Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian Janikowski kończy karierę. Z wałbrzyskiego Podzamcza do NFL

Jakub Guder
Sebastian Janikowski
Sebastian Janikowski fot. east news
W wieku 41 lat Sebastian Janikowski - jedyny dotychczas Polak w NFL (amerykańskiej lidze futbolu amerykańskiego) - zakończył sportową karierę. Za oceanem bił rekordy i zarabiał miliony, ale już gdy kopał piłkę na wałbrzyskim osiedlu Podzamcze, wszyscy wiedzieli, że z lewej nogi ma potężne uderzenie.

- Sebastian zawsze miał silnego kopa - przyznaje Kazimierz Staszewski, który przez 35 lat w Spółdzielni Mieszkaniowej „Podzamcze” organizował turnieje piłkarskie dla dzieci. Grywał w nich nie tylko Janikowski, ale też Marcin Górecki - jego przyjaciel z ławy szkolnej - oraz Piotr Włodarczyk, późniejszy reprezentant Polski, piłkarz Legii, Śląska czy francuskiego AJ Auxerre. - Bramki wtedy były drewniane i zdarzyło się kiedyś, że Sebastian taką bramkę złamał - uśmiecha się Staszewski, który sam siebie nazywa „osiedlowym wuefistą”.

Janikowski na piłkę był skazany. Jego ojciec - Henryk (rocznik 1954) - był zawodnikiem Górnika Wałbrzych i Stali Mielec. W 1981 roku poleciał nawet z reprezentacją Polski na tournee po Japonii, gdzie rozegrał trzy mecze i strzelił dwa gole. Sebastian był jednak na boisku bardziej podobny do swojego wujka - Roberta Janikowskiego: silny, z dobrą lewą nogą i mocnym strzałem.

Sebastian Janikowski nie dał sobie na Podzamczu w kaszę dmuchać. Koledzy czuli przed nim respekt. Na boisku - wyróżniał się na ich tle

Piłkarskie treningi przyszły gwiazdor NFL zaczynał u Zbyszka Góreckiego. - Sebastian chodził do klasy sportowej w szkole podstawowej na Podzamczu. Wyróżniał się, ale przede wszystkim mieszkał dwie bramy ode mnie - opowiada doświadczony wychowawca piłkarskiej młodzieży. Janikowskiego wypatrzył podczas naboru w I lub II klasie. Zresztą bardzo szybko się okazało, że syn Góreckiego - Marcin - bardzo dobrze rozumie się z Sebastianem. - Zżyli się jak bracia. Z treningu szli na turnieje na Podzamczu, z turnieju na trening. Nie było wtedy tabletów - wspomina Górecki, który wkrótce musiał zastąpić Janikowskiemu ojca. Gdy bowiem Sebastian był w I klasie jego ojciec - Henryk - wraz z przyjacielem wyjechał do Stanów Zjednoczonych, zostawiając w Wałbrzychu syna z matką. Za oceanem założył nową rodzinę.

Zbyszek Górecki niechętnie o tym opowiada. - Tak się stało, że trochę zastępowałem mu ojca. Zresztą ja znałem tych chłopaków, więc po treningu odprowadzałem ich pod dom - wspomina.

Rozstanie rodziców musiało być dużym przeżyciem dla kilkuletniego chłopca, który będąc w III-IV klasie podstawówki, zaczął tracić włosy. Dziś łysina to jeden z jego znaków rozpoznawczych. Nikt nie wie, skąd się wzięła, bo mężczyźni z rodziny Janikowskich nie mieli z tym problemów - ani ojciec, ani wujek. Może to stres? Na szczęście na Podzamczu nie był to problem. - Sebastian nie dał sobie w kaszę dmuchać. Chłopcy czuli przed nim respekt - przypomina sobie Górecki, który swojemu podopiecznemu pozwalał grać w czapeczce. Ta czapka stała się problemem, gdy młodzieżowa reprezentacja Dolnego Śląska pojechała na mistrzostwa Polski do Kozienic. W tej czapce grać tam nie było można. Trochę trzeba było wówczas namawiać 16-latka, by ją zdjął. Wreszcie się jednak przełamał i… strzelił bramkę z wolnego. - To był taki gol, jak ten, którego niedawno strzelił Messi Liverpoolowi - uśmiecha się trener Górecki. Po tym turnieju Janikowski dostał nawet od Jana Pieszki powołanie do młodzieżowej reprezentacji Polski, w której rozegrał kilka meczów. - Z pięć, sześć? Byłem na jakimś turnieju w Austrii, grałem z Turcją, Chorwacją. Bramki nie strzeliłem, raz trafiłem za to w poprzeczkę. Ustawiali mnie w pomocy. Kiedy miałem jechać na zawody do Francji, tata zadzwonił, żebym poleciał do Stanów Zjednoczonych. I turniej mnie ominął. Bardzo żałowałem… - wspominał kilka lat temu w jednym z wywiadów.

