Rzadkosz w ringu jak rozklekotany samochód

Artur Gac
Mateusz Rzadkosz (z prawej) ciągle nie boksuje na miarę możliwości
Mateusz Rzadkosz (z prawej) ciągle nie boksuje na miarę możliwości fot. Andrzej Zgiet
Boks. Mateusz Rzadkosz z Gliczarowa Górnego, były zawodnik TS Wisła Kraków, rzuca wyzwanie czołówce kategorii superśredniej w naszym kraju. Ale styl, w jakim walczy na ringu zawodowym, wciąż pozostawia wiele do życzenia.

23-letni Rzadkosz ma w dorobku pięć walk wśród zawodowców. Cztery wygrał i jedną zremisował, ale za każdym razem sposób, w jaki toczył pojedynki, budził niedosyt.

Podobnie było w konfrontacji ze starszym o rok Mariuszem Runowskim na gali w Kaliszu. Rzadkosz z łatwością wygrał na punkty, ale po zejściu z ringu miał świadomość, że nie zaprezentował się olśniewająco: - Jestem zadowolony, co nie zmienia faktu, że przede mną jest więcej pracy niż mniej. Nie wolno wpadać w __przesadne zadowolenie, bo ciągle nie boksuję tak, jak powinienem to czynić.

Tyle tylko, że jednocześnie Rzadkosz zapowiedział, że już za pół roku bardzo chętnie skrzyżuje rękawice z Bartłomiejem Grafką. To pięściarz o przeciętnym rekordzie (18 zwycięstw, 22 porażki i 3 remisy), ale stawia czoła wszystkim wyzwaniom, nie boi się pojedynków poza granicami kraju, czym zapracował sobie na miano twardego i nieustępliwego boksera.

_- Uważam Bartka za najlepszego polskiego zawodnika w wadze superśredniej. To walka moich marzeń, która byłaby najlepszym wskaźnikiem miejsca, w jakim się znajduję. Gdyby przyszło mi się z nim zmierzyć na dystansie ośmiu rund i wygrałbym, to sportowo byłbym trzy razy wyżej niż obecnie - _twierdzi Rzadkosz.

Po drodze chciałby „przetrzeć” się w starciu z Tomaszem Gromadzkim. To ciekawa opcja również dla promotora Mariusza Grabowskiego, bowiem w pierwszym starciu padł remis, następnie obaj odnieśli zwycięstwa, więc rewanż „wisi” w powietrzu.

O ile do wyrównania porachunków z Gromadzkim powinno dojść, o tyle Rzadkosz nie wydaje się pięściarzem gotowym, aby już w perspektywie pół roku móc pokonać Grafkę.

Po ostatniej wiktorii sportowiec z Małopolski odbył rozmowę ze swoim byłym szkoleniowcem Tomaszem Winiarskim, koordynatorem sekcji boksu „Białej Gwiazdy”, który obiektywnie patrzy na obecny poziom niedawnego podopiecznego.

- W boksie Mateusza ciągle dostrzegam te same braki i wiele mankamentów. W pojedynku w Kaliszu, przykładowo, wchodził ciosem podbródkowym, a nie kończył uderzeniem sierpowym. Poza tym brakuje ponowień akcji i wejść po przepuszczeniu ciosów rywala. Mateusz może zmierza w dobrym kierunku, ale nadal jeszcze boksuje bardzo po __amatorsku, dlatego wiele mu brakuje - ocenia Winiarski.

Warto przypomnieć, że trener TS Wisła nie był wielkim optymistą, gdy Rzadkosz w połowie poprzedniego roku postanowił przejść na zawodowstwo. Szkoleniowiec, który jak nikt inny znał ówczesne przygotowanie pięściarza, przyznał na naszych łamach, że decyzja jest przedwczesna.

- I to, niestety, cały czas odbija mu się czkawką… Mateusz ciągle nie ma ukształtowanego stylu, a do tego często zmieniał trenerów. Zamiast dopracowywać do perfekcji to, co ma najlepsze, ciągle coś zmienia w swoim boksie, przez co trochę przypomina rozklekotany samochód. A przecież ma bardzo dobry lewy prosty, umie walczyć z kontry i dość mocno bije prawą ręką, którą potrafi uderzyć z __dołu - podkreśla trener.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rzadkosz w ringu jak rozklekotany samochód - Dziennik Polski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24