Sabalenka o detronizacji Świątek, fetowaniu trofeum US Open i... tatuażu tygrysa na łysinie trenera fitness

Jacek Kmiecik
Druga rakieta świata, białoruska tenisistka Aryna Sabalenka oświadczyła, że ​​nie monitoruje swojego miejsca w światowym rankingu WTA, ale też wyraziła nadzieję, że pewnego dnia zdetronizuje Igę Świątek i wróci na prowadzenie na liście WTA.

Pozostaniesz drugą rakietą świata, ale w tym roku zdobyłeś dwa tytuły Wielkiego Szlema. Martwisz się, że nie jesteś numerem jeden?
– Szczerze mówiąc, nie myślę o miejscu. Nie sprawdzam, gdzie będę po turnieju. Próbuję się po prostu skupić na sobie i wiedzieć, że jeśli będę w stanie grać jak najlepiej w tenisa na każdym turnieju i w każdym meczu wniosę ducha walki, znów będę numerem jeden na świecie. Skupiam się więc na sobie: ulepszaniu siebie jako zawodniczki i jako osoby. Tak, mam nadzieję, że pewnego dnia zobaczę siebie na szczycie rankingów – powiedziała Białorusinka Aryna Sabalenka w rozmowie z US Open Press po zwycięstwie w finale gry pojedynczej kobiet nowojorskiego szlema.

To już trzeci tytuł w twojej karierze. Czy myślisz w ogóle o swoim miejscu w historii sportu?
– Wiesz, kiedy straciłam ojca, moim celem zawsze było zapisanie naszego nazwiska w historii tenisa. I jestem z siebie dumna za każdym razem, gdy widzę swoje imię na trofeum. Jestem dumna z mojej rodziny, że nie poddała się i zrobiła wszystko, abym mogła dalej działać. Dostałam taką szansę w swoim życiu, to wiele dla mnie znaczy. Zawsze o tym marzyłam i nadal nie mogę uwierzyć, że udało mi się już tak wiele osiągnąć.

W sobotę, 7 września, 26-letnia Sabalenka zwyciężyła w trzecim w swojej karierze turnieju Wielkiego Szlema w grze pojedynczej. W finale US Open Arina pokonała szóstą wówczas rakietę świata, Amerykankę Jessicę Pegulę 7:5, 7:5. Wcześniej Białorusinka dwukrotnie wygrała Australian Open – w 2023 i 2024 roku.

Aryna Sabalenka i Jessica Pegula
Aryna Sabalenka i Jessica Pegula EPA/PAP

Trzy lata temu spodziewaliśmy się po tobie wielkich osiągnięć. Sama spodziewałaś się wielkich osiągnięć. Nie udało ci się dostać do drugiego tygodnia trunieju głównego. Co się zmieniło?
– Myślę, że stałam się bardzo silny psychicznie. Wiele przeszłam na korcie i poza nim. Właśnie zrozumiałam, jak kontrolować emocje i zachować równowagę na korcie. Nawet jeśli coś mi nie wychodzi, powtarzam sobie: „Aryna, daj spokój. Wiele przeszłaś. To tylko mecz tenisa. Dasz radę poradzić sobie z emocjami, musisz się tylko skupić na tym, co musisz zrobić, żeby wygrać. Sytuacja stopniowo będzie się poprawiać”. Myślę, że to jest główna zmiana, zrozumiałam, jak kontrolować swoje emocje.

Ty i twój zespół zawsze świetnie się bawicie. Jak będziesz świętować?
Pewnie dużo wypijemy (śmiech).

Z zewnątrz wydaje się, że w najważniejszych meczach ryzykujesz najwięcej. To prawda?
– Wiem, że muszę podejmować ryzyko, to jedyny sposób, w jaki mogę, ponieważ za każdym razem, gdy próbuję grać bezpieczniej, moje ręce się zatrzymują, a piłka leci gdzieś w trybuny. Dawno temu sama zdecydowałam, że w ważnych momentach trzeba podejmować ryzyko. Muszę się zamachnąć. A jeśli to zrobię, nie zatrzymując ręki, uderzę. Więc to jest moja jedyna opcja.

Pod koniec każdego seta były momenty pełne napięcia. Czy myślałaś wtedy w ogóle o zeszłorocznym finale lub półfinale rok wcześniej?
– Szczerze mówiąc, wydawało mi się, że będę ciągle myśleć o minionych latach, ponieważ tutaj nauczyłam się wielu trudnych lekcji. US Open to bardzo trudny turniej, szczególnie w ubiegłym roku. Ale szczerze mówiąc, dzisiaj powtarzałam sobie, że to finał US Open. Oczywiście, będę musiała walczyć ze wszystkich sił, a nie będzie to łatwe i będę musiała się postarać, aby wygrać. W takich chwilach starałam się pozostać silna i powtarzałam sobie, że wiele przeszłam i że jestem wystarczająco silna, aby wytrzymać tę presję. Cieszę się, że nie przyszedł mi do głowy ubiegły rok.

