Siatkówka. Ikar Legnica wzniósł się o szczebel wyżej, ale inni pytają, gdzie w tym jest fair-play?

Jakub Guder
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne fot. pixabay.com - Joanna_foto
Ikar Legnica dopełnił wszelkich formalności, wpłacił 11 tys. zł i w kolejnym sezonie zagra w siatkarskiej II lidze. „To niemoralne!” - grzmią inne kluby, które o awans walczyły sportowo i musiały na turnieje kwalifikacyjne wydać ponad 20 tys. zł.

W polskiej siatkówce od dawna o tym, kto zagra w której lidze, nie decydują tylko i wyłącznie względy sportowe, ale też pieniądze, dzikie karty i licencje. To praktyka dość powszechna. Dwa late temu w ten sposób do II ligi dostał się BTS Bolesławiec, tak w tym roku do I ligi awansowała Gwardia Wrocław, która wykupiła licencję od Stali Sanok. Z tej furtki skorzystał Ikar Legnica.

Taniej jest kupić awans, niż o niego zagrać

Klub, który w tym roku obchodzi swoje 60-lecie, w sezonie zasadniczym zajął w dolnośląskiej III lidze czwarte miejsce, co oznaczało, że stracił szanse na walkę w turniejach barażowych o awans. Wyżej od Legnicy były drużyny Ziemi Milickiej, Siatkarza Bierutów i Volley Jelcz-Laskowic. Wszystkie trzy miały dzięki temu prawo gry najpierw w turniejach półfinałowych, a potem finałowych. Ostatecznie sportowo awans wywalczył tylko Milicz. Jak szacują we wszystkich trzech klubach, kosztowało ich to po ok. 25 tys. zł.

Tymczasem Ikar do połowy czerwca złożył wniosek o „dokoptowanie” do II ligi w przypadku wolnego miejsca. Wolne miejsce się znalazło, więc legniczanie zapłacili 11 tys. zł i dostali dziką kartę. Tym sposobem dwa razy mniejszym kosztem zagrają w wyższej lidze.

„Sytuacja jest dziwna i nietransparentna”

Ta decyzja nie spodobała się innym drużynom z Dolnego Śląska, które wystosowały pismo do Zarządu Polskiego Związku Piłki Siatkowej. „Sytuacja jest dziwna, zaskakująca i całkowicie nietransparentna. Uznajmy, że inne względy niż sportowe decydowały o takim koteryjnym rozstrzygnięciu, które stawia pod znakiem zapytania sens rywalizacji sportowej. Skoro drużyna niespełniająca warunków sportowych otrzymuje możliwość gry w II lidze pod warunkiem wpłacenia relatywnie niewielkiej kwoty, niższej od kosztów organizacji i udziału w turniejach kwalifikacyjnych, to być może w przyszłości należy rozważyć rezygnacje z turniejów (…) na rzecz transakcji rynkowych w celu wypełnienia i zakupu wakujących miejsc” - czytamy w dokumencie podpisanym przez Piotra Piechotę (Volley Jelcz-Laskowice), Stanisława Kotwickiego (Ziemia Milicka Milicz) i Wojciecha Rozdolskiego (Siatkarz Bierutów).
Pismo do zarządu PZPS
Kilka dni wcześniej podobny dokument do PZPS-u skierował prezes II-ligowego BTS-u Bolesławiec Jacek Łuczkowski. - Solidaryzuję się z tymi drużynami - mówi nam i argumentuje, że 48 drużyn w Polsce zajęło w swoich ligach wojewódzkich wyższe miejsca niż Ikar Legnica, a decyzja Wydziału Rozgrywek „jest całkowicie sprzeczna z zasadami fair-play”.

Wojciech Rozdolski: Nie mamy pretensji do klubu z Legnicy. Nie dano nam jednak szansy. Nikt nie powiedział, że zwalnia się miejsce

- Nie mamy pretensji do klubu z Legnicy. Wykorzystali możliwości, jakie się pojawiły. Nam nie dano szansy. Nie poinformowano nas, że zwalnia się miejsce. Wysyłanie w ciemno wniosku to nieporozumienie. Gdybyśmy wiedzieli, że jest taka szansa, to poprosilibyśmy władze samorządowe o wsparcie. Mielibyśmy w ręku argument, że mamy pierwszeństwo gry w II lidze - mówi Wojciech Rozdolski.

- Graliśmy w turniejach barażowych i ta sprawa dotyczy nas osobiście. Walczyliśmy, nie udało się i nagle się dowiadujemy, że drużyna, która była za nami, kupuje awans. To nie tak powinno wyglądać. Jeśli ktoś rezygnuje, to w pierwszej kolejności miejsce powinno zostać zaoferowane tym zespołom, które były w finałowych turniejach barażowych. Mamy rok wyborczy i myślę, że w każdym środowisku znalazłoby się to 10 tys. zł na wykupienie licencji - twierdzi Piotr Piechota z Jelcza-Laskowic.

