do kadry na mecze w Lidze Narodów nie zostali powołani mający za sobą udany sezon Fabian Drzyzga, czy Maciej Muzaj z Resovii Rzeszów. Jak pan skomentuje te decyzje selekcjonera?
Na ten temat nie będę się wypowiadał, to decyzja trenera, który ma duży wybór na każdej pozycji.
Po roku przerwy do reprezentacji wraca Wilfredo Leon. To będzie bardzo duże wzmocnienie?
Tego akurat nie jestem pewien, zobaczymy w jakiej będzie formie. Końcówkę sezonu, podobnie jak Kamil Semeniuk miał słabą i obydwaj siatkarze doskonale o tym wiedzą. Pozycja w naszej kadrze na pozycji przyjmującego jest bardzo duża, jest praktycznie ośmiu siatkarzy o podobnym potencjale. Trener Nikola Grbić będzie miał ciężki orzech do zgryzienia, aby wybrać naprawdę najlepszych do gry.
Polska jako gospodarz turnieju finałowego Ligi Narodów na pewno w lipcu zagra w Gdańsku, jaki końcowy wynik będzie pana satysfakcjonował?
Nie będziemy jedynym faworytem. O trofeum zawalczy pięć drużyn, poza nami bardzo mocni będą Włosi, Brazylijczycy, mistrzowie olimpijscy Francuzi, czy Amerykanie. Walka o złoty medal będzie sporym wyzwaniem, ale mamy prawo wymagać od naszych siatkarzy dobrego występu i walki o medal.
Na koniec rozmowy chcę zapytać jeszcze o siatkarzy plażowych, bo sukcesy odnosi nasz eksportowy duet Michał Bryl i Bartosz Łosiak. Polacy bardzo dobrze prezentują się w cyklu "World Beach Pro Tour Elite 16", w pierwszym turnieju w Ostrawie awansowali do fazy pucharowej. Można zatem powiedzieć, że Polska jest prawdziwą potęgą w siatkówce?
Na pewno tak! Do pewnego czasu mówiło się, że mamy tylko mocną reprezentację, ale teraz śmiało możemy powiedzieć, że mamy również bardzo dobre zespoły klubowe, co udowodnił finał Ligi Mistrzów z udziałem Jastrzębskiego Węgla i ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Jedyne, czego nam brakuje, to medalu igrzysk olimpijskich, którego nie potrafimy zdobyć od 1976 roku. Mam nadzieję, że w przyszłym roku w stolicy Francji uda się tego dokonać.
Jeśli chodzi o siatkówkę plażową, nasza para jest uznana na świecie już od kilku dobrych lat i należy się z tego tylko cieszyć. Życzyłbym sobie, aby udanie zaprezentowali się na mistrzostwach świata, a przede wszystkim w igrzyskach olimpijskich. Oby tylko ta para miała jak najszybciej następców, bo na razie nie za bardzo ich widać. Liczę jednak, że w ciągu następnych lat pojawią się kolejne dobre polskie duety w tej odmianie siatkówki.
Rozmawiał Zbigniew Czyż
Postawił na Rosję, teraz gra za darmo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?