[QUIZ] Znasz wszystkie dyscypliny olimpijskie? SPRAWDŹ!

Kto wie, czy nie zrobiłby w piłce przynajmniej takiej kariery jak ojciec. - Miał talent. Fizycznie przewyższał swoich rówieśników. Miał potężny strzał z lewej nogi. Kiedyś trampkarze Górnika Wałbrzych grali z juniorami lokalnego rywala Koksochemii. Jak się zaczął mecz, to mój syn (Marcin Górecki - przyp. jg) z Piotrkiem Włodarczykiem zagrali mu piłkę na koło środkowe, a on strzelił bezpośrednio do bramki, pod poprzeczkę. Akcja trwała może 2-3 sekundy - opowiada doświadczony szkoleniowiec.
Po wyjeździe do USA, gdzie jego ojciec miał już obywatelstwo, Sebastian Janikowski próbował jeszcze grać w „soccer”- jak mawiają na europejski futbol Amerykanie. - Grałem w drużynie Orangewood Christian, z którą awansowałem do finału stanowego, później byłem w Orlando Lions. Wyjechałem nawet do Argentyny na testy do klubu piłkarskiego San Lorenzo z Buenos Aires. Byłem tam dwa tygodnie, proponowali mi podpisanie dwuletniego kontraktu. Ale ostatecznie stanęło na tym, że mam wrócić do Stanów i skupić się na futbolu amerykańskim - wspominał potem.

Wkrótce rozpoczęła się jego sportowa kariera w NFL - najlepszej lidze futbolu amerykańskiego na świecie, do której dostał się po drafcie w 2000 roku. Z numerem 17 wybrany został wówczas przez Oakland Raiders. Już wówczas to był wybór wyjątkowy, bo wcześniej tylko dwóch zawodników grających na jego pozycji (kopacz - ang. placekicker) zostało wybranych w I rundzie draftu.

Janikowski nie był nigdy typem grzecznego chłopca. Lubił imprezować. Kilkukrotnie zdarzały mu się za oceanem problemy z prawem. W 1998 roku dwukrotnie uczestniczył w bójkach w barach. Po pierwszej oskarżono go o stawianie oporu policji. Po drugiej - o pobicie. Dwa lata później zatrzymano go za próbę przekupienia policjanta. Raport funkcjonariuszy donosił, że Polak na kolana władzy… upuścił trzy studolarowe banknoty. Sam zawodnik tłumaczył się, że to nieporozumienie, bo chciał po prostu zapłacić karę za kolegę. Groziło mu wówczas do pięciu lat więzienia, ale sąd go koniec końców uniewinnił. W grę wówczas wchodziła nawet deportacja. Na tym nie koniec problemów. Gdy już wybrano go w drafcie, został zatrzymany za posiadanie GHB - substancji stosowanej jako narkotyk lub doping. Także wtedy został uniewinniony.

Ostatni sezon spędził w Seattle, ale wcześniej - przez 18 sezonów - był wierny Oakland, gdzie stał się legendą. - Rozegrał tam 268 meczów i zdobył 1799 punktów. Oba wyniki to rekordy klubu. Ciągle pozostawał w czołówce najlepiej opłacanych kickerów i jest jedynym w historii, który zarobił ponad 50 mln dolarów brutto w karierze - zauważa na swoim blogu nflblog.pl Krzysztof Krzemień. - Jest autorem najdłuższego kopnięcia z pola w dogrywce - 57 jardów. Ma na koncie 58 celnych kopnięć z ponad 50 jardów (rekord NFL) i 2 z ponad 60 jardów (rekord NFL ex aequo z Gregiem Zuerleinem). Przez pewien czas był posiadaczem rekordu najdłuższego kopnięcia z pola w NFL, gdy trafił z 63 jardów - wylicza jego rekordy Krzemień. Do tego trzeba dodać, że w 2002 roku jako pierwszy - i na razie jedyny Polak - zagrał w Super Bowl, choć samego trofeum nie zdobył. Dał wówczas Oakland prowadzenie 3:0, lecz jego drużyna ostatecznie przegrała 21:48 z Tampa Bay Buccaneers.

Co będzie robił Janikowski po zakończeniu kariery? Może wreszcie odwiedzi rodzinny Wałbrzych, gdzie wciąż została część rodziny. - Często rozmawiam z nimi przez telefon. Fajnie byłoby jednak wpaść na Podzamcze, zobaczyć stare kąty. Jeśli uda mi się to w ciągu trzech lat, to będzie dobrze. Może jak skończę grać, to będę miał więcej czasu? - mówił w 2016 roku. No cóż - trzymamy za słowo.

Piękne cheerleaderki zachwycają wdziękiem i urodą. Obejrzyj ...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sebastian Janikowski kończy karierę. Z wałbrzyskiego Podzamcza do NFL - Gazeta Wrocławska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24