Dlaczego tamtejszy Volley nie aplikował o dziką kartę w II lidze?

- Nie rozmawiałem o pieniądzach na kupno II ligi z burmistrzem, bo chcemy ten awans wywalczyć sportowo. Podpisałem to pismo do PZPS-u, bo chciałem wskazać, jaki jest nasz tok myślenia. Żeby za rok - jeśli pojawi się taka sytuacja - to postępowanie było przejrzyste. Chcemy wskazać lukę w przepisach - tłumaczy Piechota.

II CZĘŚĆ TEKSTU: W Legnicy nie mają sobie w tej sprawie nic do zarzucenia --->>> KLIKNIJ

W Legnicy nie mają sobie w tej sprawie nic do zarzucenia

- Dziwi mnie postępowanie niektórych klubów - mówi działacz Ikara Legnica Jacek Kiełb, który jest jednocześnie radnym miejskim. - Nie udał nam się sportowy awans, więc złożyliśmy wniosek, że jeśli byłoby wolne miejsce, to chcielibyśmy grać w II lidze, co oczywiście wiązałoby się z wniesieniem konkretnej opłaty za licencję. Komisja Ligi rekomendowała nas do gry wyżej. Każdy mógł złożyć taki wniosek. Zresztą nie jesteśmy jedyną drużyną, która na coś takiego się zdecydowała - tłumaczy.

Formalnie zatem wszystko jest w porządku. Co jednak z duchem fair-play? Czy handlowanie miejscami przy zielonym stoliku jest normalne?

- Tak samo można by mieć pretensje do Gwardii Wrocław, która wykupiła miejsce w I lidze od kogoś innego. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Sportowo naszym chłopcom też niewiele zabrakło. Zresztą mam wrażenie, że niektóre drużyny również nie grały do końca fair-play - mówi Kiełb. - Jeśli inni złożyliby też wnioski o grę, a tylko nam przyznano by miejsce, to to faktycznie byłoby nie w porządku - uważa.

Oponenci twierdzą, że ktoś dał znać tylko Legnicy, że miejsce szczebel wyżej się zwolniło.

- Nie - my po prostu złożyliśmy w czerwcu wniosek - twierdzi Jacek Kiełb.

Gdy w Ikarze dostali pozytywną rekomendację związku, to już ponad tydzień temu obwieścili na Facebooku, że zagrają w II lidze, choć formalnie PZPS przegłosował to dopiero w miniony poniedziałek. Co ciekawe - niejednogłośnie (15 do 3). Mało tego - gdy zarząd zorientował się, jak działa ten system zaopiniował, by… go zmienić. Ponoć naciskać miał na to sam prezes Jacek Kasprzycki. Wydział rozgrywek ma przygotować zatem nowe wytyczne, które zostaną przegłosowane przed rozpoczęciem sezonu. Rekomendacja jest taka, by prawo gry szczebel wyżej dostawały kolejno drużyny z I, II, III i IV miejsca w turnieju barażowym, następnie spadkowicze, a dopiero potem ekipy, które nie brały w ogóle udziału w barażach. Innymi słowy - zarząd PZPS zorientował się, że jednak coś jest nie tak i chce to wszystko poukładać. Gdyby nowe przepisy obowiązywały już teraz, to Ikar Legnica nie miałby raczej szans, by zagrać w II lidze, bo przed nim byłoby w kolejce kilkanaście drużyn.

Związek przegłosował i... chce zmiany przepisów

- Pod względem formalnym Ikar spełnił wszystkie warunki, żeby grać w II lidze - mówi Marcin Weiner, szef Wydziału Rozgrywek PZPS. - Pismo, które wystosowały do nas trzy dolnośląskie kluby, nie mogło raczej niczego zmienić, bo nie opierało się na żadnych punktach regulaminu - dodaje Weiner, który przyznaje, że zarząd dyskutował nad tym, by określić kto i w jakiej kolejności ma prawo być dokooptowany do wolnych miejsc. - Teraz prace powinny przejść do pionu szkolenia, bo tam są najwięksi fachowcy. Myślę, że w tym sezonie takie regulacje powstaną jeszcze przed rozgrywkami o awans do II ligi - tłumaczy. - Moim zdaniem kluby, które mocno walczyły o awans, powinny być rekomendowane jako pierwsze do gry wyżej. W następnej kolejności powinni to być spadkowicze, a potem półfinaliści turniejów barażowych. Tak to widzę, ale podkreślam - to jest moje zdanie i niekoniecznie przepisy muszą iść w tym kierunku - wyjaśnia przewodniczący Wydziału Rozgrywek. - Nigdy do tej pory nie było takich problemów. Nasz wydział stara się reagować na bieżąco w takich sprawach i z całą pewnością tak tego nie zostawimy - kończy Weiner.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24