Mówiłaś o tym, jak trudny był to okres, przeżyłaś zarówno traumę, jak i osobistą tragedię. Dlaczego zdobycie tytułu w tym roku jest dla ciebie szczególnie ważne?
– Tak, przeszłam wiele wyzwań na korcie i poza nim, a także doznałam kontuzji i nie mogłam grać na Wimbledonie. Było to dla mnie nowe doświadczenie. Poza tym US Open to szczególne miejsce. W przeszłości przeżyłam wiele trudnych porażek i zawsze miałam nadzieję, że pewnego dnia uda mi się zdobyć to piękne trofeum. Zawsze o tym marzyłam. To szczególne zwycięstwo, ponieważ bez względu na wszystko wracam silniejsza i za każdym razem się uczę. Nigdy nie porzuciłam tego marzenia. To wiele znaczy.

Jak zareagowałaś na tatuaż tygrysa na głowie Jasona (Stacy'ego, trenera fitness Sabalenki – przyp. red.)? Mam nadzieję, że to tymczasowe...
– Nie, nie, trwałe (śmiech)! Szczerze mówiąc, zapomniałam o tym, ale wydaje mi się, że w Waszyngtonie była taka dziewczyna, która była moją fanką. Wspiera mnie i zawsze robi fajne rzeczy z moim imieniem. I miała tymczasowe tatuaże. Potem Jason obiecał, że jeśli dostanę się do finału, on taki zrobi na głowie. Szkoda, że ​​nie zrobił tego niżej, byłoby zabawniej, prawda? I zapomniałam o tym, a dzisiaj zjedliśmy lunch przed meczem i on mi go pokazał. Powiedziałam mu: „OK! Zrobimy to!”. Połowa zespołu również miała na rękach małe tygryski, podobnie jak moi przyjaciele. To fajne, prawda? Zawsze wymyślamy coś nowego. Był podpis, teraz jest to tatuaż tygrysa. Zastanawiam się, co dalej. Może Jason przefarbuje włosy, może Anton wymyśli coś śmiesznego. Typuję różowy lub fioletowy. Dlaczego nie?

Aryna Sabalenka „błogosławi” swojego trenera przygotowania fizycznego Jasona Stacy'ego. Z lewej partner życiowy białoruskiej tenisistki – brazylijski
Aryna Sabalenka „błogosławi” swojego trenera przygotowania fizycznego Jasona Stacy'ego. Z lewej partner życiowy białoruskiej tenisistki – brazylijski przedsiębiorca Georgios Frangulis EPA/PAP
Sabalenka o detronizacji Świątek, fetowaniu trofeum US Open i... tatuażu tygrysa na łysinie trenera fitness
kolaż screenshot Eurosport

Opowiedziałaś nam, jak ulepszyłaś drop-shoty i slajsy. Dziś użyłaś ich w kluczowych momentach. Czy to twój plan B na wypadek, gdyby coś poszło nie tak, gdy mocno uderzasz piłkę i zawsze zdobywasz winnery?
– Zawsze dobrze jest mieć w magazynie różne opcje. Czasami nie czujesz się najlepiej na linii obrony, wtedy możesz zagrać drop-shota, slajsa albo iść do siatki. Zawsze pracuję nad urozmaiceniem mojej gry i cieszę się, że mam odwagę korzystać z tych opcji w kluczowych momentach. Zawsze ważne jest, aby być coraz lepszym. Wydaje mi się, że wywieram jeszcze większą presję na przeciwniczkach, gdy widzą, że potrafię nie tylko mocno uderzać, ale też inaczej grać. Zawsze będę nad tym pracować. Mam nadzieję, że pewnego dnia zobaczysz mnie jak gram przy siatce. Nie jestem pewna, czy mam dość odwagi, aby to zrobić, ale może pewnego dnia wypróbuję ten plan C. Mam nadzieję, że nigdy nie będę go potrzebowała. Jednak w bitwie wszystkie środki są dobre.

Elitarni sportowcy mają przywilej odczuwania radości ze zwycięstwa. O czym myślałaś, kiedy upadłaś na plecy?
– Tak, to zdecydowanie najlepsze momenty. To był jeden z najlepszych momentów, mnóstwo myśli chodziło mi po głowie. Pierwsza myśl dotyczyła wszystkich trudnych porażek w przeszłości i byłam bardzo dumny z siebie i zespołu, że mimo wszystko udało nam się wrócić z lepszym tenisem. A teraz wreszcie mam to piękne trofeum. Nie wiem, ciężko opisać to uczucie. To tak, jakbyś płakała, śmiała się i doświadczała wszystkich emocji naraz. To najlepsze uczucie. Bardzo chciałabym, żeby każdy mógł tego doświadczyć.

Sabalenka o detronizacji Świątek, fetowaniu trofeum US Open i... tatuażu tygrysa na łysinie trenera fitness
EPA/PAP

Organizatorzy US open wręczyli Sabalence pas WWE (amerykańska promocja wrestlingu). Prezent spodobał się tenisistce, zauważyła, że ​​był bardzo ciężki. Poniżej film, jak Aryna przymierzyła na sobie pas WWE.

„Aryna Sabalenka wygrywa US Open i zdobywa pas mistrzyni WWE tego samego dnia, co jest prawdziwym wygibasem”

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Postawił na Rosję, teraz gra za darmo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24