RyoyuShow. Japończyk wygrał konkurs w Oberstdorfie

Michał Skiba
Kamil Stoch dwukrotnie wygrał TCS.
Kamil Stoch dwukrotnie wygrał TCS. Wojciech Matusik / Polskapresse Gazeta Krakowska
Po 18 latach Japończyk wygrał konkurs Turnieju Czterech Skoczni. Ryoyu Kobayashi stanął na najwyższym stopniu podium w Oberstdorfie. Reprezentanci Polski zaprezentowali się solidnie.

Niemieccy kibice zacierali ręce na start 67. Turnieju Czterech Skoczni. Biletów na konkurs na skoczni Schattenbergschanze w Oberstdorfie nie było już od połowy listopada. Tymczasem faworyci gospodarzy zawiedli. Największą niespodzianką pierwszej serii miało być zwycięstwo Bułgara Władimira Zografskiego nad Richardem Freitagiem. Niemiec do drugiej serii dostał się jako „szczęśliwy przegrany”, ale dał sygnał, że wielkiej formy na TCS nie zdążył przygotować. (w drugiej serii trochę się poprawił - skoczył 122,5 m i zajął szesnaste miejsce). Sensacje nadeszły później. W Oberstdorfie nie można wygrać całego TCS, ale można go przegrać. I już w pierwszej serii zrobili to Andreas Wellinger i Severin Freund. Nie zawiódł tylko Markus Eisenbichler, który w pierwszej serii skoczył 133 metry i był niespodziewanym wiceliderem. W drugiej serii skoczył 129 metrów i obronił pozycję.

Wszystkich w pierwszej serii znokautował Ryoyu Kobayashi. Japończyk w serii próbnej skoczył 137 metrów, a lądowanie zaczynał już na 115 metrze. W pierwszej serii skoczył aż 138,5 metra. - Zamierzam się bawić skokami i całym turniejem. Chciałbym, by Japonia o mnie usłyszała - mówił przed startem imprezy Ryoyu Kobayashi. Jak zapowiedział, tak zrobił. W drugiej serii wystarczyło mu 126,5 metra, by zdystansować rywali. Japończyk wygrał piąty konkurs w tym sezonie Pucharu Świata i został pierwszym liderem 67. Turnieju Czterech Skoczni. Poprzednim Japończykiem, który wygrał konkurs Turnieju Czterech Skoczni był Noriaki Kasai. Japońska legenda skoków wygrała osiemnaście lat temu w Garmish Partenkirchen. Do Kobayashiego Eisenbichler traci jedynie 0,4 punktu. Niecałe dwa punkty za Kobayashim niespodziewanie jest Stefan Kraft. Austriak skoczył 131 i 134,5 metra i zajął trzecie miejsce. Forma Austriaka może sprawić, że drastycznie wzrośnie zainteresowanie imprezą w Innsbrucku i Bischoshofen, o co jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia martwili się organizatorzy.

Polscy liderzy nie zawiedli, ale bez błysku. Czołówki od początku turnieju nie zamierza opuszczać Piotr Żyła. W pierwszej serii skoczył 133 metry i był czwarty. W drugiej niestety zabrakło. Żyła nie odleciał tak, jak w pierwszej serii. Skoczył 126 metrów i z czwartej pozycji spadł na szóstą lokatę. Do Kobayashiego traci czternaście punktów.

Kamila Stocha mógł postraszyć Kilian Peier. Szwajcar skoczył 123 metry w dość kiepskich warunkach, ale Polak poprawił tę odległość o cztery metry. Po pierwszej serii był dopiero dziewiąty. Dwukrotny zwycięzca Turnieju Czterech Skoczni na drugą próbę musiał trochę poczekać. Stoch był zdejmowany z belki, ale specjalnie się tym nie przejął. Skoczył 131 metrów przy prawie niezauważalnym wietrze. Zajął ósme miejsce i do liderującego Kobayashiego ma 14,7 punktu straty. - Nie mam powodów do smutku. Atakowałem Kobayashiego i czołówkę, ale nie wyszło. Te skoki to nie jest to, co chciałbym osiągać. Jestem ósmy i cały czas utrzymuję dobry poziom. Wygrana Ryoyu mnie nie zaskoczyła - powiedział w rozmowie z Eurosportem Kamil Stoch.

Ze Stochem w niedzielę wygrał Dawid Kubacki. Zmienne warunki w Oberstdorfie najlepszym polskim skoczkom nie przeszkadzały. Wiatr wiał z tyłu skoczni, ale Kubacki nie miał z tym problemów. W pierwszej serii skoczył 128,5 metra. Skoczek z Nowego Targu potwierdził dobre loty w treningach i kwalifikacjach. Po pierwszej serii był dziesiąty. W drugiej miał sporo szczęścia. Trafił na świetne warunki i skoczył aż 133,5 m. Był pierwszym zawodnikiem w drugiej serii, który miał odjęte punkty za wiatr. Ostatecznie zajął wysokie piąte miejsce, tracąc do Kobayashiego dwanaście i pół punktu.

Jakub Wolny w serii próbnej skoczył bardzo dobrze, w konkursie poszło mu dużo gorzej. Tylko 116 metrów i osiem punktów za mocny wiatr w plecy nie pomogły w rywalizacji w parze z Felixem Hoffmanem. Niemiec skoczył dwa metry bliżej i szczęśliwie dostał się do drugiej serii. Wolny w drugiej części konkursu skoczył 117 metrów. Zajął 26. miejsce.

Na kiepskie warunki trafił również Aleksander Zniszczoł. Skoczył 114,5 metra, a z tym nie miał problemu Jewgienij Klimow. Zwycięzca pierwszego konkursu tegorocznego Pucharu Świata skoczył 124 metry, mając dodane aż 11,2 punktu za wiatr. Zawiódł Stefan Hula. Skoczył bardzo słabo, bo tylko 113 m. Takim wynikiem nie było szans powalczyć z Michaelem Hayboeckiem. Austriak uzyskał odległość o pięć metrów dalszą. - Wkradły się błędy w pozycji, a z niej trudno było oddać dobry skok. Jestem na siebie bardzo zły. Coś nie pasowało i brakowało siły na progu - mówił w rozmowie z Eurosportem po pierwszej serii Stefan Hula, który konkurs skończył na 43. miejscu.

W kolejnych dniach uczestnicy 67. Turnieju Czterech Skoczni będą rywalizować w Garmich-Partenkirchen (1 stycznia 2019 r.), a następnie impreza przeniesie się do Austrii. Następne zawody odbędą się w Innsbrucku (4 stycznia) i Bischofshofen (6 stycznia).

Transmisje z konkursów oraz kwalifikacji w Eurosporcie i Eurosport Player.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24